Większe wymagania wobec przedsiębiorców, dodatkowe przesłanki do wykluczania ich z przetargów, ale i nową procedurę, która ma ułatwić innowacyjne zakupy, przewiduje wchodząca w życie nowela przepisów.
Nowe rozporządzenie pozwoli dokładniej prześwietlać firmy / Dziennik Gazeta Prawna
Lwia część przepisów wprowadzonych nowelizacją ustawy – Prawo zamówień publicznych (Dz.U. z 2012 r., poz. 1271; dalej: p.z.p.) dotyczy wdrożenia tzw. dyrektywy obronnej, czyli zakupów dla wojska. Jednak przy okazji pojawiły się też zmiany dotyczące wszystkich przetargów. Niektóre o bardzo daleko idących skutkach.
Chyba najwięcej obaw przedsiębiorców budzi niewielka wydawałoby się zmiana dotycząca warunków startu w przetargach. Zgodnie z art. 22 ust. 5 p.z.p. zamawiający może kreować wymagania dotyczące rzetelności i efektywności firm. Regulacja ta jest na tyle ogólna, że tak naprawdę ani zamawiający nie wiedzą, jak ją stosować, ani wykonawcy, czego mogą się po niej spodziewać. Czy wolno wymagać, by wszystkie zrealizowane wcześniej zlecenia były wykonane należycie? A jeśli tak, to jak to weryfikować?
Odpowiedzi na te pytania można szukać w projekcie rozporządzenia wykonawczego precyzującego, jakich dokumentów wolno będzie żądać od wykonawców (patrz: ramka). Ma ono pozwolić domagać się wykazu wszystkich zrealizowanych wcześniej umów, a więc także tych, przy których wykonanie oceniono negatywnie. Eksperci ostrzegają jednak, że nawet to nie pozwoli na pełne prześwietlenie przedsiębiorców.
– Nawet jeśli zamawiający zażąda informacji o zamówieniach niewykonanych lub wykonanych nienależycie, to zweryfikowanie, czy wykonawca nie przemilczał niewygodnych dla siebie faktów, będzie czysto iluzoryczne – ostrzega Jan Roliński, adwokat z kancelarii WKB Wierciński Kwieciński Baehr.
– Nie jest też jasne, jakie sankcje zamawiający powinien zastosować wobec tego, kto złożył niepełny wykaz. Czy będzie zobligowany do wezwania do uzupełnienia wykazu czy do wykluczenia z uwagi na podanie nieprawdziwych informacji mogących mieć wpływ na wynik postępowania – zastanawia się adwokat.

Trudniej o zmowy

Wątpliwości pojawiają się też w związku z nową przesłanką do wykluczania przedsiębiorców. Zgodnie z art. 24 ust. 2 pkt 5 p.z.p. firmy powiązane ze sobą kapitałowo (np. spółka matka i spółka córka) nie mogą składać odrębnych ofert, chyba że udowodnią, iż nie zakłóci to konkurencji w danym przetargu. Ciężar dowodowy spoczywa tu na wykonawcach.
To oni muszą przekonać zamawiającego, że nie popełniają nieuczciwej konkurencji. Urzędnikom do wykluczania wystarczy samo stwierdzenie faktu złożenia odrębnych ofert przez powiązane ze sobą firmy.
– To kolejna próba zapobiegania zmowom wykonawców. Czas i praktyka pokaże, na ile będzie to narzędzie skutecznej obrony przed zjawiskami patologicznymi – mówi Artur Wawryło, ekspert z Centrum Obsługi Zamówień Publicznych.
– Bez wątpienia nowa podstawa wykluczenia spowoduje wiele problemów dotyczących składania niepełnych list, zwłaszcza w przypadku powiązań o charakterze transgranicznym. Dla zamawiających kłopotliwa też może być weryfikacja składanych wykazów. Podstawowym jednak problemem będzie dla wykonawców to, w jaki sposób udowodnić, że sam fakt wspólnego ubiegania się o zamówienie podmiotów powiązanych nie zagraża konkurencyjności – dodaje.
Nie brakuje jednak i komentarzy pozytywnie oceniających nowe regulacje.
– To dobre rozwiązanie. Obserwacja rynku zamówień publicznych pokazuje, że różnego rodzaju próby tworzenia nieprawdziwej konkurencji poprzez uczestniczenie w jednym postępowaniu przedsiębiorstw powiązanych ze sobą kapitałowo nie są rzadkie. W oczywisty sposób nie sprzyja to rozwojowi konkurencji – ocenia dr hab. Przemysław Szustakiewicz, adiunkt na Wydziale Prawa i Administracji Uczelni Łazarskiego.



Dialog z firmami

Sposobem na zwiększanie innowacyjności w zamówieniach publicznych ma być wprowadzenie do przepisów nowej procedury – dialogu technicznego. Będzie on poprzedzać właściwy przetarg. Przed napisaniem specyfikacji urzędnicy będą mogli zasięgnąć rady przedsiębiorców, jakie rozwiązania są możliwe do zastosowania przy realizacji zakładanego celu.
Po konsultacjach z firmami bogatsi o uzyskaną wiedzę mają móc lepiej określić, co chcą zamówić. Pisząc specyfikację będą jednak musieli przestrzegać zasad konkurencyjności i równego traktowania stron. Nie powinny się więc w niej znaleźć wymagania, które wskażą na konkretną firmę, a uniemożliwią start w przetargu wszystkim pozostałym.
Dialog techniczny nie będzie osobnym trybem, tylko procedurą poprzedzającą wszczęcie postępowania, np. w trybie przetargu nieograniczonego.
– Ustawa nie przewiduje specjalnych zachęt dla wykonawców do wzięcia udziału w dialogu, zakładając zapewne, że sama szansa prezentacji własnych rozwiązań jest wystarczająca. Jednocześnie zadbano o to, by wykonawcy nie byli karani za chęć doradzenia zamawiającemu wykluczeniem z postępowania – zauważa Małgorzata Stachowiak, ekspert z Grupy Doradczej Sienna.
– Wprowadzenie dialogu technicznego to więc nic innego, jak usankcjonowanie możliwości kontaktowania się zamawiających z potencjalnymi wykonawcami w celu przygotowania postępowania. Zapewnienie zainteresowanym dostępu do procedury, a następnie do informacji o jej przeprowadzeniu, zapewnia przejrzystość postępowania – dodaje.

Jednokrotna weryfikacja

Spore ułatwienia nowelizacja przynosi tzw. zamawiającym sektorowym (np. kopalnie, elektrownie). Od dzisiaj wolno im tworzyć specjalne systemy kwalifikowania wykonawców. Po jednorazowej weryfikacji spełniania przez firmy warunków zostaną one wpisane do specjalnego wykazu. Będzie on obowiązywać przez z góry określony okres, w trakcie którego przedsiębiorcy nie będą musieli w każdym przetargu przedkładać nowych papierów, by potwierdzić, że spełniają warunki. Skoro raz znajdą się w wykazie, to zamawiający będzie wiedział, że wolno im złożyć ofertę.
– Powołanie systemu pozwoli zaoszczędzić czas i koszty w postępowaniu, dodatkowym atutem instytucji jest możliwość dysponowania przez zamawiającego pulą potencjalnych wykonawców, o których wie, że spełniają podstawowe kryteria kwalifikacji – ocenia Artur Wawryło.
– Bez wątpienia systemy kwalifikowania stanowią kolejny oczekiwany element odbiurokratyzowania systemu zamówień publicznych w Polsce – podsumowuje.
Systemy mają mieć charakter otwarty. W każdym momencie firma będzie mogła aktualizować swe dane. Jeśli w jej dorobku pojawi się nowe zrealizowane zlecenie, to zamawiający będzie je musiał dopisać.
Oczywiście system kwalifikacji nie sprawdzi się przy wszystkich zamówieniach. Nie ma sensu organizować go dla pojedynczych dostaw – byłoby to nieracjonalne. Podobnie będzie przy specyficznych zamówieniach, gdy z góry wiadomo, że krąg potencjalnych wykonawców jest ograniczony do zaledwie kilku.
Nowelizacja ma też na celu wsparcie małych i średnich przedsiębiorców przy udzielaniu koncesji na roboty budowlane. Zamawiający może zastrzec, że koncesjonariusz ma obowiązek zlecić co najmniej 30 proc. prac podwykonawcom, przy czym nie zostaną za takich uznane firmy powiązane z nim kapitałowo.

Dopiero praktyka pokaże, jak będą formułowane warunki dotyczące rzetelności