Najwyżej oceniony przez służby UE polski region – Mazowsze – zajął dopiero 150. miejsce na 263 branych pod uwagę. Władze naszych województw biją się w piersi i zapewniają, że w kolejnych edycjach wypadniemy lepiej.
Jak wysoki wskaźnik konkurencyjności regionalnej (RCI) osiągnęły nasze województwa / Dziennik Gazeta Prawna
W Indeksie konkurencyjności regionalnej (RCI) opublikowanym przez Komisję Europejską, pod uwagę wzięto 263 regiony w UE, w tym wszystkie województwa z Polski. Zawarte są w nim informacje o zdolności danego obszaru do zaoferowania atrakcyjnych i stabilnych warunków dla przedsiębiorstw i mieszkańców, a korzystają z niego zarówno firmy, które wiedzą, gdzie najkorzystniej ulokować swoje inwestycje, jak i samorządy, które mogą porównać się z innymi i dowiedzieć, w jakich dziedzinach powinny się podciągnąć.
Polskie regiony nie wypadły w tym zestawieniu najlepiej. Najwyżej wspięło się Mazowsze, które zajęło 150. miejsce. W przypadku tego województwa autorzy badania zachęcają do jego analizy porównawczej z takimi regionami jak Liguria, Toskania czy Berlin wraz z jego okolicami. Następne w kolejce jest woj. śląskie (170. miejsce), które przyrównywane jest do historycznej portugalskiej prowincji Alentejo czy zachodniej części Walii Północnej. Tuż za Śląskiem znalazła się Małopolska (171. lokata). W jej kontekście przywoływane są z kolei takie regiony jak Peloponez czy centralna część Słowenii (Stredne´ Slovensko).
Źle, ale nie najgorzej
Zapytaliśmy władze polskich województw, co sądzą o swoich wynikach. Większość z nich przyznaje, że nie wypadła najlepiej, ale stara się też szukać pozytywów. – Lubelskie wyprzedza m.in. osiem regionów hiszpańskich, osiem włoskich, pięć portugalskich, wszystkie bułgarskie oraz rumuńskie, węgierskie i greckie, z wyjątkiem regionów stołecznych – zwraca uwagę Artur Habza, dyrektor departamentu gospodarki i współpracy zagranicznej Urzędu Marszałkowskiego Województwa Lubelskiego. Urzędnicy z Małopolski dowodzą z kolei, że jest lepiej niż w poprzednich latach. – W ciągu 3 lat województwo poprawiło swoją pozycję o 13 pozycji, co świadczy o tym, że region rozwija się stabilnie – odpowiada nam biuro prasowe tamtejszego urzędu marszałkowskiego.
Za to samorządowcy z Wielkopolski biją się w pierś. – Jest oczywiste, że 190. pozycja pod względem poziomu konkurencyjności wśród regionów UE w żaden sposób nas nie satysfakcjonuje. Zwłaszcza że wśród polskich regionów w tym rankingu Wielkopolska sytuuje się w środku stawki – przyznaje Anna Parzyńska-Paschke, rzeczniczka marszałka województwa.
Trzeba zakasać rękawy
Unijny ranking pokazuje, że polskie regiony mają jeszcze sporo do nadrobienia. Jakie słabe strony dostrzegają u siebie? Władze Podlasia jako jedną z bolączek wskazują słabą dostępność transportową (brak szybkiej kolei, dróg ekspresowych, portu lotniczego). Choć zgodnie z zapowiedziami rządu i zapisami w programach operacyjnych sytuacja ta wkrótce ma się zmienić: Via Carpatia, S19 czy krajowa ósemka – w przypadku tych inwestycji prace już trwają. Z kolei urzędnicy z woj. świętokrzyskiego jako słabości swojego regionu wymieniają np. niski poziom w rankingu atrakcyjności inwestycyjnej polskich województw (13. miejsce) czy fakt, że struktura gospodarki regionu w dużej mierze oparta jest na mało innowacyjnych gałęziach przemysłu oraz podatnym na zmiany w koniunkturze sektorze budownictwa.
Pytanie, w jaki sposób samorządy chcą poprawić swoją pozycję w kolejnych edycjach unijnego rankingu? Z reguły podstawą mają być środki unijne, dostępne w ramach regionalnych programów operacyjnych (RPO). W tym kontekście województwo lubelskie stawia na rozwój przedsiębiorczości. W okresie 2014–2020 aż 40 proc. pieniędzy z RPO (2,2 mld euro z UE, z wkładem własnym regionu kwota rośnie od 2,6 mld euro) trafi na wsparcie działających tam firm. Dofinansowanie można otrzymać np. na zwiększenie zdolności produkcyjnej przedsiębiorstwa, wprowadzenie produktów i usług wcześniej nieoferowanych czy wdrażanie innowacyjnych rozwiązań.
Z kolei woj. podlaskie stawia na wspieranie działalności badawczo-rozwojowej, współpracę między biznesem i uczelniami oraz tworzenie terenów inwestycyjnych. – W poprzednim Regionalnym Programie Operacyjnym Województwa Podlaskiego dofinansowanie na tworzenie terenów inwestycyjnych otrzymało 10 gmin, które przygotowały dla inwestorów 114 hektarów, w tej perspektywie z tej szansy już skorzystały trzy samorządy: Zambrów, Augustów i Łapy. Obecnie mamy do zaoferowania blisko tysiąc hektarów terenów inwestycyjnych zgłoszonych przez gminy – wylicza Urszula Arter, rzeczniczka prasowa Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podlaskiego.
Małopolska chwali się, że przygotowała plan inwestycyjny na lata 2015–2023, zawierający wykaz najważniejszych inwestycji. Znalazło się w nim 145 projektów o łącznej wartości prawie 4 mld zł uszeregowanych w 10 obszarach tematycznych. – Najważniejszymi inwestycjami, które wpłyną na podniesienie wskaźników konkurencyjności regionalnej, będą m.in. budowa obwodnic miast oraz budowa i przebudowa dróg wojewódzkich (ponad 90 projektów drogowych o łącznej długości 645 km – red.), inwestycje z zakresu infrastruktury zdrowotnej, m.in. modernizacje szpitali wojewódzkich, oraz rozwoju gospodarczego – wskazuje małopolski urząd.
Im lepiej regiony wykorzystają unijne fundusze z obecnego rozdania, tym wyżej zostaną ocenione w przyszłych rankingach. To ostatnia szansa na istotny skok w europejskim zestawieniu – po 2020 r. Bruksela nie będzie już tak hojna dla Polski, jeśli chodzi o liczbę przypisanych do naszego kraju funduszy unijnych.
Im lepiej regiony wykorzystają unijne fundusze, tym wyżej zostaną ocenione w przyszłych rankingach