Spada liczba przypadków niewypłacania wynagrodzeń za pracę. Tak wynika z ostatnich kontroli Państwowej Inspekcji Pracy. Jak mówi IAR rzeczniczka Danuta Rutkowska, w pierwszym półroczu tego roku liczba firm, w których inspektorzy stwierdzili niewypłacenie pensji zmniejszyła się w stosunku do roku ubiegłego o 13 procent.

Zmniejszyła się też o ponad 24 procent kwota niewypłaconych z tytułu wynagrodzeń należności - z ponad 90 milionów do 69 milionów. Nie ma się jednak z czego cieszyć, gdyż jest to o 69 milionów za dużo - podkreśla Danuta Rutkowska. Dodaje, że każdy taki przypadek jest wykroczeniem przeciwko prawom pracownika i wiąże się często z ludzkimi dramatami.

Niepłacący pracodawcy tłumaczą się najczęściej trudną sytuacją firmy czy brakiem zapłaty od kontrahentów. W momencie, kiedy jednak do zakładu wkraczają inspektorzy, pieniądze na wypłaty zaległości się znajdują - podkreśla rozmówczyni IAR. Wyjaśnia, że za niewypłacanie wynagrodzeń pracodawcom grożą surowe kary. Niewypłacenie, zaniżenie lub opóźnienie wypłaty jest wykroczeniem zagrożonym karą grzywny od tysiąca do 30 tysięcy złotych. W sytuacji zaś złośliwego, uporczywego naruszania praw pracownika inspektor może skierować do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.

Największe zaległości płacowe występują w przetwórstwie przemysłowym, budownictwie i handlu w małych i średnich przedsiębiorstwach.