W czasie kryzysu urzędnicy zarabiają coraz więcej i bezkrytycznie oceniają swoją pracę. Ich pensje rosną, mimo że formalnie piąty rok z rzędu są zamrożone. Miało być taniej, a w 2012 r. płace w administracji wzrosły o 800 złotych.
Nikt nie rezygnuje z nagród, które w samych ministerstwach są czterokrotnie wyższe niż wymagany limit. Co więcej, okazuje się, że padł kolejny rekord w wydawaniu budżetowych pieniędzy na bonusy. W 2012 r. wydano na nie o 14 mln zł więcej niż rok wcześniej. Łącznie to już suma blisko 600 mln zł.
DGP dotarł do dokumentu szefa służby cywilnej, który pokazuje aktualny stan administracji rządowej. W najbliższych dniach sprawozdanie trafi na biurko premiera. Szef rządu nie będzie miał powodów do zadowolenia, bo urzędy wbrew jego zaleceniom nie tylko nie oszczędzają na wynagrodzeniach, lecz także nie tną etatów. W 2012 r. ubyło zaledwie 367 z ponad 122 tys. miejsc w administracji rządowej.
Z dokumentu wynika, że szefowie jednostek publicznych mają sposoby na zwiększenie średniej płacy. Ta w korpusie służby cywilnej w ub.r. była kolejny rok z rzędu wyższa i wynosi średnio 4,7 tys. zł (łącznie z trzynastką). Najwięcej zarabia się w ministerstwach. Tam średnie płace wzrosły o 200 zł i wynoszą już ponad 7 tys. zł. Na przykład w resorcie edukacji narodowej przeciętna pensja w 2011 r. wynosiła nieco ponad 7 tys. zł, a obecnie jest wyższa o 500 zł. Znacząco w ciągu roku podskoczyły też pensje w resorcie skarbu. Tam w 2011 r. zarabiało się średnio 5,2 tys. zł, a obecnie o 600 zł więcej. Z kolei w resorcie administracji i cyfryzacji płace wzrosły o 800 zł.
Najwięcej zarabiają dyrektorzy generalni – średnio 17 tys. zł. Tuż za nimi są dyrektorzy departamentów z przeciętną pensją 12,9 tys. zł. W przypadku tych ostatnich podwyżki sięgnęły ponad 300 zł.
Szef służby cywilnej przepytał urzędników, czy są zadowoleni z pensji. Na 2,3 tys. rządowych instytucji aż 88 proc. nie ma zastrzeżeń. Zatrudnieni w pozostałych uważają, że wciąż są zbyt niskie i mało konkurencyjne w porównaniu z sektorem prywatnym.

121,7 tys. osób liczy korpus służby cywilnej

Rekordy biją wydatki na nagrody. Na jednego urzędnika w ub.r. przypadło około 4,8 tys. zł z tego tytułu. Zgodnie z przepisami o służbie cywilnej fundusz nagród powinien wynosić minimum 3 proc. puli na płace. Ministerstwa wydały na ten cel aż 12 proc. Łącznie na jednego resortowego urzędnika przypadło 9,2 tys. zł nagrody.
Co ciekawe, przełożeni nie mają wątpliwości, że na nagrody zasługują wszyscy urzędnicy. W ub.r. aż 99,4 proc. ocenianych osób otrzymało pozytywną notę. Nie ma więc podstaw, aby ich zwolnić czy pominąć w nagradzaniu.
– Trzeba ukrócić przyznawanie tych gratyfikacji, bo większość trafia do kieszeni dyrektorów. Urzędnicy mogą liczyć na znacznie niższe profity – alarmuje prof. Krzysztof Kiciński, wiceszef Rady Służby Cywilnej. Podkreśla, że środki z nagród mogłyby być przeznaczone np. na rekompensatę dla urzędników za pracę po godzinach.

7 tys. zł wynosi średnie wynagrodzenie w ministerstwach (członków korpusu służby cywilnej)

Nie odchodzą

Ze wspomnianego sprawozdania wynika, że odejść z urzędów było mniej niż w 2011 r. Po raz kolejny w korpusie odnotowano spadek wskaźnika fluktuacji zatrudnienia (tj. stosunku liczby odejść z pracy do przeciętnego zatrudnienia w badanym okresie w osobach). Z danych wynika, że 2012 roku wyniósł on 6,2 proc., a w 2011 r. – 7,3 proc.
Szef służby cywilnej podkreśla jednak, że podstawowym problemem dyrektorów generalnych związanym z zatrudnieniem jest odchodzenie z pracy w urzędzie kompetentnych pracowników ze względu na niskie i mało konkurencyjne wynagrodzenie.
– Wciąż mamy problemy z ich zatrzymaniem – potwierdza Ivetta Biały, rzecznik prasowy wojewody mazowieckiego.
Co ważne, ubiegły rok był drugim z rzędu, w którym zatrudnienie w administracji nie rosło. Tyle że w 2011 r. ubyło ok. 1,6 tys. etatów, a w kolejnym już tylko 367.
– Dyrektorzy generalni powinni się oswoić z potrzebą redukcji zatrudnienia i szukać okazji do oszczędności na etatach – wskazuje prof. Krzysztof Kiciński, wiceprzewodniczący Rady Służby Cywilnej.
Ze wspomnianego dokumentu wynika też, że na spadek poziomu zatrudnienia miały wpływ naturalne zmiany kadrowe, w tym odejścia na emeryturę oraz nieprzedłużanie umów terminowych. W nielicznych jednostkach racjonalizowano zatrudnienie, w tym m.in. w resortach spraw zagranicznych oraz transportu. Z analizy szefa służby cywilnej wynika, że to właśnie w ministerstwach zanotowano największy spadek zatrudnienia (o 493 etaty). Do tej redukcji doszło, mimo że resorty pracy i zdrowia przejmowały pracowników likwidowanych jednostek. Za to wzrost zatrudnienia nastąpił w innych urzędach centralnych (o blisko 300 etatów). Przyczynił się do tego m.in. Główny Inspektorat Transportu Drogowego, który przyrost tłumaczył zatrudnieniem urzędników do obsługi fotoradarów.

Rocznie na nagrody w urzędach wydaje się blisko 600 mln złotych

Płace wzrosły

Mimo zamrożenia pensji urzędników te z roku na rok wzrastają. Z raportu wynika, że przeciętne miesięczne wynagrodzenie w korpusie służby cywilnej w 2012 r. z uwzględnieniem nagród i dodatkowego wynagrodzenia rocznego kształtowało się na poziomie 4729 zł. Było więc wyższe niż w 2011 r. o 2,1 proc. (o blisko 100 zł). Szef służby cywilnej tłumaczy, że jest to tylko wzrost w ujęciu nominalnym, bo po uwzględnieniu wskaźnika inflacji sytuacja wygląda odwrotnie.
W ubiegłym roku najwyższe pensje otrzymali urzędnicy zatrudnieni w placówkach zagranicznych. Kształtowały się one na poziomie 7,7 tys. zł. Średnio o 700 zł mniej zarabia się w ministerstwach, a w urzędach wojewódzkich przeciętne pensje wyniosły niespełna 4,3 tys. zł.

12,5 tys. osób jest zatrudnionych w ministerstwach (członkowie korpusu służby cywilnej)

– Na te podwyżki wpływają różnego rodzaju dodatki, w tym stażowe, i dlatego płace, choć nieznacznie, to jednak wciąż rosną – potwierdza prof. Krzysztof Rączka, dziekan Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.

Tańszy minister

Nie zmieniają się zarobki „R”, czyli osób na najważniejszych kierowniczych stanowiskach, np. ministrów czy ich zastępców. Raport pokazuje, że kolejny rok z rzędu są niższe od tych otrzymywanych na wyższych stanowiskach w służbie cywilnej, np. dyrektorów departamentu. W 2012 r. ich przeciętne miesięczne wynagrodzenie wyniosło 12,2 tys., czyli o blisko 700 zł mniej, niż zarabiają średnio dyrektorzy. Jeszcze większa przepaść dzieli „R” od zarobków dyrektorów generalnych (ci zarabiają około 17 tys. zł miesięcznie).
– Nie powinno być takich dysproporcji, bo administracja rządowa jest przecież jednolita. Nie ma podstaw do tego, aby wiceminister zarabiał mniej od dyrektora departamentu – przekonuje dr Stefan Płażek, adwokat, adiunkt z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

4,7 tys. zł wynosi średnie wynagrodzenie w korpusie służby cywilnej

Podkreśla, że w tym przypadku dochodzi do dyskryminacji płacowej.

Bez nowelizacji

Z raportu wynika, że ten rok nie zapowiada wielkiego przełomu w pracy urzędów. Od czterech lat szef służby cywilnej obiecuje nowelizację ustawy pragmatycznej urzędników. Kolejny projekt został w ubiegłym roku złożony do zespołu ds. programowania prac rządu. Ten zakładał m.in. redukcję obciążeń regulacyjnych dla jednostek oraz uelastycznienie przepisów dotyczących służby cywilnej. Niestety, jak czytamy w sprawozdaniu, decyzja o podjęciu dalszych prac nie zapadła.
Szef służby cywilnej jako sukces wskazuje skierowanie we wrześniu 2012 r. do rozpatrzenia przez Stały Komitet Rady Ministrów rekomendacji w zakresie redukcji zatrudnienia w administracji rządowej poprzez wprowadzenie współczynnika zastępowalności. Zgodnie z tym dokumentem zmniejszenie zatrudnienia w rządowych instytucjach miało nastąpić przez wprowadzenie mechanizmu, zgodnie z którym na każde dwie osoby odchodzące z pracy można zatrudnić co najwyżej jedną nową.
Niestety decyzja o kontynuacji prac w tym zakresie też nie zapadła.
– Do takiego sposobu redukcji zatrudnienia nie można podchodzić mechanicznie, bo np. ze względu na informatyzację niektóre stanowiska są niepotrzebne i trzeba je likwidować, ale potrzebne są też nowe etaty. Np. nasze członkostwo w UE może wymagać tworzenia kolejnych miejsc pracy – przekonuje prof. Krzysztof Rączka.
– Te informacje pokazują, że szef służby cywilnej wprawdzie może podejmować działania, ale jest uzależniony od rządu i nie może prowadzić samodzielnej i skutecznej polityki zmian wobec urzędników – argumentuje dr Stefan Płażek.
Sprawozdanie szefa służby cywilnej musi być teraz zatwierdzone przez premiera.
Donald Tusk, premier
Urzędnicy to ocean, to dżungla. Gdzie mogę, interweniuję. Byłem za słaby. Staram się limitować najbliższą okolicę przez zamrożenie płac i zamrożenie etatów. Porażka jest bezdyskusyjna. Nie dałem rady – powiedział w „Drugim śniadaniu mistrzów” w TVN 24
Sławomir Brodziński, szef służby cywilnej
Wynagrodzenia w korpusie realnie jednak spadają. W 2009 roku o 2 proc., w 2010 roku o 1,2 proc., a o 0,7 proc. w 2011 roku. Podobnie jest w tym roku – przekonywał na łamach DGP
Profesor Jacek Jagielski z Uniwersytetu Warszawskiego, autor komentarza do ustawy o służbie cywilnej
Każda ekipa rządząca chce mieć swoją prawdziwą służbę cywilną. Tymczasem to kadra urzędnicza służąca państwu, a nie takiej czy innej opcji politycznej – argumentował podczas debaty DGP

Profesor Józefa Hrynkiewicz, była dyrektor Krajowej Szkoły Administracji Publicznej
Tego, ilu jest urzędników, chyba nikt nie wie, a już na pewno nie wie tego rząd. Na razie postępuje tylko demontaż służby cywilnej – podkreślała w wywiadzie dla DGP