1050 zł dla sołtysa z państwowej kasy oraz silniejsza pozycja i rola rad sołeckich. Takie założenia przewiduje projekt ustawy autorstwa PSL, który już trafił do Sejmu.
To już druga próba ludowców mająca zwiększyć rangę sołtysów. Wcześniejszy, bardzo podobny projekt został odrzucony w styczniu ubiegłego roku w pierwszym czytaniu. Co proponuje PSL? Przede wszystkim wzmocnienie ustroju sołectw przez dokładne określenie w ustawie kompetencji organów sołectwa, czyli sołtysa i zebrania wiejskiego, oraz umożliwienie gminom wskazania mienia, którym dysponuje sołectwo. Sołtys zyskałby też prawo uczestniczenia w pracach rady gminy na zasadach określonych w jej statucie (bez prawa udziału w głosowaniu), a przewodniczący rady miałby zawiadamiać go o sesji, na takich samych zasadach jak radnych. PSL chce także, by sołtys za swoją pracę otrzymywał wynagrodzenie – zgodnie z projektem 1050 zł, a pieniądze na ten cel miałyby pochodzić z budżetu państwa.
Przy czym rada gminy obowiązkowo ustalałaby zasady, na jakich przysługują sołtysowi diety oraz zwrot kosztów podróży służbowej. Ponadto projekt przewiduje możliwość przekazywania sołectwu przez jego mieszkańców 1 proc. podatku dochodowego od osób fizycznych.
Czy projekt ustawy ma szanse na przyjęcie? Od posłów PiS do zamknięcia tego numeru nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi. Z kolei parlamentarzyści z innych ugrupowań mają wątpliwości. – Bez wątpienia PSL zależy na zjednaniu sobie sołtysów, stąd propozycja przyznania im wynagrodzenia w wysokości połowy płacy minimalnej i to z budżetu państwa – tłumaczy poseł PO Ryszard Wilczyński. – Oczywiście sołtysi powinni dostać gratyfikację za swoją pracę, lecz propozycje PSL nie są sprawiedliwe, bo drastycznie różny jest zakres pracy przy drastycznie zróżnicowanym charakterze i wielkości sołectw. Ponadto, pomijając skalę środków (ok. pół miliarda złotych rocznie – red.), propozycja, aby to państwo płaciło sołtysom, jest raczej nie do przyjęcia. Budżet państwa nie zapłaci za wykonywanie zadań sołtysów, gdyż te są zadaniami własnymi gminy i opierają się na automatycznym uczynieniu z sołtysa pracownika gminy. A sołtys, po pierwsze, jest wybieranym w wyborach bezpośrednich reprezentantem wsi i funkcjonariuszem publicznym – tu powinna być adekwatna dieta. Dopiero w drugiej kolejności sołtys może, ale nie musi wykonywać pracę w sołectwie na rzecz gminy. Jak ją wykonuje, to po jej zwymiarowaniu, powinien otrzymywać adekwatne wynagrodzenie – konkluduje Ryszard Wilczyński. ⒸⓅ
3 PYTANIA DO EKSPERTA
Jeśli PiS odrzuci, rozpoczniemy zbiórkę pod projektem obywatelskim
A dlaczego obecnie obowiązujące przepisy są niewystarczające?
W obecnych przepisach, jak argumentują sołtysi, jest zbyt dużo uznaniowości, która nie zawsze się sprawdza. Gdy jest zła wola władz gminy, to można skutecznie uniemożliwiać sołtysowi sprawne działanie.
To już drugi projekt PSL dotyczący wzmocnienia pozycji sołtysów i przyznania im pensji. Czym obecny projekt się różni od poprzedniego?
Po pierwsze, zaproponowaliśmy możliwość przekazania dodatkowo 1 proc. podatku dochodowego od osób fizycznych na rzecz sołectwa. Na takiej samej zasadzie jak przekazywanie 1 proc. podatku organizacjom pożytku publicznego, co z roku na rok cieszy się coraz większą popularnością wśród Polaków. Po drugie, z uwagi na wyższą płacę minimalną propozycja zryczałtowanego wynagradzania dla sołtysa wzrosła do wysokości 1050 zł. Bowiem już w pierwszym projekcie powiązaliśmy wynagrodzenie dla sołtysa z wysokością płacy minimalnej. Ma ono wynosić jej połowę. Wynagrodzenie to ma być wliczane do emerytury. W tym miejscu chciałbym podkreślić, że poza przewodniczącym rady sołeckiej, czyli sołtysem, pozostali jej członkowie pracowaliby społecznie.
Co będzie, jeśli projekt zostanie odrzucony?
Zaangażujemy się w zbiórkę podpisów pod projektem obywatelskim. Będziemy konsekwentni i zdeterminowani...