Mianem job-hopperów określa się osoby, które często zmieniają pracę. Termin pochodzi z USA, gdzie statystyczny pracownik przez całą swoją karierę pracuje dla kilkunastu pracodawców. Przez dziesiątki lat średnia dla pracującego Polaka wynosiła zaledwie kilku. Nie zmieniła tego nawet transformacja ustrojowa, po której bezrobocie poszybowało w górę, a niepewność pracy utrzymywała się na wysokim poziomie. W badaniach opinii publicznej dominował pogląd, że dobra praca to stała praca. W ostatnim czasie trend ulega zmianie, a wśród Polaków, zwłaszcza młodych, coraz więcej jest „skoczków”.

Z ostatniego badania Instytutu Badawczego Randstad wynika, że w ciągu ostatnich sześciu miesięcy pracę zmieniło 21 proc. Polaków. To plasuje nas w czołówce krajów UE. Wyższy odsetek rotacji zawodowej, niż w Polsce odnotowano we Włoszech (26 proc.) i w Hiszpanii (24 proc.).

Kochaj pracownika swego, bo jutro będzie pracował u innego >>>>

Szczególnym pokoleniem na rynku pracy są Millenialsi. Według badania Instytutu Gallupa 21 proc. przedstawicieli najmłodszych pracowników zmieniło w ciągu 2015 roku pracę. To ponad trzy razy więcej niż przedstawiciele innych generacji. Co więcej, znacznie częściej deklarują gotowość zmiany posady: 60 proc. z nich przyznało, że u obecnego pracodawcy popracują jeszcze tylko rok. To o 15 proc. więcej niż inny pracownicy. Amerykańscy Job-hopperzy kosztują gospodarkę ponad 30 miliardów dolarów. Podobnie jest w Polsce. To najmłodsi pracownicy są najbardziej skłonni do zmian. .„Najczęściej zmieniają pracę najmłodsi stażem pracownicy, którzy zatrudnienie traktują jako szansę na zdobycie doświadczenia i rozwoju zawodowego. Poszukują nowych wyzwań i lepszych perspektyw. Ponadto są bardziej mobilni i nie boją się zmian” – wyjaśnia ekspert monsterpolska.pl Małgorzata Majewska. Według ankiety przeprowadzonej przez Monster Polska, co dziesiąty młody pracownik zmienia pracę co roku lub częściej, a 5 proc. osób żegna się z pracodawcami po okresie 6 miesięcy. W dużej mierze wynika to z ze zmiany hierarchii wartości dla millenialsów.

Według badania Sedlak&Sedlak dla najmłodszych pracowników najbardziej liczą się zarobki (78 proc.), a następnie brak stresów (50 proc.). Na stabilność zatrudnienia wskazało zaledwie 44 proc. osób. Niewiele mniej – 40 proc. – deklarowało możliwość rozwoju. - Zmiana pokoleniowa na rynku pracy przyspiesza ten proces. Millenialsi, którzy odgrywają coraz ważniejszą rolę na rynku pracy, to pokolenie, które wciąż poszukuje lepszych warunków pracy. Jeśli młoda osoba doszła w obecnym miejscu pracy do miejsca, z którego nie może awansować, nie może więcej zarabiać i czuje, że przestaje się rozwijać – po prostu odchodzi. To sprawia, że w ekstremalnych sytuacjach przez całe życie może pracować nawet u kilkunastu pracodawców – dodaje Andrzej Kubisiak.

Ale nie tylko najmłodsi zmieniają pracę. Zdaniem Randstad największy wzrost rotacji w porównaniu do poprzedniego kwartału (o 14 proc.) odnotowano w przedziale wiekowym od 35 do 44 lat.

Polacy najczęściej zmieniają pracę, ponieważ są niezadowoleni ze swoich zarobków. Taką deklarację złożyło 50 proc. badanych. Pozostałymi kierowała chęć znalezienia stałego zatrudnienia w oparciu o umowę o pracę (14 proc.) i strach przed utratą obecnego zatrudnienia (7,5 proc.). - Zmiany te wynikają ze zmian gospodarczych i rynkowych. Jeszcze kilkanaście lat temu normą było wykonywanie jednego, wyuczonego zawodu przez całe życie. Również niechętnie zmienialiśmy pracodawców. Nowe wyzwania na rynku pracy, chociażby związane z wkraczaniem nowych technologii, wymagają ciągłych przekształceń. To sprawia, że będziemy zmuszeni do coraz częstszych zmian nie tylko pracodawców, ale również zawodów – wyjaśnia Andrzej Kubisiak, ekspert Work Service

Niskie bezrobocie to nie wszystko. Wciaż nam daleko do pracowniczego Eldorado >>>

W poprzednich latach dominował pogląd, że częste zmiany pracy są negatywnie postrzegane przez rekruterów. Pracodawcy postrzegali takie osoby jako nielojalnie i nieumiejące zintegrować się z miejscem pracy. Jednak globalny kryzys zaangażowania w pracę w połączeniu z niedoborem talentów, odwrócił ten trend. Z badania przeprowadzonego przez CareedBuilder wynika, że w 205 roku więcej niż połowa badanych przedsiębiorców zatrudniła „skoczka”. Jednak poziom tolerancji dla skoczków jest zależny od ich wieku. O ile większość z badanych nie ma nic przeciwko skoczkom przed 30 rokiem życia, to ponad 28 proc. uważa, że 40-letni skoczek jest nie do zaakceptowania. Do zalet skoczków zalicza się ich różnorodne doświadczenie oraz łatwość w przystosowywaniu się do nowych warunków. - Pracodawcy powoli oswajają się z nową sytuacją. Zauważają, że coraz trudniej jest pozyskać nowego pracownika i przestają zwracać uwagę na niuanse, a bycie „skoczkiem” coraz częściej jest za taki uważane – dodaje Andrzej Kubisiak.