Sejm przyjął nowelizację ustawy o służbie cywilnej autorstwa PiS. Przewiduje ona między innymi, że wyższe stanowiska w służbie mają być obsadzane przez powołanie, a nie w drodze konkursu.

Wśród założeń jest też usunięcie wymogu pięcioletniego doświadczenia na stanowiskach kierowniczych w administracji rządowej lub siedmioletniego w jednostkach sektora finansów publicznych. Za ustawą było 233 posłów, przeciw 190. Nikt nie wstrzymał się od głosu.

Bardzo ostro przed głosowaniem o ustawie wypowiadali się politycy opozycji - między innymi poseł Nowoczesnej Zbigniew Gryglas. Jego zdaniem nowela oznacza koniec konkurencyjnego naboru do służby cywilnej i koniec wolnego dostępu obywateli do służby cywilnej. Dlatego - jego zdaniem - jest sprzeczna z konstytucją.

Politycy opozycji twierdzili też, że nowelizacja doprowadzi do masowych zwolnień urzędników. Zarzuty odpierała posłanka PiS Małgorzata Wassermann. Przekonywała, że nic takiego nie nastąpi, bo stosunek pracy z urzędnikami wysokiego szczebla nie zostanie rozwiązany.

Małgorzata Wassermann przekonywała też, że ustawa wcale nie zmniejsza wymagań wobec osób, które będą w przyszłości zajmowały stanowiska kierownicze. Wciąż bowiem osobom ubiegającym się o wysokie stanowiska będą stawiane wymagania. Mają oni być kompetentni i doświadczeni.

Politycy PiS wyjaśniali, że ustawa nie zakazuje konkursów na stanowiska kierownicze, ponieważ będą one przeprowadzane w uzasadnionych sytuacjach. Na przykład gdy będą potrzebni specjaliści zajmujący się wyjątkowo trudnymi sprawami. Zarazem politycy PiS twierdzą, że chcą skończyć z fikcją konkursów, które odbywały się za rządów PO-PSL.

Nowelizacja trafi teraz do Senatu.