Nie ponad 30 gmin, a tylko 18 przylegających do stolicy ma być w granicach nowej metropolii. Dziś rozpoczynają się konsultacje społeczne projektu ustawy o ustroju m.st. Warszawy, przygotowanej przez posłów Prawa i Sprawiedliwości.
Do tej pory partia rządząca wstrzymywała się z dalszymi pracami nad propozycjami, które trafiły do Sejmu na przełomie stycznia i lutego. Pojawiły się nawet głosy, że PiS przestraszył się reakcji opozycji i większości samorządów uwzględnionych w projekcie (ponad 30 gmin, które miałyby wejść w skład nowej jednostki) i dlatego zaniechał dalszych prac.
Projekt jednak wraca, a wraz z nim dyskusja nad kształtem przyszłej metropolii warszawskiej. Jak wynika z naszych rozmów z samorządami, które są uwzględnione w projekcie ustawy, z PiS dochodzą do nich sygnały o możliwości złagodzenia kluczowego założenia projektu. Do stolicy włączono by takie gminy, jak Michałowice czy Marki, ale już nie Górę Kalwarię i Grodzisk Mazowiecki.
Przedstawiciele PiS potwierdzają to w nieoficjalnych rozmowach. Autor projektu poseł Jacek Sasin nie był w ostatnich dniach dostępny, jednak we wcześniejszych rozmowach z DGP wielokrotnie zwracał uwagę, że projekt jest tylko „wstępną propozycją”, nad którą będą się toczyły dyskusje.
Przez ograniczenie zasięgu nowej metropolii PiS może próbować udowodnić, że ma czyste intencje, tzn., że rzeczywiście chodzi mu o ułatwienie prowadzenia gminom wspólnej polityki transportowej czy kształtowania polityki przestrzennej, a nie wyborcze poparcie mieszkańców. Główny zarzut ze strony opozycji i samorządów dotyczy bowiem tego, że motywacją są zmiany systemowe, dzięki którym PiS przejmie władzę w powiększonej stolicy.
Bo gdyby wziąć pod uwagę to, kto wygrał w ostatnich wyborach prezydenckich w 18 przyległych do Warszawy gminach, to okazuje się, że w większości z nich (10) w II turze wygrał Bronisław Komorowski (np. w Lesznowoli czy Piasecznie z przewagą 16–17 proc.), a tylko w ośmiu Andrzej Duda.
– Wciąż pozostaje pytanie, co dalej z ośmioma obecnymi powiatami okołowarszawskimi. Bo czy do nowej jednostki dołączymy 18 gmin, czy 30, to zawsze na szczeblu powiatowym wymusi to zmiany – zwraca uwagę Jarosław Flis, politolog z UJ. – Oczywiście dyskusje będą, ale im mniejszy zasięg nowej jednostki, tym i uzysk polityczny dla PiS słabszy – dodaje.
Włączenie tylko 18 gmin może być jednak tylko pierwszym etapem reformy. Dalszą część planu, czyli większą „rozbudowę” miasta, PiS mógłby zrealizować w późniejszym terminie.
Władze Warszawy uważają, że niezależnie od tego, ile gmin znajdzie się w projekcie, nie znajdzie on ich akceptacji. – My krytykujemy mechanizm, nie zasięg nowej jednostki – mówi Michał Olszewski, wiceprezydent stolicy. – Uważamy, że powiększanie granic Warszawy nie rozwiązuje problemów metropolitalnych. Wręcz przeciwnie, potęguje je. My nasze problemy możemy rozwiązywać na mocy porozumień między gminami. Radykalne demolowanie granic z poziomu Sejmu nie jest do tego potrzebne – przekonuje.