Kto wybił się w dotychczasowej kampanii, sprawił, że było o nim głośno, i wzmocnił swoją pozycję polityczną? Kto z kolei nie wykorzystał swojej szansy i być może na długi czas pogrzebał swoją karierę? Przedstawiamy subiektywne zestawienie polityków i działaczy, którzy kwalifikują się pod jedną z tych kategorii. W naszym rankingu nie kierowaliśmy się tym, czy ktoś ostatecznie obejmie funkcję w samorządzie, o którą się ubiegał. Czasem miarą sukcesu jest polityczne wybicie się, zbudowanie pozycji i rozpoznawalności.

Wygrani

Hanna Zdanowska

Mimo wyroku skazującego dotychczasowa prezydent Łodzi wzmocniła swoją pozycję dzięki atakom ze strony PiS. Sprawa objęcia przez nią mandatu urosła na finiszu do jednego z głównych wątków tej kampanii, co zmobilizowało jej zwolenników. Nie została także zachwiana jej pozycja w szeregach PO. Jej lider Grzegorz Schetyna szybko udzielił jej poparcia.

Jacek Sutryk

Określany jako czarny koń wrocławskich wyborów. Do niedawna dyrektor departamentu spraw społecznych w tamtejszym magistracie. Musiał wejść klinem między kandydatów popieranych przez największe partie. Został jednak politycznie namaszczony przez ustępującego prezydenta Rafała Dutkiewicza. Jego kandydatura spowodowała niemałe zamieszanie w szeregach Koalicji Obywatelskiej, która widząc sondaże, zdecydowała się poprzeć Sutryka. Taki start w polityce to dla niego dobry prognostyk.

Patryk Jaki

Niezależnie od osiągniętego wyniku trzeba mu przyznać, że był najbardziej aktywnym politykiem w tej kampanii, nadawał jej ton i napędził kandydatowi PO sporo strachu. Po intensywnej pro- mocji jego pozycja w obozie władzy prawdopodobnie wzrośnie. Już mówi się o potencjalnym transferze Patryka Jakiego z Solidarnej Polski (z której zre- zygnował) do PiS i być może otrzymaniu teki konstytucyjnego ministra. W tym kontekście udział Patryka Jakiego w tych wyborach wciąż można uznać za sukces.

Robert Biedroń

Wielu lokalnych włodarzy z zazdrością patrzy na to, ile uwagi media poświęciły w tej kampanii ustępującemu prezydentowi Słupska. Zwłaszcza że Biedroń w tych wyborach nie startował. Zamiast tego wykorzystał tę kampanię jako trampolinę do wy promowania budowanej dopiero inicjatywy politycznej (być może z myślą o europarlamencie).

Marcin Horała

Poseł debiutant, który firmował nowe zasady gry (kodeks wyborczy), dostał komisję vatowską i wystartował w Gdyni. To wyborczo jedno z najtrudniejszych kampanijnych pól gry w Polsce. Prezydent tego miasta Wojciech Szczurek cieszy się olbrzymim poparciem i w zasadzie znakiem zapytania było tylko to, czy wygra w I turze. Bez względu na wynik Horała w kilka miesięcy zbudował sobie sporą rozpoznawalność, co jest atutem wobec zbliżających się wyborów parlamentarnych.

Przegrani

Paweł Kukiz

W 2015 r. Kukiz’15 i jego wyborcy okazali się rozdającymi karty w kampanii prezydenckiej. W tej kampanii nie byli już widoczni. Sam lider wyraził się zresztą sceptycznie o kandydacie tego ugrupowania w Warszawie Marku Jakubiaku.

Piotr Guział

Odkąd dołączył do drużyny Patryka Jakiego, stał się dla niej obciążeniem. Poszło o wpis Guziała, w którym przekonywał, że jeśli Jaki przegra, Warszawa może mieć problem z pozyskaniem pieniędzy z budżetu państwa na inwestycje. Szybko ten temat stał się jednym z głównych wątków stołecznej kampanii, PiS zaczęto oskarżać o szantaż, a Jaki musiał łagodzić sytuację.

Włodzimierz Czarzasty

Jako lider SLD nie miał nosa do kandydatów. Ugrupowanie miało wystawić ok. 16 tys. osób, a skończyło się na mniej niż połowie tej liczby. W stolicy pierwotnie postawił na Andrzeja Celińskiego, który musiał się wycofać po wulgarnych wpisach w internecie. Czarzasty wskazał więc Andrzeja Rozenka, którego nie poparł były premier Leszek Miller, stwierdzając, że w tej sytuacji woli oddać głos na Rafała Trzaskowskiego.

Jan Śpiewak

Młody i coraz bardziej rozpoznawalny aktywista miejski nie potrafił zdyskontować sukcesu, jaki odniósł w walce ze stołeczną dziką reprywatyzacją. Temat ten skutecznie przejął Patryk Jaki i jego komisja weryfikacyjna. Śpiewak nie potrafił też zjednoczyć ruchów miejskich, czego efektem była wzajemna rywalizacja i tym samym osłabianie się. W efekcie przez większość czasu kampanii odnotowywał w sondażach wynik na poziomie 2–3 proc.

Kazimierz Ujazdowski

Dla polityka, który po odejściu z PiS znalazł się na aucie, bitwa o prezydenturę Wrocławia z poparciem PO miała być szansą powrotu do gry. Jego kandydatura miała być gestem pod adresem centroprawicowego elektoratu i sygnałem, że politycy, którzy opuszczą PiS, mogą liczyć na polityczne życie. Ale choć był wskazaniem samego szefa PO Grzegorza Schetyny, został złożony na ołtarzu porozumienia z Nowoczesną.