Przepis pozwalający na żądanie trzykrotności wynagrodzenia za naruszenie praw autorskich jest niezgodny z ustawą zasadniczą – uznał wczoraj TK
Ten wyrok nie tylko ograniczy uprawnienia twórców, ale też bez wątpienia wpłynie na postrzeganie praw autorskich. Trybunał Konstytucyjny podważył w nim bowiem tezę mówiącą, że twórca jest z założenia słabszą stroną.
– Obecnie trudno bronić poglądu, że roszczenie o naprawienie wyrządzonej szkody poprzez zapłatę trzykrotności wynagrodzenia stanowi zasadniczy instrument zabezpieczający pozycję twórcy czy też osoby dysponującej prawami – uzasadnił orzeczenie sędzia sprawozdawca Piotr Tuleja.
– Trybunał podziela in genere pogląd, zgodnie z którym postrzeganie twórców jako podmiotów pozbawionych dostatecznych środków finansowych i fachowej obsługi prawnej, których pozycja w sporach o naruszenie praw jest ex definitione słabsza, jest dziś nieuprawniony – dodał.
Spór o stawki
Skargę do TK złożyła spółka UPC. Tak jak na wszystkich operatorach telewizji kablowych ciąży na niej ustawowy obowiązek reemisji wybranych programów (np. TVP, Polsat czy TVN). Spełniając go, musi jednocześnie wnosić opłaty organizacjom zbiorowego zarządzania prawami autorskimi. Jeśli chodzi o polskie filmy, licencję należy wykupić w Stowarzyszeniu Filmowców Polskich. Od 2004 r. obowiązywała stawka 2,8 proc. liczona od miesięcznych wpływów netto operatora. Negocjacje nowych stawek przedłużały się – spółka chciała płacić 1,6 proc., SFP domagało się 2,2 proc. Gdy stara umowa wygasła, UPC płaciło bezumownie stawkę 1,6 proc. SFP poszło do sądu, który uznał, że operator powinien płacić tyle, ile ono się domagało.
Sąd Apelacyjny w Warszawie w wyroku z 14 października 2013 r. (sygn. akt VI A Ca 208.13) zasądził ok. 47 mln zł, czyli trzykrotność różnicy między tym, co płacił bezumownie operator, a tym, czego domagało się SFP.
Podstawę prawną stanowił art. 79 ust. 1 pkt 3 lit. b ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych (t.j. Dz.U. z 2006 r. nr 90, poz. 631 ze zm.), który w przypadku zawinionego naruszenia autorskich praw majątkowych pozwala domagać się trzykrotności stosownego wynagrodzenia. To właśnie ten przepis został zaskarżony do TK.
– Dzięki niemu organizacja zbiorowego zarządzania mogła postawić operatora pod ścianą. Nie wzbraniał się przed płaceniem, a mimo tego zasądzono od niego trzykrotność wynagrodzenia – mówił na wczorajszej rozprawie Adam Jucewicz, radca prawny z kancelarii Kępiński, Jucewicz, reprezentującej UPC. Jego zdaniem kwestionowany przepis jest społecznie niesprawiedliwy, a także nieproporcjonalny. Faworyzuje twórcę kosztem użytkowników.
Reprezentujący Sejm poseł Stanisław Piotrowicz (PiS) odpierał te zarzuty, przekonując, że odszkodowanie powinno być trzy razy większe niż szkoda, bo ma nie tylko rekompensować straty, ale i odstraszać od naruszania praw autorskich.
– Taki element prewencji to żadne novum w prawie cywilnym. Powszechnie są stosowane kary umowne, a już sama ich nazwa odwołuje się do karania – wtórował mu prokurator Wojciech Sadrakuła, reprezentujący prokuratora generalnego.
Równowaga wskazana
Sporo uwagi obydwie strony poświęciły pozycji twórców. Sejm i PG bronili tezy, że są oni słabszą stroną i dlatego prawo musi ich chronić w sposób szczególny. Zarówno pełnomocnik UPC, jak i przedstawiciele popierającego skargę rzecznika praw obywatelskich argumentowali, że dzisiaj sytuacja jest już zgoła odmienna. Pozwy składają duzi producenci lub organizacje zbiorowego zarządzania, a po drugiej stronie zazwyczaj występują zwykli użytkownicy, często internauci.
Trybunał w ustnych motywach wyroku poświęcił temu wątkowi sporo uwagi. Wyszedł z założenia, że ustawodawca chciał w sposób skuteczny chronić prawa twórców, co jest uzasadnione.
– Interwencja jest jednak zbyt daleko idąca. Ustawodawca naruszył zasadę jak najłagodniejszego środka, będącą składową zasady proporcjonalności. Zakwestionowana regulacja zawiera nadmiernie surową sankcję i zbyt głęboko ingeruje w wolność majątkową naruszyciela – podkreślił sędzia Tuleja.
Analizując obecną sytuację twórców, wyliczał wiele chroniących ich regulacji. Korzystają oni „z silnej instytucjonalnej ochrony” ze strony organizacji zbiorowego zarządzania. Dysponują też instrumentami cywilnymi. Mogą żądać naprawienia szkody, domagać się zabezpieczenia dowodów i roszczeń. Ich interesu chronią wreszcie sankcje karne. Dlatego – zdaniem TK – trudno mówić, by twórcy nie mieli wystarczających środków i możliwości dochodzenia swych praw. – Za niedopuszczalną należy uznać sytuację, w której uprawniony uzyskiwałby tak daleko idącą ochronę, że wysokość roszczenia całkowicie odrywa się od wielkości poniesionej szkody i stanowi jej wielokrotność – wyjaśnił sędzia Piotr Tuleja.
Jednocześnie przyznał, że przepisy mogą zakładać odszkodowania ryczałtowe, które nie będą wymagały dokładnego wykazania wielkości szkody. Mogą nawet określać rekompensaty wyższe od szkód.
– Wprowadzenie elementów ryczałtowości nie może jednak prowadzić do całkowitego zagubienia proporcji między wielkością poniesionej szkody a odszkodowaniem. Konieczne jest zachowanie równowagi między twórcami i użytkownikami praw autorskich – zaznaczył TK. – Nawet jeżeli użytkownikom można przypisać bezprawne i zawinione naruszenia, to ustawodawca nie może w sposób dowolny wkraczać w ich prawa majątkowe i arbitralnie określać zasady rekompensaty – podkreślił.
ORZECZNICTWO
Wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 23 czerwca 2015 r., sygn. akt SK 32/14.