Zatrudnieni mogą zyskać dodatkowy czas na zakwestionowanie wypowiedzenia umowy o pracę. Obecnie mają na to 7 dni od momentu wręczenia wymówienia. Posłowie Nowoczesnej chcą, aby termin ten został wydłużony do 14 dni (tyle czasu obecnie przysługuje na odwołanie się od zwolnienia dyscyplinarnego). Ich poselski projekt w tej sprawie został już przekazany do pierwszego czytania w Sejmie. I choć propozycje te przygotowało ugrupowanie opozycyjne, to jednak mają one rzeczywiste szanse na uchwalenie.
– Projekt, który ma na celu poprawę sytuacji pracowników, zasługuje na uwagę. Sądzę, że po pierwszym czytaniu zostanie skierowany do dalszych prac w komisji sejmowej, zwłaszcza jeśli zostanie pozytywnie oceniony przez związki zawodowe – mówi Marek Ast, poseł PiS, członek podkomisji stałej ds. nowelizacji kodeksu pracy.
Podkreśla jednak, że klub PiS (który posiada większość w Sejmie), nie przyjął jeszcze stanowiska w sprawie proponowanych zmian. W praktyce od tej oceny będzie zależeć to, czy nowe rozwiązania wejdą w życie. Projektodawcy przekonują, że cel wprowadzenia takich modyfikacji jest uzasadniony. Wskazują m.in. że obecny 7-dniowy termin na odwołanie krzywdzi pracownika, bo ma on zbyt mało czasu na zgromadzenie dowodów, przemyślenie argumentacji i sporządzenie odwołania. Jeśli dodatkowo pracodawca złoży wypowiedzenie np. tuż przed okresem świątecznym lub długim weekendem, wspomniany termin w praktyce jest jeszcze krótszy.
– To uzasadniony zarzut. Zdarza się, że ze względu na dni wolne zatrudniony ma praktycznie 2–3 dni na złożenie odwołania – potwierdza Grzegorz Ruszczyk, radca prawny i partner w kancelarii Raczkowski Paruch.
Inny zarzut przedstawiony przez posłów Nowoczesnej dotyczy zmian w procedurze cywilnej. Od maja 2012 r. weszła w życie zmiana k.p.c., zgodnie z którą co do zasady wszelkie twierdzenia i dowody należy zgłaszać już w pozwie. Te zgłoszone później sąd może pominąć. Zatem pracodawca z dużo większym wyprzedzeniem może gromadzić materiał dowodowy (licząc się z ewentualnym zaskarżeniem zwolnienia), a pracownik ma na to obecnie 7 dni. – Trzeba jednak pamiętać, że w praktyce pracownicy mogą przedstawiać swoje wnioski także w momencie ustosunkowania się do odpowiedzi pracodawcy na pozew. Jednocześnie sądy dość łagodnie traktują pracowników w zakresie przywrócenia terminu na odwołanie się od wypowiedzenia – dodaje Grzegorz Ruszczyk.
Posłowie Nowoczesnej przypominają także, że 7-dniowy termin został wprowadzony w 1985 r., a więc w zupełnie odmiennych realiach społeczno-gospodarczych. Ich zdaniem zróżnicowanie terminów na odwołanie się od wypowiedzenia i zwolnienia w trybie dyscyplinarnym nie ma już obecnie uzasadnienia.
– Nie można jednak nie dostrzegać odmienności obu trybów zakończenia zatrudnienia. W przypadku rozwiązania umowy bez wypowiedzenia pracodawca musi wykazać zawinione działanie lub zachowanie pracownika, które stanowi ciężkie naruszenie obowiązków pracowniczych. Zatem pracownik też powinien mieć więcej czasu na odniesienie się do tych zarzutów – wskazuje Grzegorz Ruszczyk.
Etap legislacyjny
Projekt wpłynął do Sejmu