12 września Parlament Europejski zajmie się dyrektywą o prawie autorskim na jednolitym rynku cyfrowym. Środowiska twórcze proszą eurodeputowanych, by poparli jej przyjęcie.
Kontrowersje wzbudza art. 13 zobowiązujący portale internetowe do filtrowania treści zamieszczanych przez użytkowników, by wykrywać i usuwać materiały objęte prawem autorskim rozpowszechniane bez zgody ich dysponentów. Przeciwnicy dyrektywy ostrzegali, że przepis ten może doprowadzić do cenzury.
Polski Związek Producentów Audio Wideo (ZPAV) zainicjował akcję „Daj prawo kulturze”, w ramach której 50 polskich artystów zwróciło się z apelem do europosłów o przyjęcie przepisów (dopuszczając jednak pewne korekty obecnej propozycji). W całej UE dyrektywę popiera 57 organizacji reprezentujących branże kreatywne, 20 tys. twórców i 2 tys. wykonawców.
Organizatorzy polskiej akcji zwracają uwagę, że nowe przepisy rozwiązałyby problem value gap (luki wartości). Dla ilustracji tego zjawiska przytaczają dane ZPAV i International Federation of the Phonographic Industry (IFPI – organizacji reprezentującej interesy światowego przemysłu muzycznego). Według nich w 2017 r. przychody przemysłu muzycznego z tytułu streamingu audio (272 mln użytkowników w licencjonowanych serwisach abonamentowych, płatnych lub darmowych z reklamami) wyniosły 5 mld 569 mln dol. Przychody ze streamingu video (gdzie wykorzystanie muzyki nie jest licencjonowane na rynkowych zasadach), z którego korzysta 1 mld 300 mln użytkowników, to jedynie 856 mln dol.
Zdaniem ZPAV przepisy nie przystają do dzisiejszych warunków. Są też nadużywane przez koncerny technologiczne. Aktywnie wykorzystują i dystrybuują one materiały objęte prawem autorskim (zarabiając na tym), a odpowiedzialność za zamieszczone treści przerzucają na użytkowników.
Zdaniem organizatorów akcji nowe przepisy będą chronić również użytkowników. Dzięki potwierdzeniu odpowiedzialności niektórych platform będą mieli pewność, że zamieszczane treści są objęte licencją uzyskaną od właścicieli praw.
– Proponowane przepisy dają równe szanse platformom i twórcom, nie naruszając w niczym praw użytkowników – mówi Marek Staszewski, pełnomocnik ZPAV.
Natalia Mileszyk z Centrum Cyfrowego wskazuje jednak, że zwrot „value gap” jest mylący. Zwraca uwagę, że wynagrodzenia twórców nie zależą tylko od tego, ile im płaci Spotify, ale od długich łańcuchów wartości wytwarzanej przez różnego rodzaju pośredników.
Przywołuje też raport IDEA/KEA „Mapping the Creative Value Chains”, który pokazuje, że przepływ środków w łańcuchu wartości dóbr niematerialnych jest skomplikowany. Oznacza to, że art. 13 może nie spełnić pokładanych w nim nadziei, że twórcy zaczną zarabiać więcej.
– Problemy nie dotyczą jedynie pośredników internetowych i nie są tylko kwestią regulacji prawnoautorskiej. – tłumaczy ekspertka.
Podkreśla, że jeśli chcemy je rozwiązać, potrzeba kompleksowej reformy i środków, które nie będą zagrażały podstawowym prawom obywateli, tak jak proponowany obowiązek filtrowania treści.