Osoby pełniące funkcje publiczne powinny tolerować szerszą krytykę, zwłaszcza gdy nie odnosi się ona do ich sfery prywatnej. Tak uznał Sąd Apelacyjny w Poznaniu. To kolejny wyrok dotyczący granic dopuszczalnej krytyki osoby publicznej zgodny z wykładnią prezentowaną przez strasburski trybunał.
Tym razem chodziło o zastępcę burmistrza miasta i gminy W., który wystąpił z powództwem o ochronę dóbr osobistych przeciwko K. O. Argumentował, że pozwany jako autor artykułu naruszył jego cześć, dobre imię, godność i dobrą sławę poprzez zamieszczenie w nim nierzetelnej informacji. W tekście zasugerowano bowiem, że na skutek m.in. działań powoda i jego decyzji miasto musiało zapłacić byłemu wiceburmistrzowi odszkodowanie na podstawie przegranego procesu. Tymczasem w rzeczywistości w sprawie doszło do ugody.
Pozwany wniósł o oddalenie powództwa. Przyznał, że jest autorem felietonu, ale wskazał, że opublikowany tekst był krytyką działań podejmowanych przez powoda jako osobę publiczną, adekwatną do przyjętego gatunku literackiego.
Sąd okręgowy oddalił powództwo.
W uzasadnieniu wskazał, że w sprawie dochodzi do kolizji pomiędzy wolnością wypowiedzi i swobodą debaty publicznej a prawem do ochrony dóbr osobistych. Oba prawa podlegają ochronie i żadne z nich nie ma charakteru nadrzędnego wobec drugiego ani też absolutnego – przyznał SO. Zwrócił jednocześnie uwagę, że Europejski Trybunał Praw Człowieka wielokrotnie opowiadał się za wolnością wypowiedzi i dopuszczał daleko posuniętą swobodę w korzystaniu z niej przez dziennikarzy. Wskazywał, że art. 10 konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności (Dz.U. z 1993 r. nr 61, poz. 284), chroni nie tylko treść idei i informacji, ale również formę, w jakiej są przekazywane. Swoboda dziennikarska obejmuje możliwość posłużenia się w pewnym stopniu przesadą, a nawet prowokacją. Podkreślał także, że ma ona zastosowanie nie tylko do informacji, które są postrzegane jako nieszkodliwe lub obojętne, lecz odnosi się w równym stopniu do takich, które obrażają, oburzają albo wprowadzają niepokój, gdyż zadaniem dziennikarzy jest przekazywanie faktów i poglądów na tematy wzbudzające publiczne zainteresowanie.
SO przypomniał też, że strasburski trybunał stoi na stanowisku, że osoby pełniące funkcje publiczne powinny tolerować szerszą krytykę, zwłaszcza gdy nie odnosi się ona do ich sfery prywatnej.
W ocenie sądu I instancji przytoczone w pozwie sformułowania mieszczą się w ramach polemiki politycznej i krytyki samorządowych władz lokalnych. Zachowanie pozwanego nie było zatem bezprawne, co wyklucza uwzględnienie roszczeń.
Wyrok w całości zaskarżył zastępca burmistrza. Sąd Apelacyjny w Poznaniu uznał jednak apelację za niezasadną.
W jego ocenie kwestionowany tekst nie jest agresywny, niekulturalny ani obrażający, nie zmierza do ośmieszenia powoda i w żadnym razie nie przypisuje mu celowego działania na szkodę gminy. Artykuł nie mógł też wpłynąć poważnie na jego reputację oraz nie wykraczał poza granice dopuszczalnej krytyki.
Sąd apelacyjny, oceniając, które z dóbr należało uznać za zasługujące na szerszą ochronę, przyjął za decydujący fakt, że tekst autorstwa pozwanego był głosem krytycznym w ważnej społecznie sprawie i zarówno z tego względu, jak i z uwagi na formę artykułu nie musiał precyzyjnie przedstawiać faktów. Uwzględnił też, że głównym celem materiału była polemika ze stanowiskiem powoda wyrażonym uprzednio w prasie, nie zaś wymierzony w niego atak. Tekst nie ingerował w jego prywatność, a dotyczył wyłącznie jego roli w życiu publicznym, a w tym zakresie odporność powoda na krytykę powinna być większa – uznał SA.
ORZECZNICTWO
Wyrok Sądu Apelacyjnego w Poznaniu z 3 marca 2017 roku, sygn. akt I ACa 1006/16