Bez twardych dowodów nie można udowodnić, że utrata pracy w samorządowej szkole wynikała z krytyki burmistrza miasta – orzekł Sąd Najwyższy.
Mężczyzna, ponad 30 lat stażu w zawodzie, pracuje jako nauczyciel mianowany w zespole szkół samorządowych. Ma kwalifikacje do nauczania matematyki, informatyki oraz techniki. W projekcie arkusza organizacji zespołu na rok szkolny 2010/2011 przewidziano 5 godzin informatyki i 26 godzin matematyki. Nauczycielowi wskazano jednak tylko 9 godzin dydaktycznych, wobec czego złożył protest. Ponieważ arkusz był już zatwierdzony, dyrektor zaproponował mu obniżenie etatu do połowy. Ten nie zgodził się na taką propozycję, więc otrzymał wypowiedzenie umowy o pracę.
Wskutek odwołania sąd zasądził dla zwolnionego 87 tys. zł za nieuzasadnione zwolnienie. Sąd II instancji zdecydował o przywróceniu go do pracy, uznając, że wypowiedzenie stosunku pracy było nieuzasadnione. Wyrok się uprawomocnił, a mężczyzna w maju 2011 r., stawił się do pracy. Trwał już jednak rok szkolny, więc nie miał przydzielonych godzin dydaktycznych. Przebywał w pokoju nauczycielskim.
W kolejnym roku szkolnym 2011/2012 zaproponowano mu 12 godzin matematyki. Nie przyjął propozycji ograniczenia zatrudnienia do wymiaru 12/18. Dyrektor po konsultacji ze związkiem zawodowym rozwiązał z nim umowę z zachowaniem trzymiesięcznego okresu wypowiedzenia.
Zwolniony nauczyciel odwołał się do sądu I instancji. Ten przywrócił go do pracy i wskazał, że pracodawca nie wykazał innego kryterium poza niewyrażeniem zgody na ograniczenie etatu. Pracownik mimo korzystnego wyroku odwołał się do sądu II instancji. Chciał jeszcze udowodnić, że był dyskryminowany przez dyrektora. Twierdził, że bezpodstawnie dostał niższe dofinansowanie szkolenia niż inny pracownik. Sąd uznał jednak, że nie można na tej podstawie formułować zarzutu o dyskryminacji. Sąd II instancji utrzymał w mocy wyrok.
Pracownik wniósł od tej decyzji skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego. Argumentował, że był dyskryminowany przez dyrektora, bo niepochlebnie wyrażał się o burmistrzach (byłym i obecnym). SN uznał, że wyrażanie negatywnych opinii na gminnym forum publicznym nie przenosiło się jednak na pracę w szkole. Burmistrzowie nie byli pracodawcami mężczyzny, a dyrektor szkoły nie eksponował swoich poglądów w szkole i nie rzutowały one na działania pracodawcy wobec mężczyzny. SN podkreślił, że nauczyciel wygrał przed sądem i był dwukrotnie przywrócony do pracy, ale w toku tych spraw nie stwierdzono dyskryminacji z przyczyn politycznych. W ocenie SN działań mężczyzny, zmierzających do przestrzegania prawa, nie można też zaliczyć do działalności politycznej. Pogląd taki mógłby prowadzić do nieuprawnionych konstatacji, że każde krytyczne zdania o funkcjonowaniu zakładu pracy, byłyby pretekstem do zarzutu dyskryminacji z przyczyn politycznych. Jest zrozumiałe, że pracownicy często wyrażają krytyczne opinie w stresowych sytuacjach i najczęściej nie jest to powodem retorsji pracodawcy. Jedynie negatywna postawa pracodawcy wobec przekonań pracownika lub jego działalności politycznej mogłaby być uznana za dyskryminację z przyczyn politycznych. SN oddalił skargę kasacyjną.
ORZECZNICTWO
Wyrok Sądu Najwyższego z 8 czerwca 2017 r., sygn. akt II PK 177/16.