Young Professionals Programme to szansa, aby w personelu ONZ pojawiło się więcej Polaków. Do tegorocznego egzaminu przystąpi niemal sto osób. Na pytania GazetyPrawnej.pl odpowiada Mariola Ratschka z Ośrodka Informacji ONZ w Warszawie.
Mariola Ratschka p.o. dyrektora Osrodek Informacji ONZ w Warszawie, fot Newspix / Newspix / JACEK HEROK

Czwartego grudnia niemal stu Polaków weźmie udział w egzaminie do Young Professionals Programme. Ci ludzie już wiedzą, że zostali zakwalifikowani do egzaminu. Co powinni wiedzieć inni, którzy czytają nas w tym momencie, a chcą pracować w ONZ?

YPP to najlepsza droga, żeby objąć stanowisko w jednym z licznych departamentów sekretariatu ONZ. To program dla osób, które nie skończyły jeszcze 32 lat, ale mają już przynajmniej stopień licencjacki. Egzamin jest organizowany dla wszystkich państw członkowskich, które mają za mało swoich przedstawicieli. W takiej sytuacji jest Polska, która w programie bierze udział trzeci raz z rzędu.

Brzmi to zachęcająco, ale przejście przez wszystkie etapy chyba nie jest proste?

Do każdego przedmiotu na egzaminie dopuszczanych jest tylko 40 najlepszych kandydatów z danego państwa. Sam egzamin zdaje zaledwie kilka osób. Egzamin jest bardzo trudny, a pierwsza selekcja przebiega już na etapie składania aplikacji. Osobiście radzę spędzić nad tym kilka dni i pod żadnym pozorem nie zostawiać tego na ostatnią chwilę. Nawet jeżeli ktoś ma niesamowite kompetencje, może odpaść już na tym etapie, jeżeli wypełni coś niewłaściwie. Trzeba pamiętać, że ONZ nie oczekuje od kandydatów typowego CV. Trzeba napisać co się studiowało i gdzie się pracowało, ale także wykazać co osiągnęło się w tych miejscach i czego nauczyło, przydatnego dla dziedziny, w której będą pracować. Lepiej napisać więcej niż coś pominąć, ale nie można też napisać książki. Kandydat po prostu musi przekonać, że to właśnie on jest tą osobą, która powinna przystąpić do egzaminu.

Może w takim razie warto wysłać więcej niż jedną aplikację?

To byłaby przesada i trochę mijałoby się to z celem. Jeżeli ktoś jest dobry ze spraw humanitarnych, to ciężko oczekiwać od niego, ze będzie uzdolnionym statystykiem. Moim zdaniem większe szanse ma ta osoba, która przyłoży się do jednej dziedziny, niż ta, która podczas przygotowań będzie miała za dużo na głowie.

Po zaakceptowaniu aplikacji kandydat trafia na egzamin pisemny. W międzynarodowym środowisku ONZ musi posługiwać się językiem angielskim lub francuskim. Czy faktycznie trzeba mówić nimi równie biegle jak Anglicy i Francuzi, czy wystarczą umiejętności wyniesione ze szkoły?

Wymagany do pracy jest jeden z tych języków. Drugą część pisemnego egzaminu można zdawać także w jednym z pozostałych oficjalnych języków Narodów Zjednoczonych. Zawsze przypominam, ze ONZ nie zatrudnia z tłumaczami. Angielskim lub francuskim trzeba umieć się płynnie porozumiewać i opanować go w swojej dziedzinie. Oczywiście język używany w ONZ na co dzień to straszny żargon, ale od początkującego pracownika oczekuje się, że po wejściu na nasze strony będzie w stanie wszystko przeczytać ze zrozumieniem.

Jak przebiegnie najbliższy egzamin?

Rozpocznie się czwartego grudnia. O 14 zamykają się drzwi. Są dwie części pisemne. Pierwszą, ogólną zdaje się po angielsku, lub francusku, a drugą, jak już wspominałam, można w jednym z oficjalnych języków ONZ. Najpierw jednak kandydaci zapoznają się z instrukcją i regulaminem. To też jest bardzo ważne – jeżeli ktoś udzieli doskonałych odpowiedzi, ale wypełni coś niewłaściwie maszyna po prostu tego nie uzna. Egzaminy są całkowicie anonimowe – kandydaci otrzymują numery. Kolejny etap to egzamin ustny, który przeprowadzany jest przez Skype'a. Chodzi w nim o to, żeby nawiązać kontakt z kandydatem i zobaczyć jak się zachowuje w środowisku międzynarodowym. Pyta się go lub ją: co by zrobił, lub zrobiła, w przykładowej sytuacji, albo czy w swoim otoczeniu spotkała się z jakimś niepokojącym zjawiskiem. Nie ma co ukrywać, poprzeczka jest ustawiona bardzo wysoko, przez uczestników egzaminu z całego świata.

Aplikacje składa się w czerwcu. Jesienią zainteresowany otrzymuje się odpowiedź, a egzamin jest w grudniu. Kiedy więc najlepiej zacząć przygotowania?

Od osób, które zdały ostatnio egzamin, słyszałam często, że nie czekały nawet na informację czy zostały zaakceptowane. Zaczęły się uczyć natychmiast po złożeniu aplikacji. Nie czekały, bo wiedziały, że nie zdążą od września się nauczyć. W Internecie można znaleźć przykładowe karty egzaminacyjne i bibliografię. Są udostępniane w naszych serwisach przed egzaminami, więc warto aby te osoby, które planują dopiero aplikować już teraz zapoznały się z nimi, zanim zostaną usunięte. Nie ma żadnej instrukcji jak się przygotować. Egzamin ma wyłonić najlepszych specjalistów w swojej dziedzinie. Chodzi o ludzi, którzy potrafią błyskawicznie znaleźć potrzebną informację, przetworzyć i zastosować. Tak zresztą wygląda praca na misjach pokojowych: trzeba umieć działać szybko.

Ile osób zostaje na koniec?

Wyniki pojawiają się po 2-3 miesiącach. W ubiegłym roku z ponad setki chętnych zdało siedmiu Polaków i to był sukces, ponieważ wcześniej nie zdawał nikt.

Wszyscy z nich od razu dostają pracę?

Po zdaniu egzaminu trafia się na dwuletnią listę rezerwową. Kiedy tylko w sekretariacie ONZ pojawi się etat, zgodny z kwalifikacjami kandydata, ten w pierwszej kolejności otrzymuje propozycję pracy. I tu trzeba podkreślić, że odmowa przyjęcia tej propozycji spowoduje skreślenie z listy.

Można chociaż określić gdzie chce się pracować? Np. wykluczyć miejsca objęte konfliktami?

To trochę loteria, bo nikt nie ma pewności gdzie dostanie pracę. Może to być w Nowym Jorku lub w Genewie, ale można także trafić na misję pokojową gdzieś w Afryce, chociaż na samym początku to mało prawdopodobne, a ONZ dba bezpieczeństwo pracowników. Mimo to, będąc w programie, nie można odmówić przyjęcia propozycji. Inaczej zostaje się usuniętym z listy rezerwowej.

Jasne, to może być trudna decyzja, zwłaszcza kiedy ma się dwadzieścia-kilka lat i rodzinę, a pracę dostaje się na drugim końcu świata. W zależności od lokalizacji, nie zawsze można wziąć ze sobą bliskich.

To się jednak opłaca. Po dwóch latach pracy w sekretariacie obowiązkowa jest zmiana departamentu. I już wtedy dostaje się pierwszy awans. Wynagrodzenia są przyzwoite, do tego dochodzi ubezpieczenie, system emerytalny i liczne dodatki . Zresztą wszystkie siatki płac są do sprawdzenia na stronach internetowych.

Mimo wszystko wiele osób marzących o pracy u Państwa może poczuć zawód, kiedy dowiedzą się, że po tych wszystkich etapach egzaminów mogą spędzić dwa lata czekając na pracę i w końcu jej nie dostać.

To prawda. Wiele osób tak myśli: „masz dwa lata, a potem znikasz”, ale ja zawsze powtarzam, żeby absolutnie się tym nie przejmować, bo zdanie tego egzaminu otwiera mnóstwo drzwi. Sekretariat to nie jest jedyne miejsce pracy w systemie Narodów Zjednoczonych. Zupełnie inaczej traktowany jest człowiek aplikujący na otwarte ogłoszenie do jednej z agend, kiedy ma w ręku zdany egzamin YPP. Mało tego, niektórzy aplikują na takie ogłoszenia czekając jeszcze na wolne miejsce w sekretariacie.

Dziękuję za rozmowę.

Informacje o działalności ONZ w Polsce znajdziecie na stronach MSZ i UNIC