W ubiegłym tygodniu Sejm rozpatrzył projekt ustawy o Radzie Dialogu Społecznego. To kolejny kamień milowy na drodze do nowego otwarcia w dialogu społecznym. W ostatnim czasie ukazało się kilka artykułów kwestionujących znaczenie kompromisu, który wypracowali rząd, pracodawcy i związkowcy.
Grzegorz Baczewski, dyrektor departamentu dialogu społecznego i stosunków pracy Konfederacji Lewiatan / Dziennik Gazeta Prawna
Krytykuje się instytucję, która jeszcze nie powstała, jako prostą kopię mechanizmu, który się nie sprawdził, czyli komisji trójstronnej. Każdy, kto zna szczegóły nowej propozycji, nie powinien mieć jednak wątpliwości, jak istotny postęp w dialogu możemy uzyskać dzięki nowym rozwiązaniom.
Już w pierwszym artykule ustawy o Radzie Dialogu Społecznego pojawia się rewolucyjna zmiana. Celem działania będzie „prowadzenie dialogu dla zapewnienia warunków rozwoju społeczno-gospodarczego przez zwiększenie międzynarodowej konkurencyjności polskiej gospodarki i spójności społecznej”, a nie, jak było do tej pory, „godzenie interesów pracowników, interesów pracodawców oraz dobra publicznego i dążenie do osiągnięcia i zachowania pokoju społecznego”. W nowej ustawie zakłada się zatem możliwość ustalania wspólnych celów i rozwiązań na rzecz postępu, który służy gospodarce i społeczeństwu. Te dwie sfery są wzajemnie powiązane i mogą na siebie pozytywnie oddziaływać. W komisji trójstronnej byliśmy skazani na konflikt. Zakładano co najwyżej osiągnięcie kompromisu, który zapewniał „pokój społeczny”, ale nawet kosztem stagnacji czy regresu.
W komisji trójstronnej przewodnictwo sprawował zawsze rząd. Teraz mamy rotacyjne, roczne przewodniczenie każdej ze stron i każdej z organizacji. Przełoży się to na większe zaangażowanie w prace, a także konieczność wspólnego, długoterminowego planowania tych prac. Projekt przewiduje, że każdego roku rada ma określać swój program działania z uwzględnieniem sytuacji społecznej i gospodarczej kraju oraz wskazaniem zagadnień priorytetowych dla rozwoju i trwałości dialogu społecznego. Program powinien zostać przekazany rządowi do 20 lutego każdego roku.
Projekt zakłada też większą jawność prac rady, łącznie z rocznym oficjalnym sprawozdaniem z działalności przedstawianym przed parlamentem. Wprowadzono także mechanizm głosowania większościowego, co uniemożliwi blokowanie efektów wspólnych prac przez tylko jedną organizację. Praktyka komisji trójstronnej polegająca na konieczności osiągania konsensusu sprowadzała się czasem do zasady liberum veto.
Strony pracodawców i pracowników reprezentowanych w radzie będą mogły przedstawiać wspólnie uzgodnione projekty założeń projektów ustaw i projekty aktów prawnych. Rząd będzie zobowiązany do przeprowadzenia ich przez parlament lub musi szczegółowo uzasadnić na piśmie, dlaczego tego nie zrobi, w ciągu dwóch miesięcy od podjęcia negatywnej decyzji, nie później niż cztery miesiące od dnia otrzymania projektu. Zyskujemy zatem realny instrument do oddziaływania na kształt prawa. Istnieje także możliwość skierowania wspólnego wniosku partnerów społecznych o przeprowadzenie wysłuchania publicznego do podmiotu odpowiedzialnego za opracowanie aktu normatywnego dotyczącego spraw pozostających w gestii rady. Przedstawiciele strony pracowników i pracodawców otrzymali również możliwość podjęcia uchwały o wystąpieniu przez przewodniczącego rady do Sądu Najwyższego o rozstrzygnięcie zagadnienia prawnego w przypadku zaistnienia rozbieżności w wykładni prawa. Są to realne, nowe, większe kompetencje, jednak ich wykorzystanie zależy od zdolności do współpracy.
W nowej ustawie wzmacnia się obowiązek konsultowania projektów ustaw, strategii i programów rządowych. Strony pracowników i pracodawców Rady będą opiniować projekty z 30- lub 21-dniowym terminem (w zależności od pilności), tak jak to było w komisji trójstronnej. Ważne jest jednak, że opinie te będą dużo bardziej ważyć w procesie legislacyjnym. Dotąd rząd często jedynie „odhaczał”, że opinia wpłynęła, nie pochylając się nawet nad jej treścią, nie mówiąc o realnej chęci wzięcia jej pod uwagę. Teraz jeżeli rząd nie uwzględni opinii lub dokona istotnych zmian w stosunku do opiniowanego projektu, będzie musiał poinformować o tym Radę Dialogu Społecznego i przedstawić swoje stanowisko wobec opinii w uzasadnieniu do projektu przedkładanego Sejmowi.
W miejsce wojewódzkich komisji dialogu społecznego, które oceniano różnie w poszczególnych regionach, ale generalnie słabo, powstaną wojewódzkie rady dialogu społecznego (WRDS). WRDS nie będą już mogły być ignorowane przez władze samorządowe, jak często było z WKDS. Mają zapewniony osobisty udział w pracach marszałka województwa, obowiązek konsultacji projektów strategii i programów rozwoju województwa, rotacyjne roczne przewodniczenie, zwoływanie posiedzeń nie rzadziej niż co trzy miesiące oraz obowiązek udzielenia odpowiedzi na stanowisko WRDS przez organ administracji w ciągu 30 dni. O ile tylko partnerzy społeczni zechcą wykorzystać nowe uprawnienia WRDS, dialog w województwach czeka rewolucja, może nawet większa niż w dialogu na poziomie kraju.
Jak pokazały doświadczenia ostatnich miesięcy w Polsce, dialog i zaufanie są niezbędne do tego, żeby odpowiednio dobierać cele i sposoby działania. Polska potrzebuje dialogu społecznego dla tworzenia warunków stabilnego i zrównoważonego wzrostu gospodarczego, który rozładowuje napięcia społeczne. Udział partnerów społecznych w tworzeniu regulacji wpływa na poprawę jakości stanowienia prawa oraz lepsze jego dopasowanie do realnych potrzeb. Poziom kapitału społecznego jest jednym z najważniejszych czynników wyróżniających kraje najwyżej rozwinięte. W Polsce tego kapitału społecznego ciągle brakuje i będzie go dalej brakować, o ile nie zainwestujemy w dialog: odpowiedzialny, rzeczowy i konstruktywny. Właśnie zyskujemy bardzo dobry instrument inwestycyjny w postaci nowej ustawy. Trzeba to tylko dobrze wykorzystać.