Premier ostatecznie zdecydował się na obniżenie minimalnej kwoty dodatku funkcyjnego z 880 zł do 375 zł. Do tej pory zarobki dyrektorów departamentów są jednak bardzo zróżnicowane.
W urzędach centralnych, w tym ministerstwach pensja zasadnicza dyrektora departamentu może maksymalnie wynieść niespełna 15 tys. zł brutto (8 razy kwota bazowa – 1873,84 zł). Wskutek ostatniej nowelizacji ustawy o służbie cywilnej osoby na kierowniczych stanowiskach mogą jeszcze liczyć na dodatek funkcyjny. W pierwotnej wersji projektu rozporządzenia płacowego jego minimalna i maksymalna wysokość miała odpowiadać widełkom płacowym przewidzianym dla urzędników mianowanych w formie dodatku służby cywilnej. W efekcie dodatek funkcyjny miał się wahać od 880 zł do 3841 zł.
W rozporządzeniu prezesa Rady Ministrów z 29 stycznia 2016 r. w sprawie określenia stanowisk urzędniczych, wymaganych kwalifikacji zawodowych, stopni służbowych urzędników służby cywilnej, mnożników do ustalania wynagrodzenia oraz szczegółowych zasad ustalania i wypłacania innych świadczeń przysługujących członkom korpusu służby cywilnej (Dz.U. poz. 125) kwota minimalnego dodatku została jednak obniżona do 375 zł (z 0,45 do 0,2 mnożnika). Taką propozycję zmian w trakcie konsultacji zgłosił wiceminister rozwoju Mariusz Haładyj. Argumentował, że obniżenie tej kwoty pozwoli urzędom na bardziej elastyczne gospodarowanie środkami przeznaczanymi na wynagrodzenie.
– Z jednej strony oczywiście obniżenie dodatku funkcyjnego pozwoli w niektórych urzędach zaoszczędzić pieniądze, ale z drugiej trudno będzie pozyskać osoby na tak odpowiedzialne stanowiska, przyznając im minimalne kwoty wynagrodzenia zasadniczego i dodatku funkcyjnego – stwierdza Wiesława Chojnacka, była dyrektor generalna Ministerstwa Sprawiedliwości.
Nowe rozporządzenie przewiduje, że najniższa pensja zasadnicza dyrektora może wynieść nieco ponad 4,1 tys. zł. Uwzględniając przy tym najniższą kwotę dodatku funkcyjnego, może on miesięcznie otrzymywać niespełna 4,5 tys. zł. Tymczasem z sondy DGP przeprowadzonej w ministeriach wynika, że według danych na koniec ubiegłego rok płace często sięgały maksymalnych wskaźników, choć nie brakowało też przypadków, że były one niewiele wyższe od minimalnych stawek. Na przykład w Ministerstwie Sprawiedliwości najwyższa pensja zasadnicza wynosiła ponad 13 tys. zł (mnożnik 7), a najniższa ponad 8 tys. zł (mnożnik 4,3). Warto zaznaczyć, że najniższe pensje otrzymywali najczęściej zastępcy. Blisko maksymalnego mnożnika oscylowały natomiast najwyższe płace zasadnicze w Ministerstwie Rolnictwa (14043 zł), a najniższa ok. 7,5 tys. W MON było to odpowiednio 12 tys. zł i 9 tys. zł. Z kolei w resorcie pracy 11,4 tys. zł i 6,5 tys. zł. Bardzo dobre zarobki miały też osoby zatrudnione w resorcie finansów. Najniższa pensja wynosiła tam ok. 7,8 tys. zł, a najwyższa 12,5 tys. Z maksymalnego mnożnika korzysta też często Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Tam podstawowa pensja dyrektorska to 15 tys. zł, a najniższa 7,7 tys. zł. W resortach edukacji i zdrowia najlepsi dyrektorzy mogli liczyć na około 14 tys. zł. Swoich dyrektorów dopieszcza także kancelaria premiera, gdzie najwyższa pensja w grudniu przekraczała 14 tys. zł, a najniższa oscylowała wokół 8,3 tys. zł.
– Wynagrodzenie ma zachęcać do lepszej, wydajniejszej pracy i w porównaniu z innymi pracownikami odgrywa kluczową rolę. Jeśli chcemy zatrzymać specjalistów, to musimy im zaproponować odpowiednie wynagrodzenie, której sięga często maksymalnego mnożnika – wskazuje dr Jakub Szmit z Uniwersytetu Gdańskiego, ekspert ds. służby cywilnej.
– Niepokoi mnie jednak, że między zastępcami dyrektorów a dyrektorami jest dwukrotna różnica płacowa. A przecież często to zastępcy wykonują więcej pracy od ich szefów – dodaje. Dr Jakub Szmit uważa, że różnica w pensjach zasadniczych na tych stanowiskach powinna oscylować w granicy około dwóch tysięcy złotych.