Nietypowy sojusz posłów PiS-PO-Kukiz’15 chce zakazać lokalnym włodarzom lansowania się za publiczne pieniądze.
– Istnieje ponadpartyjne przekonanie, że osoby władzy wykonawczej zbyt intensywnie się reklamują za publiczne pieniądze. Dobrze byłoby zdiagnozować skalę zjawiska. Myślę, że rządowi będzie to dość łatwo zrobić, choćby analizując wydatki budżetowe samorządów – mówi wiceprzewodniczący komisji ds. petycji Grzegorz Raniewicz z PO. Inicjatywę popierają działacze PiS i Kukiz’15.
Jak ustalił DGP, sejmowa komisja w ciągu miesiąca przygotuje dezyderat do rządu, by przeanalizował, w jaki sposób szybko zmienić przepisy.
Impulsem do działania była obywatelska petycja, złożona w Sejmie w kwietniu tego roku. Jej autor wnioskował o nowelizację ustaw o samorządzie gminnym, powiatu i województwa tak, by te jednostki nie mogły finansować informacji i reklam, na których występują szefowie gmin, starostowie, marszałkowie, radni i parlamentarzyści.
Autor wskazywał konkretne przykłady z podwarszawskiego Legionowa i okolic – np. billboard informujący o działaniach powiatu z wizerunkiem starosty. Albo billboard z kampanii wyborczej z 2015 r. – na nim prezydent Legionowa Roman Smogorzewski dziękuje za współpracę jednemu z kandydatów na posła przy lobbowaniu za przebudową drogi krajowej nr 61. „To nasz wspólny sukces! Dziękujemy Janowi Grabcowi za wsparcie!” – informował plakat, którego połowę powierzchni zajmowały sylwetki prezydenta i posła PO, byłego starosty legionowskiego.
Posłowie dokładają swoje przykłady. – Pochodzę z Podkarpacia. Jeszcze będąc burmistrzem, pojechałem do ośrodka wypoczynkowego prowadzonego przez gminę i przy wjeździe było zdjęcie wójta. Robił sobie promocję na całe Podkarpacie za publiczne pieniądze. Uważam, że należy z tym jak najszybciej skończyć – mówił na posiedzeniu sejmowej komisji Jerzy Paul z PiS.
Kilka lat temu media donosiły też o niewielkim kościółku w Dargosławiu (woj. zachodniopomorskie), w oknach którego zamontowano witraże. Podobizny świętych zakryto jednak zdjęciami sołtysa, radnego i byłego wójta. Bo to oni sponsorowali nowe wyposażenie świątyni.
Poseł PiS Bogdan Latosiński zapewnia, że nikt nie chce odbierać samorządom prawa do reklamowania wydarzeń czy informowania o swojej działalności. – Ale można to robić bez nazwisk i prezentowania sylwetek osób funkcyjnych. Wystąpimy do pani premier z dezyderatem, by rząd zajął się problemem. I to tak szybko, by zdążyć przed przyszłorocznymi wyborami – zdradza Latosiński. Stanowisko parlamentarzystów popiera Biuro Analiz Sejmowych (BAS).
Samorządowcy dalej mogliby reklamować samych siebie na plakatach, ale tylko w trakcie kampanii wyborczej i pod warunkiem, że zostanie sfinansowane przez zarejestrowany komitet wyborczy kandydata. Nikt nie zamierza też podważać prawa lokalnych władz do reklamowania np. walorów turystycznych gminy czy informowania o działalności jednostki. Warunek jest jeden – bez nazwisk, sylwetek konkretnych osób pełniących eksponowane funkcje i lansowania się.
Co sądzą o tych pomysłach sami zainteresowani? – Kierunek jest słuszny. Pytanie jednak, czy propozycje nie pójdą za daleko. Przepisy musiałyby być bardzo precyzyjne – ocenia Eugeniusz Gołembiewski, burmistrz Kowala.
Z kolei burmistrz Gubina Bartłomiej Bartczak zwraca uwagę, że problem nie dotyczy tylko sprawujących funkcję samorządowców, lecz także ich ewentualnych kontrkandydatów. – Promują się np. na plakatach zachęcających do przekazania 1 proc. odpisu podatkowego na jakąś fundację – wskazuje Bartczak. Mimo to sam kierunek zmian również ocenia pozytywnie.