„Nadchodzi czas wkurzonych mieszczan” a „klasa polityczna jest skompromitowana i zużyta” – przekonuje w swoim manifeście Porozumienie Ruchów Miejskich. Inicjatywa, którą zawiązali aktywiści z sześciu miast, ma być głosem rozczarowanych władzami mieszkańców w nadchodzących wyborach samorządowych.

Porozumienie Ruchów Miejskich tworzą obecnie takie organizacje jak Kraków Przeciw Igrzyskom, Miasto jest Nasze (Warszawa), Prawo do Miasta (Poznań), Gdańsk Obywatelski, Czas Mieszkańców (Toruń) i Samorządni.pl (Płock), ale – jak zapewniają twórcy Porozumienia – chęć udziału w inicjatywie zadeklarowali przedstawiciele kolejnych 12 miast (nie zdradzono jednak jakich).

Mieszkańcy chcą mieć głos

- Głos mieszkańców był do tej pory ignorowany kosztem interesów władzy i wielkiego biznesu - mówi Jan Śpiewak ze Stowarzyszenia Miasto Jest Nasze. Śpiewak dodaje, że aktywiści po wyborach chcą stać się "lobby mieszkańców", które sprawi, że miasta będą rozwijać się w sposób zrównoważony. Zapewnia też, że na listach wyborczych Porozumienia Ruchów Miejskich nie będzie osób posiadających partyjne legitymacje - współpracę z politykami Porozumienie ma zamiar zacząć dopiero po wyborach. Dlaczego? - PO i PiS głosują przeciw sobie, nie ma dyskusji o alternatywnych wizjach miasta. Konflikt z poziomu centralnego przenosi się na samorząd – tłumaczy w rozmowie z IAR Tomasz Leśniak z Koalicji Kraków Przeciw Igrzyskom.

Przedstawiciele Porozumienia zwracają uwagę na Warszawę, gdzie – ich zdaniem - samorządowcy nie tylko nie konsultują swoich decyzji z mieszkańcami, ale wprost uciekają przed demokracja bezpośrednią. Jako priorytety „wkurzonych mieszczan” w stolicy Śpiewak wymienia ustawę reprywatyzacyjną, ustawę rewitalizacyjną i ustawę metropolitalną. – O tej ostatniej PO mówi od wielu lat, a mimo wpływów tej partii obserwujemy raczej odwrotne tendencje – zauważa.

Wspólny start „wkurzonych mieszczan” w wyborach ogłoszono na Placu Bankowym. Miejsca nie wybrano przypadkowo. - Widać tu jak w soczewce wszystkie problemy polskich miast; nielegalne parkowanie, brak zieleni, chaos urbanistyczny, reklama wielkoformatowa, parking zamiast placu dla ludzi. To jako Porozumienie Ruchów Miejskich chcemy zmieniać – wylicza Śpiewak.

W trzech miastach Porozumienie wystawi swoich kandydatów na prezydenta – Warszawy jednak wśród tych miast nie będzie. - Nie dysponujemy środkami, aby konkurować z "wielką polityką" reprezentowaną przez Hannę Gronkieiwcz-Waltz – tłumaczy Śpiewak. Siłą porozumienia w Warszawie mają być kandydaci w poszczególnych dzielnicach. Inicjatywa liczy na stanowiska wiceburmistrzów dzielnic. Jaki wynik będzie dla Porozumienia Ruchów Miejskich satysfakcjonujący? – W Warszawie liczymy na 10 procent i 3-4 radnych w kilku dzielnicach – mówi Śpiewak.

Skazani na politykę?

- To nowa inicjatywa, którą warto obserwować, ale nie sposób jej nie traktować sceptycznie. Podstawową cechą polityki jest to, że obywatele delegują polityków by poprzez władzę reprezentowali ich interesy, a następnie dokonują rozliczenia podczas kolejnych wyborów. Kolejny problem to skoncentrowanie się przedstawicieli Porozumienia Ruchów Miejskich na pojedynczych problemach, zamiast tworzenia szerszego planu. Szanse na to, aby ten ruch zdobył większość w poszczególnych samorządach lub by przynajmniej stał się kluczowym partnerem dla innych ugrupowań są znikome. Spodziewałbym się poparcia na poziomie kilku procent i zdobycia stanowisk kilku radnych. W efekcie, chociaż Porozumienie Ruchów Miejskich przedstawia się jako siła antysystemowa, to i tak będzie zmuszone do znalezienia porozumienia z politykami - ocenia dr hab. Radosław Markowski, politolog SWPS

Źródło: IAR