Formalnie nie ma przeszkód, aby pracownik państwowy kandydował na wójta, burmistrza lub posła do Parlamentu Europejskiego. Eksperci zalecają jednak skorzystanie z bezpłatnego urlopu.
W tym roku odbędą się wybory samorządowe oraz do Parlamentu Europejskiego. Na start w nich może zdecydować się każdy, kto ma czynne prawo wyborcze. Takie uprawnienie przysługuje więc także urzędnikom. Powinni jednak pamiętać, że obowiązują ich pewne obostrzenia i zakazy.
Z trzech pragmatyk służbowych dotyczących osób pracujących w administracji publicznej najbardziej liberalna jest ustawa z 16 września 1982 r. o pracownikach urzędów państwowych (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 269).
Co do zasady dla zatrudnionych na jej podstawie urzędników kancelarii: Sejmu, Senatu, Prezydenta RP oraz biura Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji wprowadzono zakaz publicznego manifestowania przekonań politycznych. Z drugiej jednak strony w tych samych instytucjach nie ma żadnych przeszkód prawnych do łączenia mandatu radnego z pracą na stanowisku urzędniczym.
– Ustawa o służbie cywilnej i pracownikach samorządowych przewiduje zakaz łączenia tych funkcji, a ta, do której my się stosujemy, nie zawiera takiego obostrzenia – potwierdza Ewa Polkowska, szefowa Kancelarii Senatu RP.
Przyznaje, że zatrudnia jednego urzędnika, którzy jednocześnie jest radnym.
– O ile nie manifestuje swoich poglądów na terenie urzędu, to nie widzę żadnych przeszkód w kontynuowaniu jego zatrudniania – dodaje.

Bez kłopotów w gminach

Problemów z udziałem w wyborach powszechnych nie powinni mieć też gminni urzędnicy. W ustawie z 21 listopada 2008 r. o pracownikach samorządowych (Dz.U. nr 223, poz. 1458 z późn. zm.) tylko wobec sekretarza jest wprowadzone obostrzenie w postaci zakazu tworzenia przez niego partii politycznych oraz przynależenia do nich.
– Nie oznacza to jednak, że urzędnik kandydując w wyborach może swobodnie agitować na terenie urzędu. Wtedy narazi się na zarzut przełożonego, że w myśl art. 24 ust. 1 pkt 2 ustawy o pracownikach samorządowych, przez swoje działania nie wykonuje zadań w sposób sprawny i bezstronny – wyjaśnia dr Stefan Płażek, adiunkt w Katedrze Prawa Samorządu Terytorialnego Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Według niego pracownik gminny nie musi korzystać z bezpłatnego urlopu, jeśli agitacją zajmuje się po pracy.
Kierownicy jednostek samorządowych również nie widzą powodu do utrudniania urzędnikom startu w wyborach.
– Nie ma żadnych podstaw prawnych, aby pracownikom zakazać biernego udziału w wyborach powszechnych – przekonuje Marcin Zawiła, prezydent Jeleniej Góry.
Zaleca jednak na czas kampanii skorzystanie z urlopu wypoczynkowego lub bezpłatnego.

Są obostrzenia

Najbardziej restrykcyjna jest ustawa z 21 listopada 2008 r. o służbie cywilnej (Dz.U. nr 227, poz. 1505 z późn. zm.), która w art. 78 wskazuje, że urzędnik służby cywilnej nie ma prawa do tworzenia partii politycznych, ani uczestniczenia w nich. Dodatkowo może się narazić na postępowanie dyscyplinarne. Zostało ono przeprowadzone po ostatnich wyborach do parlamentu wobec jednego z urzędników, który został wpisany na listę wyborczą.
Sąd apelacyjny w wyroku z 22 listopada 2012 r. (sygn. akt III APo 14/12) orzekł, że członek korpusu służby cywilnej, który został tylko wpisany na listę i nie prowadził agitacji wyborczej, nie może podlegać karze dyscyplinarnej.
– Przepisy w tym zakresie są niejasne. Dlatego proponowałabym jednak w takiej sytuacji wystąpić do dyrektora generalnego o udzielenie urlopu wypoczynkowego oraz wskazać przyczyny takiego wniosku – potwierdza prof. Jolanta Itrich-Drabarek z Uniwersytetu Warszawskiego, autorka komentarza do ustawy o służbie cywilnej.
Tłumaczy, że brytyjski korpus automatycznie usuwa urzędników, którzy chcą spróbować swoich sił w polityce.
– Nasz kraj bardziej podąża za przykładem francuskiej służby cywilnej, w której urzędnicy mogą być politykami, a po skończonej kadencji powracają do pracy w urzędzie – dodaje.