Obniżenie progu bagatelności zamówień publicznych nawet do 14 tys. euro to jeden z pomysłów na ograniczenie zjawiska dzielenia zakupów w celu uniknięcia przetargów. Propozycję taką zawiera koncepcja nowego prawa zamówień publicznych przygotowana wspólnie przez Urząd Zamówień Publicznych oraz Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii

Małe zakupy i usługi za zbyt duże pieniądze

Propozycję cofnięcia się do progu, który obowiązywał do 2014 r., sugeruje Urząd Zamówień Publicznych, który jest zaniepokojony skalą postępowań tzw. bagatelnych, czyli wartych mniej niż 30 tys. euro. Urząd dopuszcza jednak także inną wartość progu i poddaje to pod dyskusję uczestnikom rynku zamówień. Twardo jednak stawia granicę. Nie będzie on mógł być wyższy niż obowiązujące obecnie 30 tys. euro. I nie będzie tez zróżnicowany, np. niższy dla dostaw i usług, a wyższy dla robót budowlanych – jak sugerują niektórzy eksperci (opinia Wojciecha Hartunga) i jak to jest w niektórych krajach UE. To, co jest zupełną nowością, to odwrócenie dotychczasowego trendu polegającego na stopniowym podnoszeniu progu, a trwającego od początku obowiązywania przepisów o zamówieniach (czyli od 1994 r.).
Czy za zmianą zasad kryje się brak wiary w dobre intencje zamawiających? Czy rzeczywiście obchodzą oni przepisy? Małgorzata Stręciwilk, prezes UZP, nie mówi tego wprost i wskazuje na konieczność głębszej analizy problemu. Jednocześnie jednak przyznaje, że ponad 45 mld zł wydawanych poza systemem zamówień niepokoi (patrz rozmowa).
TGP okładka 22 czerwca / Dziennik Gazeta Prawna
Na to, że w systemie zamówień publicznych nie dzieje się dobrze, zwraca uwagę w jednym z najnowszych raportów Najwyższa Izba Kontroli. Zbadała ona zakupy do 30 tys. euro w wybranych jednostkach sektora finansów publicznych. Jednym z podstawowych zarzutów było dzielenie zamówień na części, często pod przykrywką tzw. zamówień nieprzewidywalnych. NIK wskazuje poza tym na znaczący wzrost liczby postępowań wyłączonych z przepisów o zamówieniach po podniesieniu progów. Wytyka liczne inne błędy i niedociągnięcia wpływające na jakość zamówień podprogowych, o czym piszemy w dalszej części tekstu. Odpowiedzialna za raport Barbara Antkiewicz, dyrektor Delegatury NIK w Bydgoszczy, zwraca uwagę, że podnosząc próg do 30 tys. euro, ustawodawca był świadomy negatywnych tendencji, jakie będą temu towarzyszyć. Uznał jednak, że ważniejsze jest usunięcie przeszkód w udzielaniu zamówień publicznych oraz odformalizowanie procedur (patrz pytania do eksperta). I UZP także zamierza pójść w tym kierunku. W szeroko dyskutowanej obecnie koncepcji nowego prawa zamówień publicznych jest mowa o uproszczeniu postępowań poniżej progów unijnych. Jednak zdaniem ekspertów zamawiający wcale nie na takie rozwiązania czekają najbardziej. Ich niechęć do stosowania przepisów prawa zamówień publicznych wynika nie tyle z trudnych procedur, ile z prawdopodobieństwa odwołań do Krajowej Izby Odwoławczej.
Czy niższe progi znajdą zwolenników? U części zamawiających i wykonawców zapewne tak – bo zamówienia, do których stosuje się ustawę z 29 stycznia 2004 r. – Prawo zamówień publicznych (t.j. Dz.U. z 2017 r. poz. 1579 ze zm.; dalej: p.z.p.) mają i swoje dobre strony. Wykonawcom pozwalają łatwo znaleźć interesujące ich dostawy, usługi czy roboty budowlane, a nie skazują ich na wertowanie tysięcy stron biuletynów informacji publicznej urzędów. Część zamawiających też woli normalne zamówienia, bo wtedy zdecydowanie rzadziej naraża się na zarzuty kontrolerów sprawdzających gminne finanse.
129 351 zł netto poniżej tej wartości zamówienia można obecnie ominąć procedury wynikające z p.z.p.

Miliardy bez nadzoru

Znakomita większość zamawiających w Polsce stosuje p.z.p. wtedy, gdy chce kupić usługi czy zlecić dostawy, roboty budowlane warte więcej niż 30 tys. euro netto. Przy aktualnym przeliczniku – określonym obowiązującym od 1 stycznia 2018 r. rozporządzeniem z 28 grudnia 2017 r. w sprawie średniego kursu złotego w stosunku do euro stanowiącego podstawę przeliczania wartości zamówień publicznych (Dz.U. poz. 2477), wynoszącym 4,3117, daje to 129 351 zł netto. Dla znacznej części zamawiających w odniesieniu do jednostkowego zamówienia stanowi to niemałą wartość. Dotychczas progi stopniowo rosły – od 1 tys. euro, przez 3 tys., 6 tys., 14 tys., aż do obecnego poziomu 30 tys. euro. Można powiedzieć, że wysokość progu bagatelności zamówień to wyraz zwiększającego się zaufania państwa do zamawiających i tego, że potrafią racjonalnie i bezpiecznie wydatkować coraz to wyższe kwoty. Obecne rekomendacje wynikające z przedstawianej przez UZP koncepcji dla zamówień podprogowych to znaczące uproszczenie procedur, ale z jednoczesnym obniżeniem progu wartościowego. Tymczasem wydaje się, że aktualny próg 30 tys. euro jest rozwiązaniem właściwym, a wartość ta jest odpowiednia i określona na bezpiecznym poziomie. Nawet według UZP krajowy próg bagatelności zamówień jest teraz na poziomie średniej europejskiej (patrz infografika).
Z kolei wartość całego krajowego rynku zamówień publicznych jest szacowana według projektu sprawozdania prezesa UZP o funkcjonowaniu systemu zamówień publicznych w 2017 r. na kwotę ok. 163,2 mld zł, podczas gdy wartość samych zamówień do 30 tys. euro to aż 37,1 mld zł. Jednocześnie, jak pokazują dane UZP, wartość ta z roku na rok systematycznie rośnie (patrz infografika). Co interesujące, w tym samym czasie wartość zamówień od 30 tys. euro do progów unijnych, wykazana przez zamawiających w rocznych sprawozdaniach wyniosła ok. 45,3 mld zł – jest więc ona na poziomie zbliżonym do kwot wydatkowanych bez stosowania przepisów ustawy.