W pierwszych ośmiu miesiącach tego roku na bruk w ramach zwolnień grupowych trafiło ponad 26,9 tys. osób. Cięcia etatów na tym się nie skończą. W końcu sierpnia aktualne były bowiem deklaracje 367 zakładów mówiące o zamiarze zwolnienia kolejnych 32,2 tys. pracowników. Te dane – z punktu widzenia pracownika – są jednak korzystniejsze niż przed rokiem. Wtedy zwolnienia grupowe obejmujące 39,3 tys. pracowników zapowiadało 488 przedsiębiorstw.
Według dr. Wiktora Wojciechowskiego, głównego ekonomisty Invest-Banku, wiele danych makroekonomicznych i wskaźników koniunktury pokazuje, że dołek spowolnienia mamy już za sobą. Stąd większy optymizm przedsiębiorców.
Według wczorajszych danych GUS liczba pracowników w firmach zatrudniających ponad 9 osób wzrosła we wrześniu (już piąty miesiąc z rzędu) o 1,3 tys. Była jednak nadal o 19 tys. mniejsza niż przed rokiem. Na korzystne zmiany w tym zakresie wskazują również badania NBP. Według nich wprawdzie w czwartym kwartale zatrudnienie może się jeszcze zmniejszać, ale skala tego spadku będzie niewielka. Redukcje pracowników planuje 11,2 proc. badanych firm. Przyjęcia do pracy 10 proc. Przy tym jak wynika z ankiety NBP, zatrudnienie będzie rosło w przedsiębiorstwach dużych, spadać – choć w coraz mniejszym stopniu – w małych i średnich firmach.
Zwolnienia grupowe mogą hamować też przepisy. Aby je przeprowadzić, trzeba spełnić określone warunki. Firma musi na przykład zatrudniać co najmniej 20 pracowników. Zwolnienia grupowe są możliwe, jeżeli w okresie nieprzekraczającym 30 dni obejmują co najmniej 10 pracowników, gdy pracodawca zatrudnia mniej niż 100 osób, albo 10 proc. pracowników, gdy pracodawca zatrudnia co najmniej 100, ale mniej niż 300. Przy tym istnieje na przykład obowiązek skonsultowania zamiaru zwolnień grupowych z zakładowymi organizacjami związkowymi. Pracownikom przysługuje też odpowiednia odprawa pieniężna.
Powolne wygaszanie zwolnień grupowych może sprawić, że liczba pracowników, którzy w ten sposób stracą pracę, będzie podobna jak w roku ubiegłym i wyniesie ok. 40 tys. – po ubiegłorocznym wzroście o 15 proc.
We wrześniu bezrobocie w Polsce utrzymało się na poziomie z sierpnia i wyniosło 13 proc. W następnych miesiącach można oczekiwać, że liczba osób bez zajęcia będzie rosła. Głównie dlatego, że znikną prace sezonowe, m.in. w budownictwie, rolnictwie, ogrodnictwie i turystyce. W końcu roku bezrobocie może wzrosnąć do ok. 13,8 proc. – liczba bezrobotnych będzie więc o pond 130 tys. większa niż obecnie.