W jednym z samorządów burmistrz uznał, że skoro w administracji rządowej na stanowiska dyrektorskie nie trzeba przeprowadzać konkursów, on też nie będzie tego robić. Co może mu grozić za łamanie przepisów dotyczących rekrutacji urzędników?
Dr Stefan Płażek adwokat, adiunkt w Katedrze Prawa Samorządu Terytorialnego Uniwersytetu Jagiellońskiego / Dziennik Gazeta Prawna
Skoro przepisy o naborze mają charakter bezwzględnie obowiązujących, to ich obchodzenie, względnie niewłaściwe stosowanie, powinno powodować aktywność wojewody jako organu nadzoru nad samorządem. Zaskakujące są więc sytuacje, w których w urzędzie danej jednostki samorządu funkcjonuje kilkadziesiąt stanowisk urzędniczych obsadzanych poprzez powierzenie obowiązków i nikt nie powiadamia organu nadzoru. Może to świadczyć o szerokim przyzwoleniu na tego rodzaju praktyki. Naruszanie przepisów o naborze jest nadużywaniem kompetencji publicznych, a zatem przestępstwem określonym w art. 230 k.k. i ściganym z oskarżenia publicznego.
Jest równocześnie łamaniem przepisów ustawy o dostępie do informacji publicznych, bowiem omija się wówczas czynności publiczne, takie jak ogłaszanie naboru i jego rezultatów, co również rodzi sankcję karnoprawną. Przestrzeganie przepisów o naborze może i powinna egzekwować PIP, bowiem są one częścią prawa pracy. Prócz tego każdy podmiot może podważyć wyniki konkursu i jego przebieg, składając do sądu skargę zgodnie z przepisami kodeksu postępowania administracyjnego, czy też występując w obronie swego interesu prawnego w trybie określonym w ustawie o samorządzie gminnym.
W omawianej sytuacji wójt nie może się kierować tym, że skoro w administracji rządowej nie ma konkursów na stanowiska dyrektorskie, tylko zwykłe powołania w trybie kodeksu pracy, to taki sam mechanizm można stosować w innych urzędach.