Wolontariat uczy nowych umiejętności, m.in. zarządzania projektem czy pracy zespołowej. Takie kwalifikacje pomagają w początkach kariery zawodowej - mówi Sylwia Filipek, uczestniczka wolontariatu w ramach targów Non Corporate! Summer.

Jutro na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie rozpoczynają się targi Non Corporate! Summer, które organizuje Szkoła Główna Handlowa. Patronat nad nimi objął Dziennik Gazeta Prawna. W tegorocznej, czwartej już edycji weźmie udział 11 uczelni. Do kogo targi są kierowane?

Do studentów, którzy w trakcie wakacji chcieliby spędzić aktywnie czas i przy okazji zdobyć doświadczenie zawodowe, które może być dla nich przydatne w przyszłości. W ubiegłym roku byłam uczestnikiem tych targów. W ich trakcie zaprezentowano oferty wyjazdów za granicę przedstawiane przez różne firmy. Mnie zainteresowało stanowisko organizacji AIESEC, które oferowało wolontariat oraz praktyki zagraniczne. Ta pierwsza forma najbardziej mi odpowiadała. Na jej podstawie można było wyjechać do krajów azjatyckich. Oferty wolontariatów przedstawiane na targach dotyczą miejsc na wszystkich kontynentach, ale najczęściej można wyjechać właśnie do krajów azjatyckich, Brazylii, Meksyku.

Jakie wymogi trzeba spełnić, aby móc wziąć udział w takim wyjeździe?

Podstawowym warunkiem jest znajomość języka obcego. Na przykład AIESEC sprawdza ją za pomocą testów online. Mam certyfikat z języka angielskiego i to wystarczyło. Poza tym przeprowadzana jest rozmowa rekrutacyjna. Podczas niej sprawdzane są kwalifikacje do wykonywania przyszłej pracy. Padały pytania m.in. dotyczące mojej motywacji do wyjazdu czy zainteresowań. Po zaliczeniu tych procedur otrzymuje się dostęp do bazy wolontariatów i należy wybrać odpowiednią ofertę. Następnie trzeba skontaktować się z koordynatorem danego zagranicznego wolontariatu, którego adres e-mailowy podany jest w ofercie. Wówczas najczęściej przeprowadzana jest rozmowa poprzez komunikatory internetowe z działaczami kraju, do którego dana osoba chce wyjechać.

Kto za taki wyjazd płaci?

To zależy od oferty organizatora. Mnie wyjazd do Indii na sześć tygodni kosztował kilka tysięcy złotych. Musiałam pokryć wszystkie koszty – przelot, wyżywienie, zakwaterowanie itd. Na szczęście życie w Indiach nie jest drogie. Z kolei np. uczestnikom wyjazdu do Chin przysługiwało zakwaterowanie i wyżywienie, sporadycznie także kieszonkowe. Warto wspomnieć, że w trakcie takiego wyjazdu jest czas na zwiedzanie kraju.

Czym się pani zajmowała w trakcie wyjazdu?

Uczyłam dzieci z biednych rodzin i sieroty języka angielskiego oraz podstaw matematyki. To była przygoda mojego życia, ale poza tym bardzo cenna lekcja m.in. odpowiedzialności, pracy zespołowej czy zarządzania projektem. Jako wolontariusze musieliśmy sami wypracować strategię efektywnego nauczania dzieci. Poznałam wiele ciekawych osób, m.in. z Ukrainy, Libanu czy Egiptu. Mam nadzieję, że doświadczenie, które zdobyłam, pomoże mi znaleźć pracę po studiach i będzie cennym zapisem w CV, który docenią pracodawcy.