Sądy mogą swobodnie ustalać wysokość zadośćuczynienia dla bliskich za śmierć pracownika z winy pracodawcy. Żądana kwota nie może jednak doprowadzić do wzbogacenia poszkodowanych. Tak orzekł Sąd Najwyższy.
Sądy mogą swobodnie ustalać wysokość zadośćuczynienia dla bliskich za śmierć pracownika z winy pracodawcy. Żądana kwota nie może jednak doprowadzić do wzbogacenia poszkodowanych. Tak orzekł Sąd Najwyższy.
Zatrudniony w firmie pracował na tokarce, mimo że nie miał odpowiednich kwalifikacji. 3 grudnia 2008 r. uległ śmiertelnemu wypadkowi. Główną jego przyczyną było wprowadzenie przez poszkodowanego lewej ręki w strefę bezpośredniego zagrożenia ruchomymi elementami maszyn. Co więcej, mężczyzna wykonywał pracę bez stosowania odzieży roboczej. W skutek tego wydarzenia pracodawcy zarzucono brak zapewnienia odpowiednich kwalifikacji poszkodowanemu i brak skutecznego nadzoru. Ponadto ustalono, że tolerował on odstępstwa zatrudnionego od istotnych wymagań w zakresie bhp.
Matka mężczyzny po kilku dniach od wypadku trafiła do poradni zdrowia psychicznego. Ustalono u niej 5-proc. uszczerbek na zdrowiu. W oparciu o kartę informacyjną leczenia szpitalnego stwierdzono u niej m.in. udar mózgu niedokrwienny, niedowład lewostronny znacznego stopnia, nadciśnienie tętnicze.
Na podstawie tych wydarzeń kobieta zaczęła domagać się od firmy, która zatrudniała jej syna, zadośćuczynienia i renty dla siebie i męża. W ocenie sądu I instancji żądane przez matkę zmarłego zadośćuczynienie w kwocie po 40 tys. zł na rzecz każdego z powodów jest zawyżone. Podkreślił, że z jednej strony, zadośćuczynienie musi rekompensować krzywdę moralną, ale nie może doprowadzić do wzbogacenia. W związku z tym sąd ustalił wysokość zadośćuczynienia na 15 tys. zł dla każdego z rodziców.
Powyższy wyrok zaskarżyły apelacją obie strony.
Zdaniem sądu II instancji nagła śmierć syna była niewątpliwie bardzo dużym wstrząsem psychicznym, tym większym, że do chwili swojej śmierci mężczyzna zamieszkiwał razem z rodzicami. Skład orzekający podkreślił, że każdy rodzic ma prawo do wychowania swojego dziecka, obserwowania jego dorastania, wchodzenia w dorosłość, kolejnych etapów życia. Przy czym zauważył, że poszkodowani mają jeszcze inne dzieci, które z nimi zamieszkują, a to w pewnym stopniu zmniejsza ich poczucie osamotnienia. W efekcie sąd II instancji zmienił zaskarżony wyrok w ten sposób, że zwiększył kwotę zadośćuczynienia do 25 tys. na każdego z rodziców.
Sprawa trafiła do Sądu Najwyższego, który orzekł, że przeliczenie krzywdy wywołanej śmiercią bliskiej osoby na pieniądze nie jest rzeczą prostą. Tak więc każdy przypadek musi być rozważany indywidualnie z uwzględnieniem wszystkich okoliczności danej sprawy oraz swobodnej oceny sądu. Podkreślił też, że szczególna rola sędziego wynika w tym przypadku także z tego, że ustawodawca nie wskazał kryteriów, jakimi się kierował, ustalając wysokość zadośćuczynienia. Przy czym musi rekompensować doznaną krzywdę, ale nie może doprowadzić do wzbogacenia powodów. Skarżąca firma nie wykazała rażącego naruszenia kryteriów ustalenia wysokości zadośćuczynienia przez sąd II instancji ani nie uzasadniła jego rażącego wygórowania. SN oddalił skargę kasacyjną.
ORZECZNICTWO
Wyrok Sądu Najwyższego z 7 października 2014 r., sygn. akt I PK 39/14.