Drugi reżyser nie jest uprawniony do dochodzenia autorskich praw osobistych do filmu. Mogłoby to bowiem kolidować z prawami pozostałych współtwórców – orzekł Sąd Apelacyjny w Warszawie.
Powódka była drugim reżyserem „Czasu honoru”. Odpowiadała za przeprowadzenie castingu do ról drugoplanowych. Ze swoich obowiązków wywiązywała się należycie – jej propozycje były akceptowane. Wystąpiła więc do sądu przeciwko Stowarzyszeniu Filmowców Polskich o ustalenie autorskich praw osobistych do serialu. Reżyser dołączyła opinię znanych autorytetów polskiej filmografii, którzy stwierdzili, że zajmowanie się obsadą ról ma charakter twórczy.
Powoływała się także na art. 8 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych (t.j. Dz.U. z 2006 r. nr 90, poz. 631 ze zm.) stanowiący, iż domniemywa się, że twórcą jest osoba, której nazwisko w tym charakterze uwidoczniono na egzemplarzach utworu lub której autorstwo podano do publicznej wiadomości w jakikolwiek inny sposób. Powódka była zaś wymieniona w napisach końcowych. Pozwany podkreślał jednak, że w napisach wymienia się wiele osób i przecież np. wózkowego trudno uznać za twórcę dzieła.
Sąd okręgowy nie podzielił stanowiska reżyser. Złożyła ona więc apelację, która została oddalona. Sędzia Jerzy Paszkowski, uzasadniając wyrok sądu apelacyjnego stwierdził, że pozwany – SFP – nie posiadał legitymacji biernej. Organizacja nie decyduje bowiem o autorskich prawach osobistych. Ponadto ustalenie praw powódki było niemożliwe, gdyż współtwórców serialu jest ok. 30, a orzeczenie o prawach drugiego reżysera mogłoby naruszać prawa innych. Uniknięcie takiej kolizji byłoby możliwe dopiero, gdyby wszyscy twórcy byli zaangażowani w sprawę.
Wyrok nie usatysfakcjonował prawników. Liczyli oni bowiem, że sąd udzieli jednoznacznej odpowiedzi merytorycznej na pytanie o twórczy wkład osób kierujących obsadą ról. A powództwo zostało oddalone w zasadzie ze względów formalnych. – Szkoda, gdyż ten wyrok mógł mieć znaczenie precedensowe dla oceny twórczego wkładu reżysera castingu w dziele filmowym – nie ukrywa rozczarowania radca prawny Marek Wiński, partner w Kancelarii Hasik, Wiński i Partnerzy.
Sam ma problem z oceną, czy reżysera castingu można uznać za współtwórcę. – Można twierdzić, iż efekt tej pracy ma twórczy wpływ na ostateczny kształt filmu. To by zaś oznaczało, że reżysera castingu należy uznać za współtwórcę – kończy.
ORZECZNICTWO
Wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 29 października 2014 r., sygn. akt I ACa 460/14.