Transakcje samorządowców z kart płatniczych mają być jawne, ale ta przejrzystość może okazać się iluzoryczna, bo... karty leżą nieużywane w szufladach. Na dodatek projektowane przepisy o jawności życia publicznego są pełne sprzeczności – ograniczają bowiem obowiązek publikowania informacji o umowach poniżej 2500 zł.
Mydlenie oczu czy faktyczna kontrola
Projekt ustawy przygotowany przez ministra koordynatora służb Mariusza Kamińskiego oraz jego zastępcę Macieja Wąsika od momentu ujawnienia budzi ogromne emocje wśród samorządów. W założeniu ma on znacząco zwiększyć transparentność działania administracji centralnej i samorządowej. W tym celu wydłużono listę osób, które będą musiały publikować oświadczenia majątkowe, wprowadzono instytucję sygnalistów (osoby donoszące o nieprawidłowościach, które mają być szczególnie chronione, np. przed zwolnieniem z pracy) czy nałożono więcej obowiązków dotyczących publikowania i aktualizowania informacji w biuletynie informacji publicznej (BIP).
Jeden z projektowanych przepisów (w art. 7 ust. 1 pkt 5 lit. l) zakłada, że udostępnieniu podlegać ma również informacja o wydatkach osób sprawujących funkcje publiczne, które będą regulować rachunki służbowymi kartami płatniczymi. Jak lakonicznie informuje nas departament bezpieczeństwa narodowego w kancelarii premiera, obowiązek udostępnienia informacji o wydatkach dokonanych przy użyciu służbowych kart płatniczych ma na celu „zwiększenie transparentności wydatkowania środków publicznych”. – Projekt ustawy znajduje się obecnie na etapie prac legislacyjnych. Dopiero po ich zakończeniu, po przyjęciu projektu przez Radę Ministrów, dokument zostanie przesłany do Sejmu – dodają urzędnicy.
Prewencja z lukami
– Najbardziej istotnym elementem propozycji autorów projektu w zakresie jawności wydatków przy użyciu kart płatniczych jest wyraźne wskazanie obowiązku ich publikowania – zauważa Krzysztof Izdebski, dyrektor programowy Fundacji Państwo. I przypomina, że obecnie obowiązujące przepisy ustawy o dostępie do informacji publicznej pozwalają na uzyskanie takich informacji na wniosek. – Choć, czego przykładem jest spór Fundacji ePaństwo z Sądem Najwyższym, nie zawsze odbywa się to bezproblemowo – mówi ekspert. Z tego powodu projekt nowej regulacji ocenia pozytywnie, wprowadzenie obowiązku publikowania wydatków w BIP pozwoli bowiem wszystkim zapoznać się z tymi informacjami w tym zakresie bez konieczności złożenia wniosku. – Od lat propagujemy taki właśnie proaktywny sposób publikacji danych publicznych, więc wyrażamy zadowolenie z tej zmiany – mówi Krzysztof Izdebski. Z kolei Szymon Osowski, prezes Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska, podkreśla, że obowiązek upubliczniania w internecie wydatków regulowanych kartą płatniczą będzie działał na funkcjonariuszy publicznych prewencyjnie. Na tym jednak pozytywy, jak zauważają przedstawiciele organizacji pozarządowych, się kończą. Zdaniem Krzysztofa Izdebskiego publikowany rejestr wydatków z kart służbowych powinien np. zawierać co najmniej dane dotyczące osoby, która ich dokonała, a także cel i termin płatności. – Tak abyśmy mogli się dowiedzieć, że np. wydatek na hotel i taksówkę wiązał się ze spotkaniem z urzędnikami Komisji Europejskiej w Brukseli. – Niestety, takich szczegółowych uregulowań brakuje. Autorzy nie wyjaśniają również w uzasadnieniu, jakie konkretne dane mają zostać udostępnione – mówi Izdebski.
– A dla mnie zastanawiające jest to, dlaczego nie ma propozycji publikowania wszystkich wydatków z kart płatniczych, czyli dokonywanych przez wszystkich urzędników? Obawiam się, że przyjęte rozwiązanie może być w znacznym zakresie martwe, ponieważ upubliczniane mają być tylko wydatki poniesione przez osoby pełniące funkcje publiczne w związku z wykonywaną funkcją. Kto to będzie oceniał? Jednocześnie znając praktykę administracji, a także wyroki sądów, każdy inny wydatek, czyli poniesiony przez osobę niepełniącą funkcji publicznej i niemający związku z pełnioną funkcją, nie będzie stanowił informacji publicznej – zauważa Osowski. – Zaczną się procesy o ujawnienie pozostałych wydatków. Nie rozumiem, dlaczego nie można wprost wpisać, co ma być publikowane online, bez żadnych warunków – mówi Osowski. I dodaje, że w ogóle przepisy są pełne niekonsekwencji. Z jednej strony zakładają obowiązek ujawniania danych z kart, a z drugiej w tym samym projekcie ograniczają obowiązek publikowania informacji o umowach opiewających poniżej 2,5 tys. zł.
– Nie dowiemy się o umowach zawieranych przez spółki komunalne i spółki Skarbu Państwa – irytuje się prezes Watchdog Polska. – Jeżeli mielibyśmy mówić o zwiększającej się jawności, to wystarczyło zrobić prosty zabieg legislacyjny, czyli wprowadzić obowiązkowe publikowanie informacji o wszystkich wydatkach oraz umieszczania skanów umów albo ich treści, tak jak robią to już Gdańsk i Szczecin – stwierdza Osowski.
Pozostało
93%
treści
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama