Lokalne władze we wrześniu rozpoczną prace nad bonifikatami dla mieszkańców gotowych szybko dojść do prawa własności i z góry za to zapłacić. Gminy robią to mimo nieskrywanych wątpliwości co do zgodności nowych przepisów z konstytucją.
Po tym, jak prezydent Andrzej Duda w połowie sierpnia podpisał ustawę o przekształceniu prawa użytkowania wieczystego gruntów zabudowanych na cele mieszkaniowe w prawo własności tych gruntów, Ministerstwo Inwestycji i Rozwoju (MIR) wzięło się za promowanie tych rozwiązań.
Przypomnijmy: likwidacja użytkowania wieczystego rozpocznie się z 1 stycznia 2019 r. Związane z tym opłaty przekształceniowe mieszkańcy będą mogli wnosić w 20 ratach lub jednorazowo „z góry”. Już jest przesądzone, że w tym drugim przypadku – w odnie sieniu do gruntów państwowych – nowe prawo przewiduje bonifikatę w wysokości 60 proc. (jeśli opłata jednorazowa zostanie wniesiona w pierwszym roku od przekształcenia). W kolejnych pięciu latach wysokość bonifikaty będzie malała o 10 pkt proc. z każdym rokiem.
Ten system zniżek odnosi się jednak tylko do gruntów Skarbu Państwa. Jeśli chodzi o grunty samorządowe, to rząd nie jest tu decyzyjny. Może jedynie podszczypywać lokalne władze, by wzięły się do pracy. I już to zresztą robi. – Ze względu na okres przedwyborczy, kwestie zakończenia kadencji i formowania się nowych rad i sejmików, mieszkańcy powinni jak najszybciej usłyszeć propozycje. Samorządy, zgodnie z konstytucyjną zasadą, mają autonomię. Dlatego kieruję do nich apel, aby rozpoczęły prace nad korzystnymi dla mieszkańców warunkami przekształcenia – stwierdził niedawno wiceminister inwestycji i rozwoju Artur Soboń.
Resort w rozmowie z nami twierdzi, że dotychczasowa praktyka zbywania mienia stanowiącego własność samorządów wskazuje, że lokalne władze chętnie udzielają bonifikat. Dlatego spodziewa się szybkiego podjęcia prac nad systemem lokalnych preferencji. Choć jednocześnie przyznaje, że nie może i nie ma zamiaru nikogo do tego zmuszać. – Możliwość ingerencji ustawodawcy w sposób gospodarowania mieniem przez gminy jest ograniczona z uwagi na obowiązek respektowania zasady samodzielności samorządów, zagwarantowanej w art. 16 ust. 2 konstytucji. Zgodnie z tym przepisem samorząd wykonuje zadania publiczne w imieniu własnym i na własną odpowiedzialność – przypomina MIR.
430 tys. tylu było użytkowników wieczystych nieruchomości Skarbu Państwa na koniec 2015 r.
Jak więc zamierzają zachować się samorządy? Przedstawiciele miast, z którymi rozmawialiśmy, w większości utrzymują, że odpowiedzą na rządowe apele. – Pracujemy nad przygotowaniem odpowiednich przepisów. W naszej ocenie mogłyby stanąć na wrześniowej sesji rady miasta. W stosunku do gruntów samorządowych będziemy chcieli zaproponować identyczne rozwiązanie, jak do tych należących do Skarbu Państwa, czyli 60-procentową bonifikatę – zapowiada Patryk Pulikowski z urzędu miasta w Olsztynie.
Pozostałe miasta zapowiadają podobne kroki, choć mniej konkretnie. – Aktualnie miasto, na podstawie uchwał z 20 czerwca 2018 r., opracowało jedynie warunki udzielenia bonifikaty i wysokości stawek procentowych (75 proc.) przy sprzedaży prawa własności nieruchomości gruntowych stanowiących własność miasta, oddanych w użytkowanie wieczyste osobom fizycznym – właścicielom lokali mieszkalnych. Udzielenie ulg z tytułu jednorazowego uiszczenia opłaty przekształceniowej w najbliższych miesiącach będzie przedmiotem odrębnych analiz, jednakże nie podjęto jeszcze wstępnych decyzji w sprawie przyznawania ulg oraz ich wysokości – tłumaczy Marta Stachowiak, rzeczniczka urzędu miasta w Bydgoszczy.
Jeszcze inaczej sprawa wygląda w Toruniu. – Na tę chwilę dla gruntów pod budynkami budownictwa mieszkaniowego są ustalone przez radę miasta bonifikaty w wysokości 50 proc. Wysokość nie jest uzależniona od terminu płatności, obowiązuje opłata jednorazowa lub rozłożona na raty do 10 lat. Do końca roku zastosowanie mają stare zasady, tzn. nadal można się przekształcać z 50-procentową bonifikatą – wyjaśnia Anna Kulbicka-Tondel, rzeczniczka prezydenta miasta. Jak dodaje, od 2019 r. prawdopodobnie będzie nowa uchwała radnych w tej sprawie.
Urzędnicy z Krakowa nie kryją wątpliwości. – Ustawa ograniczy dochody gmin z opłat rocznych do 20 lat, a potencjalny wzrost wpływów z tego tytułu zależeć będzie jedynie od dokonywanej raz na trzy lata waloryzacji. W obecnym stanie prawnym opłata jest bezpośrednią pochodną aktualnej wartości gruntów. Ustawa zmienia ten stan na niekorzyść właściciela nieruchomości oddanej w użytkowanie wieczyste – ocenia Anna Trembecka, wicedyrektor wydziału skarbu miasta Krakowa.
Zastanawiające może być to, że samorządy podejmują prace nad bonifikatami, choć jeszcze niedawno głośno wyrażały wątpliwości dotyczące niekonstytucyjności nowych przepisów. Wskazywały, że ustawa to nic innego jak odgórne wywłaszczanie gmin z ich gruntów, i zapowiadały, że zaskarżą przepisy do TK.
– Wątpliwości dotyczące konstytucyjności ustawy nie wstrzymują jej wykonania, więc do nowego stanu prawnego trzeba się przygotować – mówi Grzegorz Kubalski ze Związku Powiatów Polskich. Jego zdaniem samorządy działają na podstawie przesłanek politycznych i ekonomicznych. Po pierwsze, rząd wprowadzając zmiany, na mocy których niektórzy mieszkańcy „uwłaszczą się na cudzym”, robi gest w stronę obywateli i samorządy nie mogą w okresie wyborczym pokazać, że są gorsze. Po drugie, część samorządów może dojść do wniosku, że bardziej opłacalne może być pozyskanie wszystkich pieniędzy z opłaty przekształceniowej „z góry” (nawet ze zniżką) niż ściąganie przez lata (z różnym skutkiem) opłaty za użytkowanie wieczyste.
Kolejna kwestia budząca pytania to uzależnienie wysokości bonifikaty (lub faktu jej udzielenia lub nie) od tego, gdzie się mieszka. Mówiąc prościej - osoba z miejscowości X będzie mogła liczyć np. na 60-procentwą bonifikatę, jej sąsiad z gminy Y – już tylko na 40 proc., a w gminie Y nie będzie żadnych upustów. MIR nie dostrzega w tym problemu. – W odniesieniu do gruntów samorządowych obowiązuje obecnie zasada fakultatywności udzielania bonifikat przy przekształceniu prawa użytkowania wieczystego we własność. Mieszkańcy różnych miast mają zróżnicowane preferencje i nie powoduje to zarzutów nierównego traktowania obywateli – twierdzi resort.
W podobnym duchu wypowiada się Grzegorz Kubalski. – Już dziś płacimy różne podatki od nieruchomości w zależności od tego, gdzie mieszkamy. I nikt tego nie podważa. Państwo subsydiarne to takie, w którym pewne decyzje zostawia się ludziom, którzy chcą decydować o tym, jak chcą żyć w swoim miejscu na świecie. Jeśli zaczniemy podważać zasadę autonomii samorządów w kwestii wysokości opłat i podatków lokalnych, wówczas niebezpiecznie zbliżymy się do państwa centralistycznego, żeby nie powiedzieć: totalitarnego – ocenia.