Do września gminy muszą zmienić nazwy ulic, które propagują ustroje totalitarne. Część z nich nie podjęła żadnych działań. A Senat przygotował nowelizację przepisów, która dołoży im pracy.
Samorządowa dekomunizacja - skala i przykłady / Dziennik Gazeta Prawna



Przedstawiciele izby wyższej parlamentu zakończyli prace nad nowelizacją ustawy o zakazie propagowania komunizmu. – Projekt został już przekazany do Sejmu – mówi senator PiS Robert Mamątow. Jak dodaje, głównym celem nowelizacji było uzupełnienie pewnych luk w obowiązującej od września 2016 r. ustawie i rozwianie wynikających z nich wątpliwości lokalnych władz.
Zabytki poza przepisami
Zgodnie z obowiązującymi dziś regulacjami gminy muszą do września tego roku uporać się z dekomunizacją nazw ulic czy budowli. Ustawa nie precyzowała jednak, co zrobić z wątpliwymi nazwami pomników, kopców, obelisków, rzeźb, posągów czy kamieni pamiątkowych, które mogą również propagować ustroje totalitarne.
Senat w nowelizacji rozszerza więc zakres dekomunizacji, ale nie na wszystkie obiekty. Przykładowo w Olsztynie kontrowersje budzi pomnik Wyzwolenia Ziemi Warmińsko-Mazurskiej dłuta rzeźbiarza Xawerego Dunikowskiego. – Monument wraz z otaczającym go terenem jest wpisany do rejestru zabytków – mówi Patryk Pulikowski z olsztyńskiego magistratu. Senator Mamątow przyznaje, że takie obiekty są nie do ruszenia. – W projekcie ustawy wyraźnie określiliśmy, że przepisy nie obejmują pomników ujętych w rejestrze zabytków – precyzuje senator.
Jak podliczyli autorzy nowelizacji, na terenie 15 województw (bez woj. mazowieckiego) znajduje się 469 obiektów, które mogą spełniac´ dodatkowe kryteria projektowanej ustawy. I tak np. w Inowrocławiu stoi 12-metrowy Pomnik Wdzięcznos´ci i Polsko-Radzieckiego Braterstwa Broni, w Kętach (woj. małopolskie) wisi tablica upamiętniająca s´mierc´ na posterunku funkcjonariusza MO, a w Józefowie (woj. lubelskie) jeden z kamieni upamiętnia partyzanta sowieckiego Miszkę Tatara. Koszty usunięcia tego typu pamiątek oszacowano na 5 mln zł, a pokryje je budżet państwa pod warunkiem, że gminy zrobią to w ciągu roku od momentu wejścia nowej ustawy w życie.
Obostrzenia dotkną też nazw gminnych jednostek organizacyjnych (szkoły, przedszkola, szpitale, placówki opiekun´czo-wychowawcze, instytucje kultury, instytucje społeczne) oraz pomocniczych (sołectwa, dzielnice, osiedla). Nawet jeśli nie ma wśród nich takich, które mogą podchodzić pod rygory nowej ustawy, to i tak trzeba będzie dokonać przeglądu wszystkich pod jej kątem.
O ile czasu na usunięcie pomników czy rzeźb gminy będą miały jeszcze sporo (rok od wejścia w życie nowelizacji), o tyle obiekty zakwalifikowane do dekomunizacji zeszłoroczną ustawą muszą zniknąć do września tego roku. Jeśli tego nie zrobią, to np. o nowej nazwie ulicy zdecyduje za nich wojewoda, a ponadto nie będą mogły dostać zwrotu kosztów.
Zapytaliśmy największe miasta o stan prac. W Warszawie już w zeszłym roku wytypowano ok. 30 nazw ulic do zmiany. Nowe proponuje Zespół Nazewnictwa Miejskiego, złożony z grupy varsavianistów. Jak dotąd zmieniono dopiero trzy (ul. Generała Waltera – obecnie ul. Zatrzebie, ul. Jana Paszyna – obecnie ul. Gliniana oraz ul. Lucjana Szenwalda na Bitwy pod Rokitną).
IPN się korkuje
Inna sprawa, że nieraz gminy dość długo czekają na odpowiedzi i wskazówki z Instytutu Pamięci Narodowej. Toruń już w lipcu 2016 r. zgłosił się do instytutu z prośbą o wskazanie, które nazwy ulic i szkół należałoby zmienić (choć w zamierzeniu ustawodawcy prośby takie powinny dotyczyć sytuacji wątpliwych). Odpowiedź przyszła dopiero 12 kwietnia. Tylko jedna nazwa – ulicy Armii Ludowej, widnieje w odpowiedzi. – W przypadku pozostałych nazw ulic: Władysława Broniewskiego, Jurija Gagarina i Ludwika Waryńskiego IPN nie widzi przesłanek, by je zmieniać – mówi Anna Kulbicka-Tondel, rzeczniczka prezydenta Torunia. Wciąż ważą się losy ulic Wincentego Pstrowskiego, Sylwestra Kaliskiego oraz Szkoły Podstawowej nr 7 im. Bojowników o Wolność i Demokrację. – Jednak w czasie oczekiwania na odpowiedź IPN dyrekcja szkoły podjęła decyzję o zmianie patrona – dodaje Anna Kulbicka-Tondel.
W Krakowie zmianom podlegać mają nazwy sześciu ulic wskazane przez IPN (Szwai, Szenwalda, Kajty, Marcika, Szumca oraz Dziedzica). – Kwestia wskazania patronów dla zmienianych ulic jest opiniowana przez rady dzielnic na obszarach, na których ulice się znajdują. Propozycje społeczności lokalnych zostaną przedyskutowane na forum Zespołu ds. Nazewnictwa Komisji Kultury i Ochrony Zabytów Rady Miasta Krakowa na przełomie maja i czerwca. W czerwcu planujemy przedłożenie projektu uchwały rady miasta zmieniające nazwy – mówi Andrzej Karpierz z krakowskiego magistratu.
Przydałaby się lista
Samorządy wskazują przy okazji na trudności związane z interpretacją obecnie obowiązujących regulacji. I tak np. urzędnicy z Zielonej Góry do dziś nie bardzo wiedzą, które nazwy muszą byc´ zmienione zgodnie z ustawą, skoro nie ma wykazu nazw uznanych za zakazane. Ponadto pytają o procedurę, którą chciałyby znać, robiąc przegląd: kto ma go robić, posiłkując się jakim dokumentem czy z kim uzgodnic´ wykaz nazw uznanych za zakazane. A także – kto będzie ponosił inne koszty nieokres´lone w ustawie, np. firm, których siedziby są na ulicach podlegających dekomunizacji (zmiana pieczątek, papiery firmowe, szyldy, oznakowania). – Od czasu wejs´cia w życie ustawy nie zmieniono w Zielonej Górze nazw ulic – przyznaje Monika Zapotoczna z biura prezydenta miasta. Jeszcze w zeszłym roku w mieście mówiono o konieczności zmian nazw co najmniej kilku (np. Armii Ludowej) i konieczności dokonania kompleksowego przeglądu w związku z przyłączeniem do miasta gminy obwarzankowej Zielona Góra.
Jednak senator Robert Mamątow twierdzi, że z dochodzących do niego sygnałów wynika, iż proces dekomunizacji w gminach przebiega raczej sprawnie.