Przepisy blokują możliwość zwiększenia liczby osób zajmujących się profilowaniem bezrobotnych w pośredniakach. Bez tego realizacja reformy służb zatrudnienia traci na jakości.
Wydatki w 2014 r. / Dziennik Gazeta Prawna
W urzędach pracy trwa reorganizacja – do 27 września powinny dostosować stan zatrudnienia tak, by zapewnić odpowiednią liczbę doradców klienta do obsługi bezrobotnych. Na barkach tych właśnie osób spoczywa cały ciężar reformy służb zatrudnienia – profilowanie pomocy dla bezrobotnych, tworzenie indywidualnych planów działania, kontakty z klientami. Te nowe zadania, które nałożyła ustawa o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 674 ze zm. – w brzmieniu obowiązującym od 27 maja 2014 r.), realizować mogą tylko doradcy klienta. Problem w tym, że funkcję tę mogą pełnić wyłącznie osoby zatrudnione na stanowiskach kluczowych w powiatowych urzędach pracy.
– To pośrednicy pracy i doradcy zawodowi, a także specjaliści ds. programów i ds. rozwoju zawodowego – precyzuje Jerzy Stupnicki, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy (PUP) w Ostrowcu Świętokrzyskim.
Kłopot z kadrami
Wszystko jest w porządku, jeśli urzędy pracy do obsługi firm i bezrobotnych angażują tylko osoby, które były zatrudnione na ww. stanowiskach. Problem zaczyna się, gdy pośredniak chce zwiększyć u siebie liczbę doradców klienta. Samorządy od lat nie mają pieniędzy na nowe etaty. Ministerstwo Pracy założyło więc, że urzędy dokonają odpowiednich przesunięć. Przeniesienie na stanowiska specjalistyczne pracowników wykonujących w urzędzie inne zadania nie jest jednak proste. Na przeszkodzie stoją przepisy rozporządzenia w sprawie wynagradzania pracowników samorządowych (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 1050 ze zm.). Akt ten przewiduje szczegółowe wymagania kwalifikacyjne do zajmowania stanowisk kluczowych – osoba taka musi mieć nie tylko wykształcenie wyższe, lecz także posiadać rok doświadczenia na nowej posadzie.
– Urzędy mają więc związane ręce. Brak jest w nich osób z wykształceniem wyższym, a jeżeli nawet takie są, to najczęściej nie mają roku doświadczenia kierunkowego do danego stanowiska – wskazuje radca prawny Jolanta Molska-Jerin, prowadząca indywidualną kancelarię w Warszawie, specjalista w zakresie szkoleń dla służb zatrudnienia.
Jej zdaniem jedynym rozwiązaniem, na które w takiej sytuacji pozwalają przepisy, jest powierzenie pracownikowi zajmującemu się dotychczas np. rejestracją bezrobotnych stanowiska stażysty – odpowiednio pośrednika pracy, doradcy zawodowego albo specjalisty (ds. programów lub rozwoju zawodowego).
– Przepisy obydwu aktów prawnych są niespójne – stanowiska stażystów zostały przewidziane w przepisach rozporządzenia, ale milczy o nich ustawa o promocji zatrudnienia. W efekcie osoba, która np. zajmowała się dotychczas rejestracją, musi przez dwanaście miesięcy być pracownikiem kluczowym – stażystą, ale wówczas nie może jeszcze być samodzielnym doradcą klienta – zaznacza Jolanta Molska-Jerin.
Sceptyczne pośredniaki
Choć na razie urzędy pracy w większości nie mają problemów ze spełnieniem wymagań co do minimalnej liczby doradców klienta (od której zależy m.in. dofinansowanie do wynagrodzeń i przyznanie nagród dla najlepszych urzędów pracy), to jednak często nie są w stanie zapewnić takiej ich liczby, która gwarantowałaby sprawną obsługę bezrobotnych. Urzędnicy martwią się, co zrobią, gdy pracownik kluczowy zrezygnuje z pracy lub skorzysta np. z urlopu macierzyńskiego. W trudnej sytuacji są zwłaszcza mniejsze jednostki, jak np. PUP w Myśliborzu (woj. zachodniopomorskie).
– Obecnie wiele osób jest u nas zatrudnionych na zastępstwo, a w poprzednich latach w związku z trudną sytuacją finansową miały miejsce redukcje. Choć spełniamy minimalne kryteria określone w przepisach, to jednak brak odpowiedniej liczby doradców klienta odbija się na jakości obsługi bezrobotnych – uważa Danuta Kaźmierczak, zastępca dyrektora PUP w Myśliborzu.
Jej zdaniem obowiązujące przepisy są niekompatybilne i będą musiały być zmienione. – To żadne rozwiązanie, gdy urząd traci pełnoprawnego pracownika, a zyskuje stażystę, który i tak nie może realizować nowych zadań – przekonuje.
Jerzy Bartnicki, dyrektor PUP w Kwidzynie, zarzuca, że przy przenoszeniu na stanowiska kluczowe przepisy de facto wymagają, by urząd dokonał degradacji zawodowej pracownika.
– Trzeba przez rok terminować, by móc potem awansować. Objęcie posady stażysty wiąże się też z mniejszym wynagrodzeniem. Nie każdy się na to zgodzi i nie każdy będzie chciał tyle czekać – zauważa.
Resort pracy już kilkukrotnie zmieniał zdanie co do tego, czy stażyści mogą wykonywać zadania doradców klienta. W przesłanym do nas oficjalnym stanowisku wskazuje, że decyzja o powierzeniu funkcji doradcy klienta pracownikom zatrudnionym na stanowiskach specjalistów-stażystów należy do kierownictwa powiatowego urzędu pracy.
„Dyrektor podejmując taką decyzję musi rozstrzygnąć, czy dany stażysta w trakcie zatrudnienia na tym stanowisku uzyskał już wystarczającą wiedzę oraz doświadczenie praktyczne, aby wykonywać zadania przypisane do funkcji doradcy klienta” – czytamy w oświadczeniu Ministerstwa Pracy.