System do weryfikacji m.in. planów budowy szpitali odrzuca kilkadziesiąt procent wniosków. Resort tłumaczy, że w zdrowiu lepiej nie wydać unijnych funduszy, niż zrobić to źle.
IOWISZ, czyli Instrument Oceny Wniosków Inwestycyjnych w Sektorze Zdrowia, to system, który ma m.in. poprawić efektywność wydawania unijnych pieniędzy. Komisja Europejska zarzucała Polsce, że za fundusze z Unii kupowany jest np. drogi sprzęt medyczny, który potem stoi niewykorzystywany, bo sąsiedni szpital także ma takie urządzenie. Podobnie zdarzało się z otwieraniem nowych oddziałów placówek – często chodziło o ambicje lokalnych włodarzy, a nie o potrzeby zdrowotne mieszkańców. Potwierdzały to raporty NIK.
Sytuację miał poprawić właśnie IOWISZ. Pierwsze dane pokazują, że przez jego sito nie przechodzi blisko 30 proc. wniosków.
Inwestycje w zdrowie muszą być zasadne / Dziennik Gazeta Prawna
– Takie mieliśmy od początku założenie, ponieważ w przypadku ochrony zdrowia lepiej dostępnych środków nie wykorzystać, niż wykorzystać je źle – mówi DGP wiceminister zdrowia Krzysztof Łanda. – IOWISZ ma za zadanie odsianie słabych wniosków, sprzecznych z europejską i państwową polityką zdrowotną oraz rozwojową – dodaje.
Sprawdź swój pomysł
IOWISZ nie tylko porządkuje inwestycje z unijnym finansowaniem, lecz ma także być wskazówką dla inwestorów wykładających własne pieniądze (prywatne lub publiczne), czy np. kolejny szpital onkologiczny w regionie ma szanse na finansowanie z NFZ. Ale okazuje się, że z systemu korzysta też fundusz, gdy np. nowo otwarty szpital, budowany jeszcze przed wejściem w życie przepisów o ocenie inwestycji, zabiega o kontrakt. – Jak się okazuje, IOWISZ pełni nieformalną rolę, gdy oddziały NFZ muszą zdecydować, czy warto finansować już skończoną inwestycję, kupując świadczenia w dodatkowej placówce – wyjaśnia wiceminister Łanda.
Jak podkreśla, głównym celem systemu jest zachęcenie ludzi do sprawdzenia swoich pomysłów. Wcześniej inwestor musiał sam szukać i weryfikować informacje o potrzebach pacjentów oraz konkurencyjnych placówkach. Założenie jest przy tym takie, że jeśli nowa inwestycja nie zostanie zgłoszona oficjalnie do oceny, potem ma mniejsze szanse na kontrakt z publicznym płatnikiem. Przed oficjalnym złożeniem wniosku o ocenę można przetestować różne opcje – sprawdzając, czy bardziej potrzebna jest poradnia endokrynologiczna, diabetologiczna czy np. laryngologiczna.
By przekonać także do takiego wykorzystania IOWISZ-a ministerstwo rozpoczęło cykl konferencji w miastach wojewódzkich w całej Polsce. – Część osób nie rozumie mechanizmów działania tego narzędzia i dlatego nie wie, jak go używać, tak więc trzeba wyjść naprzeciw ich potrzebom – podkreśla wiceminister.
W regionach różnie
W przypadku m.in. placówek gminnych, miejskich, powiatowych i wojewódzkich, gdy chodzi o faktyczną ocenę inwestycji pod kątem szansy na kontrakt z NFZ, a nie np. testowanie pomysłu, opinie wydawane są przez wojewodów. Jak wynika z naszych ustaleń, tu też odpada 20–30 proc. wniosków. Przy czym są bardzo duże różnice w regionach zarówno w liczbie, jak i jakości pomysłów.
– Wydaliśmy 15 opinii o celowości inwestycji, z czego 9 było pozytywnych, a 6 negatywnych – informuje Małgorzata Waksmundzka-Szarek, rzecznik wojewody podkarpackiego. Aż 22 wpłynęły do oceny wojewody dolnośląskiego. 19 zaopiniowano pozytywnie, dwa negatywnie. Do Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego w Gdańsku wpłynęło 11 wniosków IOWISZ, ale zaopiniowano dotychczas cztery. Wojewoda kujawsko-pomorski wydał jedną pozytywną opinię o celowości inwestycji. Drugi wniosek jest w trakcie procedowania. W województwie lubelskim na dwie oceniane inwestycje obydwie odpadły z powodów merytorycznych. Co ciekawe, w regionach, gdzie jest wiele placówek medycznych, wniosków wcale nie jest dużo. W Małopolsce było ich sześć, wszystkie ze szpitali. Każdy dostał pozytywną opinię. Z kolei na Mazowszu były zaledwie cztery wnioski, odpadł jeden.
Często dokumentacja wymaga uzupełnienia albo inwestorzy potrzebują wyjaśnienia niektórych kwestii. Ale urzędnicy IOWISZ oceniają dobrze. – Pozwala na racjonalne inwestowanie, zapobiega powielaniu podobnych inwestycji na obszarze województwa – przekonuje Adrian Mól, rzecznik wojewody kujawsko-pomorskiego. Samorządowcy jednak uważają, że część wniosków odpada bardziej z powodów formalnych niż merytorycznych. Zdaniem ekspertów Związku Powiatów Polskich system dopiero startuje i potrzeba czasu, by się go nauczyć. Ich zdaniem często jest niejasny, a wykorzystywane dane z map potrzeb zdrowotnych nie zawsze są aktualne.
Jak podkreślają jednak wojewodowie, nikt nie dostaje negatywnej oceny z powodu braków formalnych. Ustawa z 27 sierpnia 2014 r. o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych (Dz.U. z 2016 r. poz. 1793 ze zm.) nie przewiduje takiego rozpatrzenia.