Strony pierwszą umowę o pracę na czas określony zawarły w lutym 2004 r. Kolejną po dwóch latach, a następną w lutym 2010 r. W styczniu 2014 r. pracodawca rozwiązał z pracownikiem umowę o pracę za dwutygodniowym wypowiedzeniem (bez podawania przyczyny). Pracownik uważa, że było to działanie nieprawidłowe i domaga się ustalenia, że był zatrudniony na podstawie umowy na czas nieokreślony. Czy ma szansę, że sąd podzieli jego stanowisko?
Zawarcie kolejnej umowy na czas określony jest równoznaczne w skutkach prawnych z zawarciem jej na czas nieokreślony, jeżeli poprzednio strony dwukrotnie zawarły umowę terminową na następujące po sobie okresy, a przerwa między rozwiązaniem poprzedniej i nawiązaniem kolejnej nie przekroczyła miesiąca. Tak wynika z art. 251 par. 1 kodeksu pracy. Przepis ten stanowi implementację dyrektywy Rady nr 99/70/WE, której celem jest przeciwdziałanie nadużywaniu przez pracodawców umów terminowych.
Cytowany przepis znajduje zastosowanie na trwale od daty akcesji Polski do UE. Chociaż jego wykładnia wydaje się jednoznaczna, w praktyce powstał spór, czy obejmuje on sytuacje, w których wszystkie trzy umowy zostały zawarte po 1 maja 2004 r., czy też wystarczające jest, aby jedynie trzecia z nich została zawarta po tej dacie. Problem ten był już kilkukrotnie przedmiotem rozważań Sądu Najwyższego (np. SN z 13 października 2009 r., sygn. akt II PZP 10/09).
Ostatni raz SN zajmował się nim 26 lutego 2014 r. Wtedy w składzie siedmiu sędziów podjął uchwałę (sygn. akt I PZP 4/13), w której stwierdził, że art. 251 par. 1 k.p. w brzmieniu nadanym ustawą z 14 listopada 2003 r. o zmianie ustawy – kodeks pracy oraz o zmianie niektórych innych ustaw (Dz.U. nr 213 poz. 2081) nie ma zastosowania w przypadku, w którym kolejne umowy o pracę na czas określony były zawierane przed 1 maja 2004 r., natomiast następna taka umowa została zawarta już po tym dniu (art. 15 powołanej ustawy z 14 listopada 2003 r.).
W rezultacie, odpowiadając na pytanie postawione we wstępie, istnieje duże prawdopodobieństwo, że sąd nie podzieli stanowiska pracownika i oddali powództwo.