Nie jesteśmy w stanie zapewnić miejsc pracy wszystkim absolwentom uczelni – przyznaje prezydent Lublina Krzysztof Żuk w rozmowie z DGP. Ale uważa, że potencjał intelektualny jego regionu wysuwa go na czoło kraju

Reprezentuje pan jedno z miast ściany wschodniej. Czy to określenie jest jeszcze w ogóle uprawnione? Czy dalej widzi pan podział na Polskę A i Polskę B?

Ja nie używam tego określenia, jeśli już, to „Polska wschodnia”, i to tylko w sensie geograficznym. Sam podział Polski na A i B uważam za niewłaściwy, jeśli oceniamy potencjały i możliwości regionów. Jest oczywiste, że niedorozwój gospodarki regionów wschodnich powoduje spore różnice. Natomiast patrząc np. na potencjał akademicki, obywatelski czy kulturalny Lublina, to jest on porównywalny, oczywiście we właściwych proporcjach, z Katowicami czy Wrocławiem. W zakresie infrastruktury jesteśmy oczywiście za Polską zachodnią, to samo dotyczy inwestycji tworzących miejsca pracy. Ale jest to pokłosie złej polityki prowadzonej przez rząd, począwszy od lat 90., kiedy to zasada zrównoważonego rozwoju była wyłącznie papierowym zapisem.

Jeden z pana rywali jako priorytet określił walkę z wyludnianiem miasta. Rzeczywiście, nie tylko Lublin, ale cały region ma z tym problem. W porównaniu z 2000 r. liczba ludności spadła o ponad 40,5 tys. osób.

Jeszcze kilka lat temu Lublin i inne miasta, takie jak Rzeszów czy Białystok, traktowane były przez młodych ludzi jako miejsca, w których brakuje perspektyw kariery. I to mimo dużego potencjału akademickiego. W Lublinie jest blisko 90 tys. studentów i 19 tys. absolwentów. Trudno jest rok w rok tworzyć tyle miejsc pracy i stąd próby poszukiwania środków do życia gdzie indziej. W ostatnich latach dokonaliśmy ogromnego skoku inwestycyjnego, wydaliśmy 2,2 mld zł w tej kadencji. Wraz ze spółkami komunalnymi będzie to 2,5 mld zł. A jeśli uwzględnimy wszystkie inwestycje publiczne prowadzone także przez uczelnie czy samorząd województwa, to w Lublinie wydawanych jest w tej chwili ok. 4,5 mld zł, w tym na komunikację, uzbrajanie terenów pod nowe firmy czy tworzenie obiektów sportowych i kulturalnych. Dzięki temu Lublin powoli staje się atrakcyjny także dla młodych.

Bez pracy pozostaje 9 proc. mieszkańców w wieku 25–34 lata.

To prawda. Ale zaproponowaliśmy absolwentom, że będziemy np. szybko rozwijali centra usług. Lublin na mapie inwestycji outsourcingowych jest już dla wielu inwestorów miastem pierwszego wyboru.

Czyli będzie zagłębiem call centers?

Nie chodzi o call centers, ale raczej o centra finansowo-księgowe i o usługi IT. Przyciągając firmy informatyczne do Lublina, zapewniliśmy, że dziś w mieście pracuje ok. 5 tys. osób w tej branży. Ściągnęliśmy też sektor finansowy, filie mają tu Proama czy Alior Bank. Mamy też wiele firm informatycznych zatrudniających programistów, choć nie w takiej skali jak np. we Wrocławiu. Dla biznesu uzbroiliśmy tereny za ponad 110 mln zł.

Jakie będą pana priorytety na kolejną kadencję, jeśli zostanie pan wybrany?

Potrzebna jest kontynuacja programu inwestycyjnego. Przygotowałem więc kontrakt dla Lublina na kolejne cztery lata. Opisanych jest tam kilka obszarów: inwestycje w infrastrukturę, drogi itp. Mamy też plan rewitalizacji starego miasta, a także rozwój transportu zbiorowego. Obecnie dysponujemy jednym z najnowszych systemów w Polsce, ale będziemy mimo to inwestować w autobusy z napędem elektrycznym i trolejbusy, gdyż stawiamy na transport zeroemisyjny. Kolejny obszar dotyczy dalszego przyciągania inwestycji, które łącznie stworzą co najmniej 10 tys. miejsc pracy. Chcemy powiększyć specjalną strefę ekonomiczną i wprowadzić zmodyfikowany program wsparcia dla lokalnych przedsiębiorców. Jesteśmy miastem, w którym każde dziecko ma miejsce w żłobku i przedszkolu publicznym. Stawiamy na budowę nowych szkół, już w przyszłym roku rozpoczniemy budowę kolejnej. Mamy też stale rozwijany program wsparcia dużych rodzin (Rodzina 3+).

Jeśli nie dotrzyma pan obietnic z kontraktu, nie będzie pan się ubiegał o kolejną kadencję w 2018 r.?

Trudno ujmować to w tych kategoriach, bo nie jest to umowa cywilnoprawna. Ale poważnie traktuję funkcję prezydenta miasta. Startowałem w 2010 r. z rozpoznawalnością na poziomie 20 proc., przez cztery lata ciężko pracowałem, stworzyłem potężny front inwestycyjny. Swój program zawarty w kontrakcie adresuję do przedsiębiorców i rodzin. On jest trudny do realizacji, ale możliwy. Jeśli pozyskamy dotacje unijne, uda nam się wydać 2 mld zł na inwestycje drogowe. Jeśli chcemy rozwijać miasto akademickie, również jesteśmy w stanie to zrobić. Sporo już zrobiliśmy np. w zakresie sportu i rekreacji – kończymy basen olimpijski, park wodny i halę lodową. Skończyliśmy stadion piłkarski, przed nami jeszcze modernizacja stadionu lekkoatletycznego. Kontrakt jest więc kontynuacją tego, co już robimy w mieście.

Problemem Lublina są korki. Jak zamierza pan z nimi walczyć?

Chcemy tworzyć alternatywy dla samochodu prywatnego. Zainwestowaliśmy ponad 500 mln zł w rozwój transportu zbiorowego. To przełożyło się m.in. na 30 km nowej trakcji, 70 nowych trolejbusów i około setki autobusów. Wszystko przy 85-proc. poziomie unijnego dofinansowania. Już dziś dużo osób przesiadło się do komunikacji publicznej. Prowadzimy politykę taniego biletu okresowego dla osób często korzystających z transportu zbiorowego. Podwyższamy co najwyżej ceny biletu jednorazowego. Na koniec tego roku będziemy mieli 100 km ścieżek rowerowych. Mamy 40 stacji rowerowych i 400 rowerów miejskich.

A można się w przyszłości spodziewać bezpłatnego transportu w Lublinie?

Nie. To jest rozwiązanie, które rozsadza ekonomię transportu zbiorowego. Polityka ulg wprowadzanych i przez miasto, i przez rząd powoduje, że i tak mamy w miejskiej kasie ubytek ponad 75 mln zł. To są środki, które rok w rok dopłacamy do transportu publicznego. Jeśli miałby być darmowy, trzeba by było dopłacać dwa razy więcej niż dziś. W Lublinie mieszkańcy rozumieją, że darmowa komunikacja oznaczałaby mniej pieniędzy np. w oświacie.

Krzysztof Żuk (KW Platforma Obywatelska RP) – urodzony w 1957 r., prezydent Lublina od grudnia 2010 r. W 2006 r. został zastępcą prezydenta Lublina, a w latach 2007–2009 powołano go na stanowisko podsekretarza stanu w Ministerstwie Skarbu Państwa. W wyborach samorządowych w Lublinie w 2010 r. pokonał w drugiej turze Lecha Sprawkę, zdobywając 54,65 proc. głosów.

Konkurenci

Antoni Chrzonstowski, zam. Lublin, wiek: 52 lata, KW Nowa Prawica Janusza Korwin-Mikke. Piotr Kowalczyk, zam. Lublin, wiek: 36 lat, KWW Wspólny Lublin. Marian Kowalski, zam. Lublin, wiek: 50 lat, KWW Ruch Narodowy. Grzegorz Muszyński, zam. Wólka Abramowicka, wiek: 44 lata, KW Prawo i Sprawiedliwość. Dorota Polz-Gruszka, zam. Lublin, wiek: 35 lat, KWW Lubelska Lewica Razem