PIP uzyska dodatkowe uprawnienia. W efekcie ma być bardziej skuteczna. Nieuczciwych firm nie uchroni już np. syndrom pierwszej dniówki.
Wzmocniona inspekcja pracy / Dziennik Gazeta Prawna
Ujawnienie pracy na czarno lub na podstawie pozornych umów cywilnoprawnych będzie prostsze. Wszystko wskazuje, że możliwości skuteczniejszego weryfikowania legalności zatrudnienia zyska Państwowa Inspekcja Pracy. Domaga się tego sama PIP, a ostatnio także rzecznik praw obywatelskich. Uskutecznienie nadzoru inspekcji to także jedna z propozycji PiS zawartych w programie tej partii. Chodzi m.in. o umożliwienie przeprowadzenia kontroli firm bez konieczności uprzedzania o niej oraz wprowadzenie zasady, że umowę o pracę trzeba potwierdzić na piśmie jeszcze przed rozpoczęciem świadczenia obowiązków. Z nieoficjalnych informacji, do których dotarł DGP, wynika, że właśnie te postulaty mają największe szanse na szybkie uchwalenie. Więcej wątpliwości – również w szeregach ugrupowania, które zwyciężyło w ostatnich wyborach – wywołuje propozycja, aby to inspektor (a nie jak obecnie wyłącznie sąd) mógł ustalać istnienie stosunku pracy.
Prosta sprawa
Z informacji DGP wynika, że największe szanse na wejście w życie ma propozycja, aby umowa o pracę była potwierdzana na piśmie, zanim jeszcze pracownik podejmie obowiązki. Obecnie trzeba spełnić taki wymóg najpóźniej w dniu rozpoczęcia pracy. Firmy wykorzystują ten przepis do obchodzenia prawa.
– To syndrom pierwszej dniówki. Polega on na tym, że w razie kontroli PIP pracodawca twierdzi, że dana osoba jest pierwszy dzień w pracy i za chwilę ma podpisywać umowę. W ten sposób unika zarzutów o zatrudnianie na czarno – tłumaczy Paweł Śmigielski, dyrektor wydziału prawno-interwencyjnego OPZZ.
Dlatego jego zdaniem k.p. powinien przewidywać, że umowę należy zawrzeć zanim jeszcze zatrudniony rozpocznie wykonywanie zadań. Taką zmianę od lat postuluje też sama PIP (ostatnio na wrześniowym posiedzeniu Rady Rynku Pracy).
Tymczasem pracodawcy wskazują na inne konsekwencje takiej modyfikacji.
– Jeśli pracownik podpisze umowę i nie stawi się do pracy, firma będzie mieć problemy np. z doręczeniem wypowiedzenia. Obecne regulacje ograniczają takie ryzyko – tłumaczy dr Grzegorz Baczewski, dyrektor departamentu dialogu społecznego i stosunków pracy Konfederacji Lewiatan.
Bez zapowiedzi
Innym rozwiązaniem, które ma duże szanse na uchwalenie, jest przyznanie PIP prawa do przeprowadzania kontroli legalności zatrudnienia bez uprzedzania. Aby było to możliwe, konieczna jest jednak zmiana ustawy z 2 lipca 2004 r. o swobodzie działalności gospodarczej (t.j. Dz.U. z 2015 r. poz. 584 ze zm.). Zgodnie z nią bez uprzedniego powiadomienia można przeprowadzić nadzór, gdy np. zezwala na to prawo międzynarodowe, istnieje podejrzenie popełnienia przestępstwa lub wykroczenia bądź jest on uzasadniony bezpośrednim zagrożeniem dla życia lub zdrowia. Wyjątki od tej zasady wprowadza konwencja nr 81 Międzynarodowej Organizacji Pracy dotycząca inspekcji pracy w przemyśle i handlu z 11 lipca 1947 r. (Dz.U. z 1997 r. nr 72, poz. 450). Uprawnia ona inspektorów do swobodnego wstępu do każdego zakładu pracy bez uprzedniego zawiadomienia, o każdej porze dnia i nocy. Obejmuje jednak tylko te dwa sektory (handel i przemysł), co oznacza, że z zakresu jej stosowania wyłączone są m.in. usługi. A właśnie w tym prężnie rozwijającym się sektorze gospodarki może dochodzić do wielu nadużyć z zakresu legalności zatrudnienia.
– Wymóg zapowiadania kontroli powoduje, że wiele z nich nie przynosi obecnie rezultatu, bo naruszający przepisy przedsiębiorca ma kilka dni na usunięcie śladów swojej działalności – podkreśla Paweł Śmigielski.
– Nie można jednak zapominać, że PIP to tylko jedna z wielu instytucji nadzorujących pracodawców. Kontrole są realizowane także przez np. ZUS i urzędy skarbowe. Atmosfera ciągłego nadzoru na pewno nie będzie sprzyjać prowadzeniu działalności i zatrudnianiu pracowników – zauważa dr Monika Gładoch, radca prawny z kancelarii M. Gładoch Specjaliści Prawa Pracy, ekspert Pracodawców RP.
Będzie nakaz?
Najwięcej wątpliwości budzi propozycja, aby inspektorzy PIP mogli nakazać firmie zastąpienie umowy cywilnoprawnej tą o pracę, w przypadku gdy wykonywane obowiązki spełniają cechy charakterystyczne dla stosunku pracy. Postulat taki znalazł się w programie PiS, ale jak ustalił DGP, ugrupowanie to uzależnia jego przyjęcie od opinii w sprawie zgodności takiego rozwiązania z konstytucją. Zachodzi wątpliwość, czy w takim przypadku organ administracji publicznej nie uzyskałby prerogatyw przypisanych władzy sądowniczej. Obecnie inspektor może jedynie składać pozew o ustalenie istnienia stosunku pracy. Sama PIP wskazuje, że nie zawsze jest to skuteczny sposób na przeciwdziałanie niepracowniczemu zatrudnieniu, m.in. dlatego że pracownicy – najczęściej z obawy o utratę źródła zarobkowania – nie potwierdzają przed sądem ustaleń inspektorów.
– Efektywnym rozwiązaniem jest jednak wnioskowanie do firm o stosowanie umów o pracę zamiast tych cywilnoprawnych. Takie interwencje inspektorów przynoszą skutek – wskazuje dr Grzegorz Baczewski.
W ubiegłym roku pod presją kontroli przedsiębiorcy dobrowolnie zmienili podstawę zatrudnienia dla 7,5 tys. osób. Z drugiej strony nie można zapominać, że w 2014 r. już co piąty pracodawca naruszył przepisy dotyczące zawierania umów. O 11 proc. w porównaniu z 2013 r. wzrosła liczba firm, w których inspektorzy stwierdzili złamanie zakazu stosowania umów cywilnoprawnych w warunkach właściwych dla stosunku pracy. Inspekcja sprawdziła w zeszłym roku 52 tys. takich kontraktów pod kątem zasadności ich zawierania. 15 proc. z nich powinno być umowami o pracę. Te liczby przekonują o tym, że zasady nadzoru nad legalnością zatrudnienia trzeba zmienić.