Branża przez lata unikała opłat za odbiorniki TV umieszczone w pokojach. W końcu sąd zdecydował: musi płacić. Nawet jeśli formalnie nie jest właścicielem sprzętu.
Telewizor w pokoju hotelowym jest czymś tak oczywistym, że mało kto zastanawia się nad opłatami związanymi z korzystaniem z niego. Ale, zgodnie z prawem, hotele muszą je wnosić na rzecz organizacji zbiorowego zarządzania, które następnie powinny je rozdzielać między twórców i wykonawców. Bo korzystanie przez gości z odbiorników TV jest traktowane jako publiczne odtwarzanie utworów.
Przed kilkoma laty narodził się pomysł, który miał pomóc branży turystycznej uwolnić się od tego przykrego obowiązku. Wystarczyło wstąpić w szeregi Stowarzyszenia Niezależna Fonografia Polska (SNFP) i przekazać mu w dzierżawę telewizory. W takim wypadku nie należały one już do hotelu, a więc – przynajmniej w teorii – nie musiał on za nie odprowadzać opłat. Goście z kolei mogli nadal korzystać z odbiorników. Bo formalnie wypożyczało je im wspomniane stowarzyszenie. Oczywiście bezpłatnie.
Jak udało się nam ustalić, z tego sposobu skorzystało kilkaset podmiotów z branży na terenie całego kraju. – Działamy w stu procentach zgodnie z prawem. Gość hotelowy, który życzy sobie pokoju z telewizorem zawiera ustną umowę jego bezpłatnego wypożyczenia od naszego stowarzyszenia. Staje się więc na czas pobytu posiadaczem odbiornika TV i ma pełne prawo oglądać nadawany program bez ponoszenia dodatkowych opłat – przekonuje Tomasz Bielski prezes SNFP. Odwołuje się do art. 24 ust. 2 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych (t.j. Dz.U. z 2016 r. poz. 666 ze zm.). To przepis, który posiadaczom odbiorników pozwala odbierać nadawane utwory (także gdy odbywa się to w miejscach ogólnodostępnych), o ile nie łączy się z tym osiąganie korzyści majątkowych. Mówiąc wprost, skoro posiadaczem telewizora jest gość hotelowy, to on odbiera program, a więc hotel nie musi ponosić za to opłaty.
Zupełnie inaczej interpretuje przepisy Związek Artystów Wykonawców STOART, który zajmuje się pobieraniem opłat. – Od samego początku byliśmy zdania, że jest to próba obejścia prawa. Informowaliśmy o tym właścicieli hoteli. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego w skierowanym do nas piśmie również wyraziło wątpliwości co do tej metody. Część hotelarzy odstąpiła od tej wątpliwej praktyki i zawarła z nami umowy. Ta część, która zdecydowała się pozostać przy propozycjach SNFP, musi liczyć się z konsekwencjami – ostrzega Michał Sowa ze STOART-u.
O tym, że nie rzuca słów na wiatr, najlepiej świadczy niedawny wyrok Sądu Apelacyjnego w Gdańsku, który uwzględnił pozew STOART-u przeciwko zajazdowi z okolic Torunia. Jego właściciele przystąpili do SNFP i przestali płacić związkowi za telewizory znajdujące się w jedenastu pokojach. Zdaniem sądów obydwu instancji zastosowany mechanizm wypożyczania sprzętu przez SNFP nie zwalnia ich jednak od konieczności wnoszenia opłat na rzecz organizacji zbiorowego zarządzania.
„Nie ma wątpliwości, że odtwarzanie programu radiowego lub telewizyjnego wpływa na korzyści uzyskiwane przez podmiot świadczący usługi hotelowe i wiąże się z osiąganiem przez ten podmiot korzyści majątkowych, albowiem podwyższa standard i atrakcyjność oferty hotelowej” – podkreślił w uzasadnieniu wyroku Sąd Apelacyjny w Gdańsku (sygn. akt V ACa 929/15). I zaznaczył, że od wyposażenia pokoju w telewizor uzależnione jest uzyskanie przez hotel określonej kategorii.
Miesięczne stawki opłat za korzystanie z telewizorów w pokojach hotelowych / Dziennik Gazeta Prawna
Z kolei sąd pierwszej instancji uznał, że „aktu eksploatacji utworu” dokonuje nie tylko sam gość hotelowy, ale i pośrednio przedsiębiorstwo, które umieściło telewizory w pokojach.
Jeśli interpretację tę podzielą inne sądy, setki hoteli należących do SNFP mogą mieć poważne problemy. Zgodnie z opisanymi wyrokami zajazd ma zapłacić ponad 7 tys. zł zaległych opłat za ponad trzy lata korzystania z 11 telewizorów. Tymczasem są hotele, które mają setki pokoi, za które nie płaciły organizacjom zbiorowego zarządzania. Nietrudno się domyślić, że – w przypadku niekorzystnych dla nich wyroków – musiałyby oddać STOART-owi kilkaset tysięcy, a w skrajnych przypadkach być może i ponad milion złotych.
Sądy zaakceptowały przedstawione przez STOART tabele, zgodnie z którymi opłaty za jeden telewizor wynosiły w zależności od roku od 17,3 zł do prawie 19 zł miesięcznie. Problem w tym, że procedura zatwierdzania tych tabel już w 2006 r. została zakwestionowana przez Trybunał Konstytucyjny (sygn. akt SK 40/04). W 2014 r. Komisja Prawa Autorskiego zatwierdziła nowe tabele, w których opłaty dla STOART-u są już wielokrotnie niższe, choć i tak za wysokie, dlatego Izba Gospodarcza Hotelarstwa Polskiego zaskarżyła je do sądu.
STOART w tej chwili prowadzi ok. 20 spraw przeciwko hotelom, kilkadziesiąt kolejnych jest na etapie postępowań przedsądowych.
– Dbanie o interesy artystów to obowiązek naszej organizacji. Należą im się pieniądze z tytułu korzystania z ich wykonań – mówi Michał Sowa.
Ale Tomasz Bielski ze SNFP uważa, że nie należy wyciągać zbyt daleko idących wniosków z gdańskiego rozstrzygnięcia. – To tylko jedno orzeczenie, w jednej konkretnej sprawie. Oczywiste jest, że STOART-owi nie podoba się nasza działalność, ale jest to tylko próba obrony przed pazernością tej organizacji, która żąda opłat wielokrotnie przekraczających kwoty mieszczące się w granicach zdrowego rozsądku – konkluduje.