Nikt nie odważy się pójść do Donalda Tuska, aby mu powiedzieć, że urzędnikom trzeba przyznać rekompensatę za pracę po godzinach, bo z hukiem wyleci za drzwi. Tak nieoficjalnie kilka lat temu uzasadniano mi brak przepisów w sprawie uregulowania kwestii nadgodzin w administracji rządowej.
No cóż, Donald Tusk nie jest już premierem, a rekompensaty dla urzędników wykonujących swoje obowiązki poza ustawowymi godzinami pracy jak nie było, tak nie ma. Nie są też prowadzone żadne prace legislacyjne. Nikt zdaje się nie dostrzegać, że Polska łamie tym samym Europejską Kartę Społeczną, którą nasz kraj ratyfikował już w 1997 r. Co więcej, również komitet niezależnych ekspertów powołany do monitorowania wdrażania EKS uważa, że z przepisów powinien wynikać co najmniej dłuższy odpoczynek za pracę w nadgodzinach. Ale polskim urzędnikom co do zasady nie przysługuje nawet taka rekompensata. Tymczasem tylko sami członkowie służby cywilnej wypracowują rocznie milion nadgodzin, a drugie tyle prawdopodobnie nie jest ewidencjonowana.
Problemu by nie było, gdyby przygotowana przez poprzedniego szefa służby cywilnej nowelizacja ustawy o służbie cywilnej została uchwalona. Zabrakło jednak determinacji, a górę wziął strach przed ówczesnym premierem Donaldem Tuskiem, który delikatnie rzecz ujmując, jak większość Polaków nie przepadał za urzędnikami. Ja też często krytykuję pracę urzędników, ale jeśli osoby pracujące w prywatnych firmach mają prawo do rekompensaty za nadgodziny, to nie rozumiem, dlaczego odmawia się ich urzędnikom. Jakkolwiek by nie było, wszyscy są równi wobec prawa, o czym stanowi konstytucja.
Wszystko na to wskazuje, że z wprowadzeniem zwiększonej rekompensaty za pracę po godzinach będzie musiał się zmierzyć nowy rząd. Profesor Irena Lipowicz zanim ustąpiła ze stanowiska rzecznika praw obywatelskich, pożegnała się z urzędnikami pięknym gestem w postaci skierowania wniosku do Trybunału Konstytucyjnego z prośbą o zbadanie przepisów o nadgodzinach w budżetówce. I bardzo dobrze, dziwi mnie tylko to, że nie zrobiła tego wcześniej. Tym bardziej że rząd tyle lat wodził ją i jej poprzednika za nos corocznymi obietnicami dostosowania polskiego prawa do EKS. Grunt, że sprawą zajmą się sędziowie trybunału, może zmuszą rząd – a wszystko na to wskazuje – do zauważenia urzędników. Niestety, polskie młyny sprawiedliwości mielą powoli, tak więc szybko się to nie stanie.