Samorządowcy wyjdą na ulice Warszawy w proteście przeciwko małemu finansowaniu z budżetu - twierdzi Ryszard Grobelny, prezes
Związku Miast Polskich.
Pod obywatelskim projektem zakładającym zwiększenie udziałów gmin, powiatów i województw w dochodach z PIT udało się zebrać 120 tys. podpisów. Gdyby udało się to przekuć w obowiązującą ustawę, samorządy miałyby więcej pieniędzy na inwestycje i spłatę kredytów. Co teraz stanie się z projektem?
Zbieramy dalej podpisy. Po pierwsze dlatego, że część może z jakichś powodów zostać zakwestionowana, więc warto mieć ich więcej. Po drugie im większe poparcie dla projektu, tym większa siła uderzenia i większa szansa, że zostanie poważnie potraktowany przez parlamentarzystów. Projekt złożymy do pani marszałek podczas kongresu oświatowego 26 – 27 września, choć niewykluczone, że podpisy będziemy zbierać jeszcze do 5 października i dołączymy je do projektu.
Chcecie, aby gminy dostawały 48,78 proc. zamiast obecnych 39,34 proc. dochodów z PIT, powiaty 13,03 proc. zamiast 10,25 proc., a województwa 2,3 proc. zamiast 1,6 proc. Jakie to ma szanse w Sejmie?
Jesteśmy gotowi do dyskusji dotyczącej ustalenia innych udziałów procentowych samorządów niż te, które zgłosiliśmy. Wiemy, że komisja ds. samorządu terytorialnego traktuje tę sprawę priorytetowo i że chce zapoznać się z projektem zaraz po jego złożeniu. Trudno przewidzieć wyniki głosowania, ale samą chęć dyskusji nad nim odbieram bardzo pozytywnie. Nie zakładamy porażki naszego projektu w Sejmie. Może nie uda nam się uzyskać wszystkiego, co byśmy chcieli, ale jest moim zdaniem szansa na zrealizowanie 70 – 90 proc. postulatów. Istnieje wiele dróg rozwiązania problemu finansów samorządowych, my przyjęliśmy po prostu tę najprostszą.
Możecie liczyć na wsparcie SLD, już pomogło wam zbierać podpisy w woj. świętokrzyskim.
Nam bardzo zależy, by nie podchodzić do problemu w sposób polityczny, bo sam problem jest innej natury. Dlatego chcemy, by w jego rozwiązanie zaangażowały się wszystkie ugrupowania.
Determinacja samorządów jest ogromna, a problem ich finansów coraz poważniejszy. Kraków po raz pierwszy i przekroczył dopuszczalny limit 60 proc. zadłużenia w stosunku do uzyskiwanych dochodów. Grozi nam fala samorządowych bankructw?
Szacujemy, że w przyszłym roku od 150 do 500 samorządów będzie miało problem z uchwaleniem budżetu. Będą to przede wszystkim małe samorządy. Kraków jest tu wyjątkiem. Ale to tylko dowodzi, że napięcia pojawiły się także u tych największych. Sądzimy, że powyżej 100 budżetów lokalnych będzie musiał uchwalić rząd poprzez regionalne izby obrachunkowe. Wtedy to będzie już poważny problem, i to w 2013 r., a nie w 2014. O ile coś się nie zmieni, ta liczba może spokojnie przekroczyć pół tysiąca.
Sejm w tym roku raczej już nie przyjmie reguły wydatkowej, która ma wyznaczyć dopuszczalne limity deficytu sektora samorządów. Czy pana zdaniem projekt ostatecznie trafi do szuflady ministra Rostowskiego?
Od początku dyskusja nad regułą wydatkową była bezsensowna. Reguła mówi o tym, jak wydatkować coś, czego nie ma. Zgodnie z obowiązującymi już przepisami i tak w samorządach nie mogą występować poważne deficyty. Sądzę, że minister Rostowski chciałby uchwalić regułę wydatkową, wątpię, by była to od początku tylko gra.
W praktyce jednak może się okazać, że przez rok tylko o tym dyskutowaliśmy, nie poświęcając dostatecznie dużo uwagi na prawdziwy problem, jakim jest luka finansowa w samorządach.
Samorządy ostro walczą też o ogromne pieniądze, które co roku muszą wpompowywać w system oświaty i wynagrodzeń nauczycieli. Proponujecie m.in. likwidację dodatku uzupełniającego dla nauczycieli, ograniczenie obowiązywania Karty nauczyciela tylko do nauczycieli i wychowawców oraz zwiększenie tygodniowej liczby godzin obowiązkowego wymiaru zajęć dydaktycznych. Sławomir Broniarz ze Związku Nauczycielstwa Polskiego stwierdził wręcz, że jesteście już na skraju wojny z nauczycielami.
Z tych słów wynika, że jesteśmy na krawędzi wojny słownej. Moim zdaniem lepiej jest usiąść do stołu i rozwiązywać problemy, zamiast przerzucać się wojennymi sformułowaniami. Trzeba rozwiązać problemy samorządów i polskiej szkoły. Dzisiejszy system zarządzania szkołami jest mało efektywny, co widać w skali europejskiej. W przyszłym tygodniu podczas kongresu oświatowego przedstawimy jeszcze projekt dotyczący wspomnianych zmian w systemie oświaty i korekt w Karcie nauczyciela. Jest on jeszcze ostatecznie uzgadniany. Te i inne propozycje związane z finansami samorządów złożymy 27 września w Sejmie po gremialnym przemarszu z placu Trzech Krzyży. Postaramy się jednak być mało kłopotliwi dla mieszkańców Warszawy.