Przytaczanie w książce słów schorowanej staruszki, które uderzają w światowej klasy kompozytora, nie może być przyjmowane przez autorkę i wydawcę bezkrytycznie.
W takim przypadku jak najbardziej można mówić o bezprawnym naruszeniu dóbr osobistych rodziny opisywanej postaci. A prawo do ich ochrony zwycięża ze swobodą twórczą pisarza.
Takim rozstrzygnięciem zakończył się jeden z najgłośniejszych procesów ostatnich lat: sprawa pomiędzy wdową i synem po Władysławie Szpilmanie a pisarką Agatą Tuszyńską i jej wydawcą.
Przypomnijmy: w 2010 r. ukazała się książka Tuszyńskiej pt. „Oskarżona: Wiera Gran”. W publikacji autorka obszernie cytuje słowa zmarłej w 2007 r. artystki, nazywanej Edith Piaf warszawskiego getta. Sporo miejsca poświęca przy tym genialnemu kompozytorowi. Sęk w tym, że stał się on bohaterem negatywnym: Gran mówiła Tuszyńskiej, że Szpilman był policjantem w getcie, co można utożsamiać ze współpracą z gestapo. To właśnie wzburzyło rodzinę kompozytora, która postanowiła dochodzić sprawiedliwości w sądzie.
Efekt? Pozwani będą musieli przeprosić za stwierdzenie przypisane w książce Wierze Gran, jakoby pianista był w czasie wojny policjantem w getcie. Gdyby zaś zdecydowano się wznowić wydanie kontrowersyjnej lektury, kolejna edycja będzie musiała zostać pozbawiona stron sugerujących powiązania Szpilmana z Niemcami.
W sprawie kluczowe było to, czy autorzy książki mogą ponosić odpowiedzialność za zacytowane przez nich słowa, które naruszają czyjeś dobra osobiste. Zdaniem pełnomocników wydawnictwa – nie, o ile przytoczono je sumiennie. W przeciwnym razie z jednej strony ograniczona zostałaby swoboda pisarza, a z drugiej odmówiono by cytowanemu rozmówcy prawa do własnej pamięci historycznej.
Reprezentujący rodzinę Władysława Szpilmana mec. Maciej Lach z kancelarii Lach Janas Paśko Biernat, twierdzi jednak, że jak najbardziej należy tu mówić o odpowiedzialności autora i wydawcy za cytat.
– Sąd apelacyjny przesądził jasno, że nie ma przyzwolenia na próby zwolnienia się z odpowiedzialności za naruszenie dóbr osobistych przez cytowanie cudzych wypowiedzi – mówi DGP mec. Lach.
Jeśli zaś redaktor Tuszyńska chciała umieścić kontrowersyjne słowa Wiery Gran w tekście, to powinna była dokładniej sprawdzić ich prawdziwość. Nie może bowiem - uznał sąd - być tak, że wypowiedź schorowanej osoby zacytowana w poczytnej lekturze, bez dodatkowych dowodów historycznych, burzy pamięć o wybitnym Polaku.
– Powołanie się na słowa Wiery Gran nie może uchylić bezprawności działania autorki, mając na uwadze, że zarzut ten [o współpracy Szpilmana, z okupantem – red.] nie znajdował potwierdzenia, a Gran była niewiarygodna z uwagi na jej manię prześladowczą – wyjaśniła sędzia Jolanta Pyźlak.
I dodała, że jeśli już redaktor Tuszyńska chciała poruszyć wątek Szpilmana powołując się na Gran, powinna była znacznie bardziej zdystansować się od słów żydowskiej śpiewaczki.
– Dla rodziny Władysława Szpilmana niezwykle istotne jest także to, iż sąd wskazał, że nie ma w ogóle pewności, czy wypowiedzi przytaczane przez Agatę Tuszyńską w istocie stanowią cytaty zmarłej Wiery Gran – zaznacza mec. Maciej Lach.
Orzeczenie sądu apelacyjnego jest prawomocne. Przysługuje od niego skarga kasacyjna do Sądu Najwyższego, który jednak już raz niniejszą sprawą się zajmował.
– Rzetelność autora książki to nie tylko prawidłowe zebranie informacji, lecz także sposób ich zaprezentowania, stworzenie kompozycji – wskazywał wówczas sędzia Hubert Wrzeszcz.
I dodawał, że twórca musi dążyć do tego, by ograniczyć ryzyko naruszenia dóbr osób, które opisuje. Nie bez znaczenia był także fakt, iż książka była reklamowana jako pozycja, która rzuca nowe światło na życie Władysława Szpilmana.
Sąd apelacyjny uznał te wskazówki jako kluczowe przy ocenie, kto ma rację w sporze.