"Bruksela jest naszym wrogiem", "Europa chce nas zniszczyć" – alarmują obecni na paryskim Salonie Rolniczym francuscy rolnicy, pytani o przyczyny spadku ich dochodów.

"Nakładające się na siebie od dwóch lat kryzysy, szaleńczy spadek cen mleka i mięsa, nieurodzaj i epidemie spowodowały, że chłopi ledwie dyszą" – mówiła we wtorek w radiu France Info Christiane Lambert, wiceprzewodnicząca FNSEA, największego związku zrzeszającego francuskich rolników. Zastąpiła ona w zeszłym tygodniu Xaviera Beulina, zmarłego nagle przewodniczącego tej organizacji, który ostrzegał, że "20 tysiącom gospodarstw francuskich grozi zamknięcie".

Sprawa - jak się ocenia nad Sekwaną - "tragicznej sytuacji" francuskich chłopów, "zapomniana przez kandydatów" w wyborach prezydenta Francji, przypomniała o sobie przy okazji trwającego w Paryżu Salonu Rolniczego - targów wystawowych będących coroczną wielką imprezę gospodarczo-gastronomiczną i polityczną. W tym roku, tak samo jak od ponad półwiecza, salon systematycznie odwiedzają niemal wszyscy sprawujący władzę i aspirujący do niej politycy.

Według oficjalnych danych w 2014 roku niecałe 20 proc. rolników zarabiało miesięcznie 350 euro. W zeszłym roku było ich ponad 50 proc.

"Bruksela jest naszym wrogiem", "Europa chce nas zniszczyć" – odpowiadali obecni w Paryżu rolnicy na pytania o przyczyny spadku ich dochodów. Te słowa – jak zauważają obserwatorzy – są echem wypowiedzi dwojga kandydatów na prezydenta, skrajnie lewicowego Jean-Luca Melenchona i skrajnie prawicowej Marine Le Pen.

Tym, którzy oskarżają Europę, trzeba przypomnieć, czym było francuskie rolnictwo, zanim powstała Unia Europejska - mówił prezydent Francji Francois Hollande, gdy w sobotę zwiedzał Salon Rolniczy. "Oczywiście wspólna polityka rolna wymaga przemyślenia, ale nie wolno się jej pozbywać" – podkreślił.

Starszy wiekiem gospodarz z departamentu Loiret w środkowej Francji odpowiedział na to w rozmowie z PAP, że "wspólna polityka rolna na początku gwarantowała godziwe ceny, a cła chroniły rolników przed konkurencją spoza wspólnego rynku". Uważa on jednak, że "to, co było możliwe w szóstkę, niemożliwe jest dla +28+". "W polskim przemyśle rolno-spożywczym zarobki są wielokrotnie niższe niż we Francji" i "francuscy chłopi nie mogą z tym konkurować" - żalił się.

Młodsi hodowcy z Bretanii skarżyli się natomiast na - jak mówili - "narzucone przez Brukselę" w 2014 roku sankcje wobec Rosji, na które Moskwa odpowiedziała embargiem. "To dlatego na łeb na szyję spada cena mleka i wieprzowiny" – tłumaczył Loic, gospodarz z Kerlan Plonivel.