Pakiet stabilizacyjny przygotowany przez trzy centrale związkowe ma ograniczyć liczbę terminowych kontraktów. Związkowcy chcą aby okresy świadczenia pracy na podstawie umów: na czas określony oraz tej zawieranej na czas wykonywania określonej pracy były sumowane. Po przekroczeniu pewnego limitu pracownik zyskiwałby stały etat. W ocenie związkowców łączny dopuszczalny okres terminowych kontraktów powinien wynosić 18 miesięcy.
Co zawiera pakt stabilizacyjny / Dziennik Gazeta Prawna
Jest już gotowy pakiet rozwiązań, które mają poprawić sytuację osób pracujących bez stałego etatu. We wrześniu stanie się głównym orężem związkowców w starciu z rządem i pracodawcami. Projekt zmian w kodeksie pracy, które mają zmienić zasady zawierania i wypowiadania umów o pracę, poznali pracodawcy. Rząd nie miał okazji, bo działacze nie zamierzają rozmawiać z nim o swoich propozycjach.

Ważny limit umów

Organizacje związkowe chcą wprowadzenia do kodeksu pracy maksymalnego okresu zatrudnienia pracownika na podstawie umów terminowych. Sumowane byłyby okresy świadczenia pracy na podstawie umów: na czas określony oraz tej zawieranej na czas wykonywania określonej pracy. Po przekroczeniu pewnego limitu pracownik zyskiwałby stały etat. W ocenie związkowców łączny dopuszczalny okres terminowych kontraktów powinien wynosić 18 miesięcy. Mógłby zostać przedłużony nawet do 30 – w układach zbiorowych pracy oraz regulaminach uzgodnionych ze związkami zawodowymi.
– To kluczowa propozycja, bo w naszej ocenie musi dojść do zmiany sposobu ograniczania umów na czas określony. Obecny sposób umożliwia patologie pracy bez szans na stały etat. Co więcej, przyjęte rozwiązania naruszają naszym zdaniem unijne dyrektywy. Oczywiście to propozycja i możemy dyskutować o liczbie miesięcy, przez które w sumie pracownik może pracować u jednego pracodawcy – wyjaśnia Paweł Śmigielski, ekspert OPZZ.
Barbara Surdykowska, ekspert NSZZ „Solidarność”, dodaje, że niezbędna jest zmiana proporcji. Jej zdaniem obecnie zbyt często pracodawcy angażują pracowników na umowy terminowe.
– Zatrudnianie na czas nieokreślony jest w interesie pracowników, gospodarki i związków. Pracownicy na stałych etatach mają większe bezpieczeństwo i stabilność, więcej zarabiają w porównaniu z zatrudnionymi na czas określony, a dodatkowy pieniądz pobudzi popyt wewnętrzny. Ponadto pracownicy na stałych umowach bardziej są zainteresowani działalnością związkową – argumentuje Barbara Surdykowska.
Pracodawcy z pewnością będą walczyć o wydłużenie okresu pracy na podstawie umowy na czas określony. W czasie obrad w komisji trójstronnej proponowali, by okres ten wynosił 36 miesięcy.

Czas na testowanie

Zmiany, zdaniem związków, powinny dotyczyć także umów na okres próbny. Proponują więc, by pracodawcy mogli zatrudniać w ten sposób na 3 miesiące. Taki rodzaj kontraktu mógłby zostać przedłużony do 6 miesięcy w układach zbiorowych pracy oraz regulaminach pracy uzgodnionych ze związkami zawodowymi.
– Wychodzimy naprzeciw oczekiwaniom pracodawców, wiemy, że często trudno w czasie 3 miesięcy zweryfikować umiejętności kandydata do pracy, dlatego dopuszczamy możliwość wydłużenia okresu rozliczeniowego – argumentuje Paweł Śmigielski.
Zmianie mają też ulec zasady wypowiadania umów na czas określony. Związkowcy chcą, aby te zawarte na czas dłuższy niż rok mogły być zakończone wypowiedzeniem. W zależności od czasu, na jaki kontrakt został podpisany, zróżnicowany byłby termin, w jakim ulegałby rozwiązaniu.
– Związkowe propozycje dotyczące wypowiadania umów terminowych padały już w czasie prac w komisji trójstronnej i pracodawcy ich nie odrzucali. Byli nawet zainteresowani, a więc liczę, że w tej sprawie będzie można osiągnąć porozumienie – podkreśla Anna Grabowska, ekspert Forum Związków Zawodowych.
Organizacje związkowe proponują, by terminowych kontraktów zawartych na czas krótszy niż 12 miesięcy nie można było wypowiadać. Wcześniejsze zakończenie kontraktów byłoby możliwe w przypadku obowiązywania ich ponad rok. Dla takich umów byłby zastrzeżony dwutygodniowy okres wypowiedzenia. W przypadku gdy kontrakt zostałby zawarty na czas przekraczający 18 miesięcy, okres jej wypowiedzenia wynosić miałby miesiąc.

Za mało elastyczni

Propozycje związkowców krytykują prawnicy.
– Uważam, że zakaz wypowiadania umów na czas określony trwających do 12 miesięcy jest niebezpieczny. Takie rozwiązanie zniechęci pracodawców do zawierania jakichkolwiek zobowiązań. Rok to długi okres w gospodarce. Firmy w nawiązywaniu stosunku pracy oczekują elastyczności – uważa Michał Goździk, radca prawny, partner w Kancelarii Walczyński Kalinowski & Partners. Dodaje jednak, że warto wziąć pod uwagę propozycje zmiennych okresów wypowiedzenia.
– Jestem nawet zwolennikiem większego ich zróżnicowania – podkreśla Michał Goździk.
Zmiany w okresach wypowiedzeń miałyby dotyczyć także umów na czas wykonywania określonej pracy. Przy zawieraniu takiego kontraktu strony mogłyby przewidzieć dopuszczalność wcześniejszego jego rozwiązania za wypowiedzeniem.
Według propozycji związkowej okres wypowiedzenia takiej umowy wynosiłby tydzień, jeśli trwałaby ona do 6 miesięcy. W przypadku gdy zostanie zawarta na okres dłuższy niż pół roku, a krótszy niż 12 miesięcy, okres ten wynosiłby 2 tygodnie. Jeżeli kontrakt miałby obowiązywać powyżej roku, okres jego wypowiedzenia trwałby miesiąc.
– To ukłon w stronę pracodawców. Takie rozwiązanie może sprawić, że ten rodzaj umowy wróci i będzie częściej stosowany. Obecnie strony stosują go sporadycznie. Dlatego że takiej umowy nie można wypowiedzieć, a często trudno jest przewidzieć, ile dana praca będzie realizowana – ocenia Piotr Wojciechowski, ekspert prawa pracy. W jego ocenie zmieniające się okresy wypowiedzenia wraz z czasem, na jaki taka umowa zostaje zawarta, to dobre rozwiązanie.

Kość niezgody

Strona pracodawców jest zainteresowana rozmowami, ale wczoraj na gorąco nie chciała oceniać propozycji związków. Kością niezgody i punktem spornym, podobnie jak w przypadku przepisów o elastycznym czasie pracy, pozostaje to, kto ma być partnerem pracodawcy np. przy ustalaniu dłuższego okresu, na jaki mogłyby być zawierane w firmie umowy na czas określony.
Związki zawodowe chcą mieć monopol na rozmowy z przedsiębiorcą. Jednak większość firm nie ma organizacji związkowych, więc nie mogłyby skorzystać z rozwiązań. Jest więc prawdopodobne, że w pakcie stabilizacyjnym zostanie przyjęte rozwiązanie zastosowane w przypadku elastycznego czasu pracy. W firmach, gdzie nie ma związków, stroną do rozmów będzie przedstawicielstwo załogi.
– Zależy nam na przepisach, które będą miały zastosowanie szczególnie w mikrofirmach. Tam stosunki pracy powinny być jak najbardziej elastyczne. Dziś związki działają najczęściej u dużych pracodawców. Przyjęcie takiego rozwiązania dyskryminowałoby małe przedsiębiorstwa, którym ciężko funkcjonować w obecnych sztywnych rygorach prawa pracy – podkreśla Witold Polkowski, ekspert Pracodawców RP.