Mieszkańcy zalegają z opłatami. W zamian samorządowcy wpisują ich na czarne listy lub... zatrzymują prawa jazdy
Ilu dłużników mają miasta / Dziennik Gazeta Prawna
Jak wynika z naszych rozmów z samorządami, najczęściej zalegamy z terminowym regulowaniem czynszów, podatków od nieruchomości, opłat za użytkowanie wieczyste gruntu, mandatów nakładanych przez straż miejską czy kar nakładanych przez kontrolerów biletów w komunikacji miejskiej.
Miasta mają problem z egzekucją tych opłat – niektóre długi sięgają jeszcze lat 90. Lublin obecnie ma aż 92 tys. dłużników. W sumie na koniec 2014 r. zalegali z różnymi opłatami wobec miasta na kwotę 219 mln zł. To niemal 80 mln zł więcej niż jeszcze w 2010 r., gdy zadłużenie sięgnęło niemal 142,6 mln zł. Największy pojedynczy dłużnik (osoba prawna) zalega na kwotę ponad 3,2 mln zł. Zaległość obejmuje zobowiązania podatkowe z tytułu podatku od nieruchomości.
W Krakowie kwota zaległości wobec miasta (według sprawozdań z wykonania planu dochodów budżetowych) na koniec ubiegłego roku wyniosła niemal 736 mln zł, podczas gdy w 2010 r. było to ponad 430 mln zł. Wartość największego zadłużenia przekroczyła już 17 mln zł. Dług ten wynika z kilku tytułów i narasta już od 1998 r. W stolicy małopolski coraz większe zaległości dotyczą m.in. Miejskiego Centrum Profilaktyki Uzależnień – w ubiegłym roku było to ponad 6 mln zł, a w 2010 r. niemal 3,5 mln.
Warszawa nie odpowiedziała na nasze pytania do czasu oddania do druku tego wydania DGP, jednak wszystko wskazuje na to, że jej mieszkańcy najbardziej zalegają z opłatami w całym kraju. Na koniec 2010 r. było to 1,2 mld zł, a po I kwartale 2012 r. – prawie 1,9 mld. Jak wówczas tłumaczyły nam władze miasta, największe zaległości dotyczyły m.in. mandatów nakładanych przez Straż Miejską (ponad 191 tys. dłużników).
Problemy mają też mniejsze miasta. W Białymstoku zadłużenie tylko z tytułu podatku od nieruchomości, środków transportowych, opłaty skarbowej i targowej wzrosło z 26 mln do ponad 37 mln zł (w okresie 2010–2014). W Kielcach – z 41 mln do 73 mln zł.
Miasta starają się nakłonić mieszkańców do regulowania opłat różnymi sposobami. Metody są bardzo zróżnicowane.
– Oprócz standardowych czynności windykacyjnych, czyli monitoringu spraw i monitowania dłużników oraz kierowania spraw do egzekucji, wpisujemy dłużników do krajowych rejestrów długów (KRD, BIG InfoMonitor), podejmujemy sądowe postępowania o wyjawienie majątku, zabezpieczamy wierzytelności hipoteką przymusową, a w przypadku dłużników alimentacyjnych wszczynamy procedurę o zatrzymanie prawa jazdy – wyjaśnia Marta Stachowiak, doradca prezydenta miasta Bydgoszcz. – Obecnie przygotowywane są systemy informatyczne do wdrożenia funkcji automatycznego powiadamiania mieszkańców SMS-em o zbliżającym się terminie płatności należności oraz powstałej zaległości – dodaje.
Po nowatorskie rozwiązania sięga też Poznań.
– Obecnie ZTM Poznań korzysta z bardzo skutecznego narzędzia, jakim jest e-sąd (elektroniczne postępowanie upominawcze), co pozwala na masowe składanie pozwów. Po uzyskaniu z sądu tytułu wykonawczego ZTM Poznań ma 10 lat na dochodzenie należności od dłużnika – tłumaczy nam Aleksandra Tomczak z urzędu miasta w Poznaniu.
Z danych przesłanych przez miasto wobec poznańskiego ZTM wynika, że faktycznie udało się wyhamować tendencję rosnącą zadłużenia. W 2013 r. było to 14,8 mln zł (51,9 tys. niewniesionych opłat), w 2014 r. – 13,4 mln zł (47,1 tys.), a w I kwartale tego roku 3,2 mln zł (10,5 tys.).
Niektóre miasta straciły już wiarę w skuteczność działania komorników sądowych, więc rozwiązań szukają na rynku. – Na obsługę wierzytelności dłużników, wobec których działania windykacyjne prowadzone przez komorników sądowych okazały się bezskuteczne, Zakład Lokali i Budynków Komunalnych zawarł umowę z firmą windykacyjną – przyznaje Marta Bartoszewicz z Urzędu Miasta w Olsztynie.
Kielce częściowo wzrost zadłużenia wykazywanego w statystykach, zwłaszcza w okresie 2013–2014, tłumaczą sposobem księgowania zaległości, który wymusiło na samorządach rozporządzenie ministra finansów z 16 stycznia 2014 r. w sprawie sprawozdawczości budżetowej.
Ale winna jest nie tylko księgowość. – Od kilku lat poziom zaległości w opłatach za lokale mieszkalne sukcesywnie wzrasta. Na wzrost zadłużenia najemców wpływają m.in. takie czynniki, jak pauperyzacja społeczeństwa (bezrobocie, brak stałego źródła utrzymania), zmniejszenie dochodów gospodarstw domowych lub ich całkowita utrata, rosnące koszty utrzymania, w tym usług mieszkaniowych, a także niewłaściwe postawy najemców wobec pojawiających się problemów i trudności, m.in. brak aktywności w samodzielnym rozwiązywaniu problemów finansowych rodziny czy brak umiejętności racjonalnego gospodarowania posiadanym budżetem – tłumaczy Marta Bartoszewicz z urzędu w Olsztynie.