Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego, chce z pomocą Trybunału Konstytucyjnego jeszcze bardziej wzmocnić siłę oddziaływania Karty nauczyciela.
ZNP uważa, że osoby uczące w prywatnych szkołach i przedszkolach powinny mieć zagwarantowane takie same przywileje jak te zatrudnione w placówkach samorządowych. – Chcemy, aby przepisy Karty nauczyciela miały zastosowanie do wszystkich osób uczących w szkołach i przedszkolach – potwierdza Sławomir Broniarz.
Dziś zarząd główny ZNP ma zdecydować o skierowaniu skargi do Trybunału Konstytucyjnego. Ostateczną decyzję ma formalnie podjąć zjazd delegatów zaplanowany na listopad. – Chcemy zakwestionować różnicowanie praw pedagogów, którzy wykonują identyczną pracę, często na terenie tej samej gminy, a nie korzystają z uprawnień wynikających z Karty nauczyciela. Dotyczy to niepublicznych placówek, w których osoby uczące pracują dłużej i często za niższe wynagrodzenie – wyjaśnia Łukasz Pater, prawnik z ZNP.
Związek uważa, że zatrudnianie nauczycieli, którzy nie pracują w samorządowych placówkach, jest naruszeniem art. 32 konstytucji. Zgodnie z nim wszyscy są równi wobec prawa. I każdy ma prawo do równego traktowania przez władze publiczne.
– Chcemy też udowodnić, że przez różną formę zatrudniania nauczycieli dochodzi do łamania praw ucznia. Osoba, która uczy po 35 godzin w niepublicznej szkole, bo na tyle lub nawet więcej pozwala jej kodeks pracy, może obniżać jakość kształcenia z powodu przemęczenia. A w samorządowych szkołach co do zasady pensum tygodniowe wynosi 18 godzin – wskazuje Łukasz Pater.
Związkowcy zwracają też uwagę, że pensje wszystkich nauczycieli są wypłacane ze środków publicznych. – Wynagrodzenie nauczycieli w samorządach wynika z budżetowej subwencji oświatowej, a w szkołach prywatnych z dotacji przekazywanych przez gminy – wyjaśnia Łukasz Pater.
Zdaniem Sławomira Broniarza na problem w ostatnim raporcie zwróciła uwagę Najwyższa Izba Kontroli. Potwierdziła, że dochodzi do rażących różnic w wynagrodzeniach, a także w czasie pracy nauczycieli na niekorzyść tych zatrudnionych w prywatnych szkołach.
Związek chce sprawić, że samorządom nie będzie się opłacało przekazywanie szkół np. stowarzyszeniom rodziców. Dzięki temu spadają koszty związane z oświatą.
– Związkowcy coraz mniej rozumieją rzeczywistość. To są działania populistyczne, które mają na celu zatrzymanie odchodzących członków. Większość nauczycieli zdaje sobie sprawę z trudnej sytuacji wielu gmin i niżu demograficznego. Cieszą się, że mają pracę, nawet jeśli nie gwarantuje ona archaicznych przywilejów – uważa Marek Olszewski, wójt gminy Lubicz, wiceprzewodniczący Związku Gmin Wiejskich RP.
Tłumaczy, że pomysł ZNP jest działaniem przeciwko nauczycielom i dobrej szkole. Poza tym lekceważy publiczne pieniądze.
Zdumienia nie ukrywają też właściciele prywatnych placówek.
– Jestem przeciwny takiej propozycji. Stosowanie do osób uczących w mojej szkole Karty nauczyciela narobiłoby wiele szkody dla uczniów, bo odbiłoby się to na jakości kształcenia. W naszej placówce pedagodzy muszą przez cały czas starać się, aby osiągać z uczniami wysokie wyniki – wyjaśnia Kazimierz Stankiewicz, wiceprezes spółki Szkoły Marzeń w Piasecznie oraz jej dyrektor zarządzający. – Nie ma świętych krów jak w gminnych placówkach. Dlatego nie mam skrupułów, aby nawet w ciągu roku szkolnego pożegnać się z tymi słabszymi– puentuje.