Choć przyjmowanie pracowników jedynie na okres tymczasowy to coraz powszechniejsza w Polsce forma zatrudnienia, to większość z nas nadal wie o niej niewiele. Na czym polega, jak i z kim można bezpiecznie podjąć taką współpracę oraz jaką zawrzeć umowę? Na te najczęściej zadawane pytania odpowiadają eksperci.

Pracownik trójstronny

Aby dobrze orientować się w tematyce pracy tymczasowej, warto zacząć od podstaw, a mianowicie od polskiego prawa. Zgodnie z ustawą o pracownikach tymczasowych z 2003 roku zatrudniani są oni przez agencję pracy na określony czas, a następnie „wypożyczani” do firmy, gdzie ostatecznie będą pełnić swoje obowiązki. Dlatego też w takim wypadku ostatecznie stosunek prawny nawiązywany jest tu pomiędzy trzema niezależnymi podmiotami.

– Pierwszym z nich jest agencja pracy, która zatrudnia pracobiorcę, czyli drugi podmiot, a następnie deleguje go do wykonywania wyznaczonych zadań na rzecz konkretnej firmy, tak zwanego pracodawcy użytkownika, trzeciego podmiotu. Wszystkie te strony połączone są wzajemnymi umowami – mówi Rafał Dryla z GP People. – Przed ich podpisaniem to agencja zobowiązana jest w pierwszej kolejności ustalić i wynegocjować postanowienia umowy pomiędzy nią a pracodawcą użytkownikiem. Wszelkie przepisy regulujące formę i zasady zatrudnienia przyszłego pracownika powinny mieć więc swoje odzwierciedlenie właśnie w tym dokumencie i być poświadczone na piśmie - dodaje. Ustalone muszą zostać między innymi kwestie związane z rodzajem pracy, okresem jej wykonywania i wymiarem, wynagrodzeniem, dokładnym zakresem obowiązków, a także urlopem.

Kto komu płaci?

Ze względu na to, że pracownicy tymczasowi są tak naprawdę jedynie „wypożyczani” do firm, w których ostatecznie pełną swoje obowiązki, to wielu z nich zastanawia się, kto ostatecznie będzie wypłacał im pensję – agencja czy przedsiębiorca – i czy w związku z tym będzie ona niższa niż innych osób? – Z racji tego, że pracownik zatrudniony jest bezpośrednio przez agencję pracy, a nie firmę, to jego wynagrodzenie reguluje właśnie agencja. Nie musi się on jednak obawiać o jego wysokość. Pośrednik nie powinien bowiem pobierać od niego żadnej prowizji, bo to pracodawca jest klientem takiego podmiotu i to on ponosi wszelkie koszty i ustala stawkę dla pracowników – wyjaśnia Rafał Dryla z GP People.

Również według prawa pracownicy agencyjni nie powinni w żadnym zakresie być traktowani mniej korzystnie od tych etatowych, zatrudnionych przez pracodawcę na podobnych stanowiskach. W celu uniknięcia dyskryminacji płacowych przedsiębiorca wcześniej informuje agencję o stosowanym systemie wypłacania pensji. Na tej podstawie ustala się także wysokość wynagrodzenia dla pracownika tymczasowego. Wszystkie wyżej wymienione kwestie formułowane są nie jak w przypadku tradycyjnego stosunku pracy pomiędzy pracodawcą a pracownikiem, lecz pomiędzy pracodawcą użytkownikiem a agencją pracy. Bierze więc ona na siebie praktycznie wszystkie formalności i negocjacje. Pracownik zostaje następnie powiadomiony o ustaleniach i dopiero po ich zaakceptowaniu może zdecydować się na zawarcie umowy.

Do trzech razy sztuka?

Należy też pamiętać, że jest kilka różnic pomiędzy „zwykłą” umową o pracę, a tą tymczasową. Jedną z najważniejszych z nich jest zapis Kodeksu pracy wprowadzający ograniczenie dotyczące zawierania kolejnych kontraktów na czas określony. – Szczególnie warto zwrócić tu uwagę na fakt, że podpisanie z tym samym pracodawcą trzeciej umowy pod rząd na czas określony powoduje, że w świetle prawa i tak automatycznie staje się ona umową na czas nieokreślony, ze wszystkimi tego skutkami i zobowiązanym dla obu stron – wyjaśnia Rafał Dryla z GP People. – Co ważne takie zasady nie dotyczą umów między pracownikiem a agencją pracy. Zgodnie z prawem jako agencja zatrudnienia możemy zawrzeć z jedną osobą nawet kilkanaście umów na czas określony pod rząd w ciągu 18 miesięcy i żadna z nich nie stanie się umową na czas nieokreślony. To ogromne ułatwienie zarówno dla pracowników, jak i pracodawców, którzy się do nas zgłaszają – dodaje.