NSZZ „Solidarność” chce, aby unijne przepisy doprecyzowały, czy np. przejazd w podróży służbowej jest czasem pracy. To jedna z uwag, jaką związek przekazał Komisji Europejskiej w ramach konsultacji ewentualnych zmian w dyrektywie o czasie pracy (potrwają one do 15 marca 2015 r.).

Brak jednoznacznych przepisów w omawianym zakresie powoduje problemy dla firm i zatrudnionych.
– Przejazd w podróży służbowej to taki stan przejściowy – nie jest to ani właściwy czas pracy, ani odpoczynku. W rezultacie jego kwalifikowanie jest kłopotliwe – tłumaczy prof. Marcin Zieleniecki, ekspert NSZZ „Solidarność”.
Podkreśla, że jeśli zatrudniony odbywa taki przejazd np. pociągiem, w wagonie sypialnym, to wydaje się, że ma zapewnione warunki do odpoczynku. I tak można zakwalifikować ten czas. Nie byłoby to dopuszczalne, gdyby jechał w długą podróż w zwykłym przedziale.
Aby uniknąć tego typu wątpliwości, firmy posiłkują się obecnie orzecznictwem Sądu Najwyższego. Na jego podstawie można wywnioskować, jak należy traktować czas spędzony w podróży, ale nie jest to proste. Na przykład w wyroku z 23 czerwca 2005 r. (sygn. akt II PK 265/04) SN stwierdził, że czas dojazdu i powrotu z miejscowości stanowiącej cel pracowniczej podróży służbowej oraz czas pobytu w tej miejscowości nie są pozostawaniem do dyspozycji pracodawcy w miejscu wyznaczonym do wykonywania pracy (art. 128 par. 1 k.p.). Jednak w zakresie przypadającym na godziny normalnego rozkładu czasu pracy okresy te podlegają wliczeniu do jego normy (nie mogą być od niej odliczone). Natomiast w zakresie wykraczającym poza rozkładowy czas pracy mają one w sferze regulacji czasu pracy i prawa do wynagrodzenia doniosłość o tyle, o ile uszczuplają limit gwarantowanego pracownikowi czasu odpoczynku (11 godz. na dobę).
W praktyce oznacza to, że przejazd w podróży służbowej poza obowiązującym pracownika rozkładem (co do zasady 8 godz. na dobę) nie zobowiązuje do wypłacenia mu dodatkowego wynagrodzenia. Dla przykładu jeśli zatrudniony ma pracować od 8.00 do 16.00 i np. czas od godz. 8.00 do 12.00 poświęcił na przejazd do celu podróży służbowej, następnie od 12.00 do 16.00 świadczył pracę, to powrót (np. w godz. 16.00–20.00) nie będzie czasem pracy, za który przysługuje mu wynagrodzenie (w szczególności nie należy mu się dodatek za nadgodziny). Oczywiście to najprostszy przypadek, a w rzeczywistości tego typu sytuacje mogą być znacznie bardziej skomplikowane.
– Gdyby dyrektywa jasno precyzowała omawiane zagadnienie, nie byłoby wspomnianych wątpliwości – podkreśla prof. Marcin Zieleniecki.