Urzędy pracy zalały wnioski od osób spoza Unii. Firmy i cudzoziemcy obawiają się nie tylko nowych przepisów, nad którymi pracuje rząd, lecz także bałaganu po ich wejściu.
Tylko do końca roku pracodawcy mogą składać oświadczenia o zamiarze powierzenia pracy cudzoziemcowi spoza Unii. Ta uproszczona procedura, która dotyczy obywateli Ukrainy, Białorusi, Armenii, Gruzji, Rosji, Mołdawii, zostanie bowiem wkrótce zlikwidowana.
Idzie nowe
Zamiast oświadczeń resort rodziny proponuje dwa nowe typy zezwoleń na pracę – krótkoterminową i sezonową. Jednak nie wystarczy, że powiatowy urząd pracy zarejestruje cudzoziemca, ale będzie musiał też przeprowadzić procedurę sprawdzającą. PUP będą miały też prawo odrzucić wniosek o zatrudnienie obcokrajowca. Tak wynika z nowelizacji ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy, nad którą pracuje gabinet Beaty Szydło. Jej uchwalenie jest konieczne ze względu na unijne wymogi, które powinniśmy implementować do końca września. Przy czym rząd chce zaostrzyć przepisy bardziej, niż wymaga tego dyrektywa. Dlaczego? Bo zdarza się, że cudzoziemcy korzystający z uproszczonej procedury traktują Polskę jak kraj tranzytowy. W tym celu płacą pośrednikom, aby złożyli stosowne oświadczenie, a po załatwieniu formalności wjeżdżają do Polski i ślad po nich ginie.
Przez planowaną zmianę przepisów PUP zalała fala oświadczeń o zamiarze powierzenia pracy cudzoziemcowi. – Od kiedy tylko pojawiła się informacja o planowanej nowelizacji, liczba składanych co miesiąc oświadczeń wzrosła z 3 tys. do 4 tys. – informuje Agnieszka Kownacka PUP w Poznaniu.
Podobnie jest w Bydgoszczy. – Mamy istny Sajgon. Już teraz liczba złożonych oświadczeń jest większa niż w całym ubiegłym roku – stwierdza Tomasz Zawiszewski, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Bydgoszczy.
PUP zaleje fala wniosków / Dziennik Gazeta Prawna
Wskazuje, że w 2015 r. urząd zarejestrował 19 tys. wniosków, w tym już ponad 22 tys. – Co więcej, ich liczba wciąż rośnie, choć powinna spadać. Największe zapotrzebowanie na pracę sezonową jest bowiem latem – przekonuje Zawiszewski.
Na wzrost oświadczeń wskazuje także Gdańsk. Do listopada złożono ich już 20 tys., czyli o 9 tys. więcej niż w całym ubiegłym roku. Dlaczego tak się dzieje? – Z ostatnich chwil na złożenie oświadczenia korzystają cudzoziemcy, którzy chcą szybciej uzyskać zgodę na wjazd do Polski, aby pojechać dalej, np. do Niemiec czy Francji. Z naszych szacunków wynika, że może to dotyczyć 20 proc. wniosków. Natomiast firmy, które naprawdę mają braki kadrowe, wolą już teraz złożyć oświadczenie, gdyż boją się zamieszania na początku obowiązywania nowych przepisów – stwierdza Roland Budnik, dyrektor PUP w Gdańsku.
Potrzeba rynku
Mimo że nowelizacja ma wejść już od 1 stycznia 2017 r., urzędy jeszcze nie znają jej ostatecznego kształtu. Zdaniem urzędników w tej sytuacji bałagan jest niemal pewny. – Komplikacje mogą się pojawić zwłaszcza na początku. Co więcej, do obsługi nowych zezwoleń potrzebny będzie system komputerowy, którego nadal nie mamy – wyjaśnia Tomasz Zawiszewski.
– Po wprowadzeniu nowelizacji firmy mogą czekać na zgodę na zatrudnienie pracownika do prac krótkoterminowych nawet kilka miesięcy – wtóruje Ronald Budnik.
A tak może się zdarzyć, jeśli PUP nie otrzymają dodatkowych pieniędzy na zatrudnienie osób rozpatrujących wnioski od pracodawców. Co prawda powiaty mają czerpać zyski z opłat za zarejestrowanie wniosku o wydanie zezwolenia na pracę krótkoterminową (ma wynosić 30 zł). Dostaną 50 proc., reszta trafi do budżetu państwa. – Nie wiemy jednak, co z tymi środkami zrobi powiat, czy przydzieli PUP na zwiększenie zatrudnienia, czy przeznaczy na inne cele – zastanawia się Budnik.
Niestety rząd nie ułatwia zadań PUP. Rada Ministrów nie zdecydowała się w piątek przyjąć nowych przepisów, choć miała to w planie. Dlaczego tak się stało? Ani resort pracy, ani Kancelaria Prezesa Rady Ministrów nie odpowiedziały na nasze pytania. „Dokument został skierowany do zaopiniowania na najbliższym posiedzeniu Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów”– otrzymaliśmy jedynie takie wyjaśnienie.
Etap legislacyjny
Projekt czeka na przyjęcie Rady Ministrów