W styczniu Sąd Apelacyjny w Rzeszowie skierował do ponownego rozpoznania sprawę, w której żona ofiary wypadku domagała się od firmy, gdzie do niego doszło, ponad 600 tys. zł zadośćuczynienia. Bliscy zmarłego wcześniej otrzymali z ZUS jednorazowe odszkodowanie z tytułu śmierci ojca i męża na łączną kwotę 73 958 zł. Dla niewielkich przedsiębiorstw perspektywa wypłaty setek tysięcy złotych może być ciężarem nie do uniesienia.
– Od kilku lat obserwujemy wysyp spraw kierowanych przeciwko pracodawcom przez poszkodowanych w wypadkach przy pracy. Rozpowszechniły się centra odszkodowań, które wyspecjalizowały się z sprawach tego typu – potwierdza Witold Polkowski ekspert z Pracodawców RP.
Wypadki przy pracy / DGP
Dodaje, że przedsiębiorca jest najczęściej zaskoczony i nieprzygotowany na starcie w sądzie. Większości wydaje się, że skoro opłacali regularnie składki na ubezpieczenie wypadkowe, to nie muszą obawiać się dodatkowych roszczeń ze strony pokrzywdzonych pracowników lub ich rodzin. Praktyka pokazuje, że tak nie jest. Dlatego zdaniem ekspertów należy zmodyfikować system postępowania po wypadku przy pracy, bo obecne procedury są przestarzałe i niedostosowane do nowych realiów.

Cywilne roszczenia

Pracownik, który uległ wypadkowi przy pracy i doznał szkody w postaci uszczerbku na zdrowiu lub utracił możliwość zarobków albo poniósł wysokie koszty rehabilitacji, może żądać od swego pracodawcy świadczeń odszkodowawczych na podstawie przepisów kodeksu cywilnego.
Podstawą odpowiedzialności firmy są przepisy określające odpowiedzialność za czyn niedozwolony (art. 415 i nast. k.c.). Ponadto może ona być też ukształtowana na zasadzie ryzyka wynikającej z art. 435 k.c. Zgodnie z nim prowadzący na własny rachunek przedsiębiorstwo lub zakład wprawiany w ruch za pomocą sił przyrody (pary, gazu, elektryczności itp.) ponosi odpowiedzialność za uszczerbek na osobie lub mieniu wyrządzoną komukolwiek przez ruch tego zakładu, chyba że szkoda powstała wskutek siły wyższej lub wyłącznie z winy poszkodowanego lub osoby trzeciej, za którą nie ponosi on odpowiedzialności.
Przepisy nie limitują wysokości roszczeń, jakie pracownicy mogą kierować do pracodawców, u których doznali uszczerbku na zdrowiu. Wystarczy, że zainteresowany uzna, że pieniądze z ZUS, które otrzymał za wypadek, są za małe.
– Roszczenia wysuwane przez poszkodowanych lub ich rodziny są bardzo wysokie. To jednak jest raczej podyktowane strategią procesową. Doświadczenie pokazuje, że sądy stosują miarkowanie i jeżeli ostatecznie przyznają wypłaty, to ich wysokość nie idzie w miliony, tylko bliższa jest dziesiątkom tysięcy – uspokaja Piotr Wojciechowski, ekspert prawa pracy, współpracujący z kancelarią Gujski & Zdebiak.
Wszystko jednak zależy od konkretnych okoliczności sprawy. Nie należy więc wykluczyć, że bardzo wysokie odszkodowania będą uzasadnione i sąd uzna, że przedsiębiorca, u którego pracował poszkodowany, musi mu jednak wypłacić dodatkowe pieniądze.

Wyższa świadomość

Więcej spraw osób domagających się dodatkowego odszkodowania to efekt wzrostu świadomości wśród pracowników, ale także rosnącej liczby wypadków przy pracy.
– Najwyższe roszczenia dotyczą spraw, w których doszło do śmierci zatrudnionego. W innych przypadkach poszkodowani są bardziej powściągliwi w swoich żądaniach – zaznacza Bartłomiej Krupa, dyr. dep. prawnego Votum SA kancelaria odszkodowawcza.



Te często dotyczą pokrycia kosztów leczenia w prywatnych placówkach ochrony zdrowia. To wynik wielomiesięcznych kolejek, np. do rehabilitacji w publicznych poradniach i szpitalach.

Specjalne działy

W strukturze organizacyjnej Kancelarii Adwokatów i Radców Prawnych Andrzej Łebek i Wspólnicy sp.k. funkcjonuje wyodrębniony zespół prawników zajmujący się opracowywaniem spraw związanych z egzekwowaniem roszczeń wynikających m.in. z wypadków przy pracy. Obecnie dział zajmuje się przeszło 1200 sprawami, przy czym tylko od początku bieżącego roku zarejestrowano do poprowadzenia prawie 100 nowych.
Eksperci wskazują jednak, że często postępowanie pracownika, który uległ wypadkowi w pracy, jest uzależnione od tego, czy pracodawca posiada dodatkową polisę. Jeżeli jest jej posiadaczem, to podwładni mają mniejsze skrupuły w dochodzeniu swoich roszczeń. Jeżeli jednak ewentualne żądania miałby pokryć pracodawca z własnej kieszeni, wówczas odstępują od nich, bo nie chcą narażać się na spór sądowy lub konflikt, który w perspektywie może doprowadzić do utraty pracy.

Ratunkowa polisa

Na rynku ubezpieczeniowym jest coraz więcej ofert kupna polis na wypadek dodatkowych roszczeń. Pracodawcy powinni jednak zainteresować się, czy obejmują one także odpowiedzialność wobec pracowników. Często bowiem ogólne warunki ubezpieczenia zawierają wyłączenia i polisa dotyczy szkód wyrządzonych osobom trzecim, które nie są zatrudnione w tej firmie.
PZU SA oferuje w ramach ubezpieczenia OC z tytułu prowadzonej działalności możliwość rozszerzenia oferty w ramach dodatkowej klauzuli o szkody wyrządzone pracownikom ubezpieczonego w związku z wypadkiem przy pracy. Jest to rozwinięcie podstawowego zakresu ubezpieczenia OC, a więc nie ma odrębnej oferty ubezpieczeniowej jako samodzielnego produktu pokrywającego wyłącznie ryzyko OC pracodawcy.
Oczywiste jest, że koszt polisy rośnie wraz z powiększaniem sumy ubezpieczenia. Jeśli pracodawca zdecyduje się na tanią polisę, to kwota, do jakiej odpowiada ubezpieczyciel, jest niska, a tym samym odszkodowanie może nie pokryć roszczeń poszkodowanych. W takim wypadku firma musi się liczyć, mimo posiadania ubezpieczenia, z ewentualnym sporem w sądzie o dodatkowe odszkodowanie.
– Limit dla polisy OC pracodawcy określa ubezpieczający i ulega on zmniejszeniu o każde wypłacone odszkodowanie. Wybierane kwoty są bardzo zróżnicowane i wahają się najczęściej w przypadku klientów małych i średnich przedsiębiorstw w przedziale od 50 tys. zł do pół miliona złotych – wyjaśnia Urszula Raciborska, ekspert z PZU SA.
Dodaje, że są i tacy przedsiębiorcy, którzy oczekują limitów w wysokości jednego lub 2 mln zł, a niekiedy wyższych.