Rząd robi porządki w lokalnej gospodarce komunalnej, a samorządy sprzeciwiają się narzucaniu kolejnych obostrzeń, które wiążą im ręce.
Samorządowcy nie dają wiary zapewnieniom wiceministra środowiska Sławomira Mazurka, który przekonuje, że planowana – kolejna już skądinąd w ostatnich miesiącach – reforma śmieciowa nie ograniczy swobody gmin w zarządzaniu odpadami. W ich ocenie będzie odwrotnie, bo ustawodawca przewiduje całą serię nakazów, zakazów i obowiązków.
Chodzi o projekt nowelizacji ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach (Dz.U. z 2018 r. poz. 1454 ze zm.), który przewiduje m.in. obowiązkową selektywna zbiórkę odpadów w podziale na sześć frakcji (papier, metale, tworzywa sztuczne, szkło, odpady wielomateriałowe oraz bioodpady).
Celem jest pomoc gminom w osiągnięciu dość wyśrubowanych poziomów recyklingu, które już w 2020 r. muszą wynieść ponad 50 proc. W tej chwili to 27–28 proc.
– Na razie te wymogi (30 proc. w tym roku – przyp. red.) są dość niskie, a i tak zdarzają się jednostki, które mają problem z ich wypełnieniem. Według danych za 2017 r. wymagany 20-procentowy wskaźnik recyklingu osiągnęło 96 proc. gmin – mówi wiceminister Mazurek.
Rzecz w tym, że chociaż cel regulacji – czyli wprowadzenie mechanizmów, które pozwolą usprawnić selektywną zbiórkę – spotyka się ze zrozumieniem włodarzy, to konkretne rozwiązania prowadzące do tego celu już niekoniecznie.

Za mało swobody…

Największy spór toczy się wokół propozycji, by gminy obligatoryjnie rozdzielały przetargi na odbiór i zagospodarowanie odpadów.
– W noweli zaproponowano szereg odgórnych rozwiązań, które mają być stosowane w taki sam sposób w blisko 2,5 tys. gmin o różnej wielkości i specyfice. Przykładem nadregulacji jest obligatoryjne rozdzielenie przetargów. W konsekwencji zlikwidowana zostanie możliwość organizacji przetargów kompleksowych oraz możliwość rozliczeń ryczałtowych – wyjaśnia Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich.
Na jeszcze inne niebezpieczeństwo związane z tymi regulacjami zwraca uwagę Jacek Gursz, przewodniczący Stowarzyszenia Gmin i Powiatów Wielkopolski (SGiPW). – Sprowadzenie roli firm odbierających odpady jedynie do transportu może stać się dla nich na tyle nieopłacalne, że nie wezmą one udziału w przetargu na odbiór odpadów – mówi.
Samorządowcy zwracają też uwagę, że już wcześniej gminy mogły korzystać z rozwiązań, które ustawodawca chce im obecnie narzucić. – Dotychczas praktyka gmin była kształtowana w aktach prawa miejscowego, w tym w regulaminach utrzymania czystości i porządku w gminie. Umożliwiało to dostosowanie ogólnych rozwiązań ustawowych do specyfiki poszczególnych gmin, które znacząco różnią się między sobą, nie tylko pod względem liczby mieszkańców, ale też np. charakteru zabudowy, sieci osadniczej, infrastruktury odpadowej – dodaje Leszek Świętalski ze Związku Gmin Wiejskich RP.

Za dużo wymagań

Kością niezgody jest też proponowany obowiązek odbierania śmieci z nieruchomości niezamieszkałych, czyli w praktyce od prywatnych firm, które do tej pory musiały podpisywać umowy na zagospodarowanie odpadów z własnej inicjatywy. Ministerstwo przekonuje, że często nie kontrolowano należycie, czy tak rzeczywiście było. Stąd pomysł, by zajęły się tym gminy.
– Dla gmin, które organizują odbiór odpadów tylko od mieszkańców, proponowana zmiana wymusi fundamentalną reorganizacje – mówi Jacek Gursz z SGiPW. I wyjaśnia, że w praktyce oznaczać będzie m.in. konieczność pozyskania deklaracji od właścicieli nieruchomości niezamieszkałych i przeprowadzenie osobnych przetargów na odbiór odpadów od działających tam podmiotów.
Samorządowcy krytykują też proponowany wymóg, by gminy rozliczały się z firmami odbierającymi odpady nie ryczałtowo, tylko na podstawie konkretnych ilości ton odpadów odebranych i dostarczonych do instalacji ich przetwarzania. Taka zmiana ma w założeniu przeciwdziałać nieprawidłowościom w ewidencjach i np. porzucaniu śmieci w lesie przez nieuczciwe firmy.
Zdaniem samorządowców problem jednak w tym, że będzie to działało tylko na papierze. – Gmina lub związek gminny nie jest w stanie pilnować fizycznie każdego pojazdu odbierającego odpady komunalne na swoim terenie – mówi Gursz. Obawia się też, że nie uda się uciec od lawinowego wzrostu kosztów.
Etap legislacyjny
Projekt po konsultacjach