Co przyniosłoby zróżnicowanie płacy minimalnej dla poszczególnych regionów kraju? To niełatwa ekspertyza, na dodatek mało jest wzorców takich rozwiązań za granicą. Ministerstwo pracy jest tej koncepcji jednak stanowczo przeciwne. Uważa, że wprowadzenie różnych stawek dla województw czy nawet powiatów, zakończyłoby się katastrofą dla lokalnych rynków pracy. Na jakiej podstawie tak twierdzi? Bo ma takie przeczucia.

Pytanie o szczegółowe wyliczenie korzyści, zagrożeń i innych możliwych skutków dla rynku pracy czy gospodarki - po ewentualnym wprowadzeniu regionalizacji kształtowania wysokości minimalnego wynagrodzenia za pracę - nie przynosi konkretnych odpowiedzi. W każdym razie nie znaleźliśmy takich i zdaje się, że próżno ich dziś szukać. Tego typu prognozami nie dysponuje nawet Narodowy Bank Polski. Nie tylko dlatego, że nie jest on stroną doradzającą w prowadzeniu polityki rynku pracy na poziomie regionalnym, ale nie przedstawiono mu do zaopiniowania konkretnej propozycji w tej sprawie. Tymczasem płaca minimalna, w obecnym kształcie prawnym, nie satysfakcjonuje ani pracodawców, ani pracowników.

Migracje firm

Z grubsza, koncepcja regionalizacji płacy minimalnej sprowadza się do zasady: gdzie bezrobocie większe, tam niższe płace minimalne, z uwzględnieniem m.in. faktu, że w różnych regionach kraju różne są koszty życia.

- Minister pracy, wielokrotnie pytany o regionalne zróżnicowanie poziomu tej płacy, wykluczał to rozwiązanie - z góry studzi emocje biuro prasowe resortu pracy. Dlaczego minister jest zdecydowanie temu przeciwny? Uważa, że jeśli w jednym powiecie płaca minimalna byłaby niższa, to z sąsiedniego powiatu, gdzie jest ona już wyższa, jakiś przedsiębiorca będzie chciał przerejestrować swoją działalność gospodarczą i tam zatrudniać pracowników, gdzie koszty są niższe, ale faktycznie zakład pozostawałby w dotychczasowym powiecie. Szef resortu pracy podkreśla ponadto, że wynagrodzenie minimalne ma istotny charakter socjalny, stanowi wartość, szczególnie w rejonach o gorszej sytuacji ekonomicznej.

To całe uzasadnienie. Ministerstwo nie prowadziło przy tym żadnej analizy ekonomicznej, jak regionalne różnicowanie minimalnego wynagrodzenia może wpłynąć na wzrost lub spadek zatrudnienia i jakie inne, ewentualne skutki przyniesie. Jednocześnie wiadomo, że resort szuka pomysłu na lepsze wykorzystanie tego instrumentu, zapowiada publikację eksperckiego raportu, z zestawieniem międzynarodowych doświadczeń i naukowej wiedzy.

- Najważniejszą, potencjalną korzyścią wprowadzenia takiego rozwiązania byłaby możliwość wykorzystywania tego instrumentu przez rząd, gdyby miał on jakąś faktycznie aktywną politykę wspierania zatrudnienia - mówi wprost Ireneusz Trąbiński, partner, członek zarządu FinGroup, spółki specjalizującej się m.in. outsourcingu usług finansowych. Trąbiński dodaje, że zarządzał firmami w różnych regionach Polski i z doświadczenia wie, jak różny jest tam poziom życia, jego realne koszty, aspiracje płacowe pracowników, także młodych oraz regionalizmy w podejściu przedsiębiorców do form zatrudniania ludzi. - To wszystko uzasadniałoby różnicowanie płacy minimalnej. Ja osobiście byłbym „za” takim rozwiązaniem - mówi ekspert.

Kto zarabia najniżej

Nie jest łatwo o szczegółowe dane, dotyczące liczby pracowników otrzymujących płacę minimalną. Według Eurostatu, w 2005 r. pobierało ją w Polsce 5 proc. zatrudnionych. Ten wskaźnik niewiele się do dziś zmienił. Szacunki ministerstwa finansów wskazywały, że w 2011 r. tak wynagradzano ok. 4 proc. zatrudnionych (ponad 650 tys. osób). Resort pracy takimi danymi nie dysponuje i kieruje do Głównego Urzędu Statystycznego.

W jego statystykach też ich jednak nie znajdziemy, jedynie aktualne wysokości płacy minimalnej. Najnowsze dane, dotyczące niskich zarobków (ale, nie tych ustawowo minimalnych), zawiera raport GUS o strukturze wynagrodzeń według zawodów w październiku 2010 roku. Wynika z niego, że ponad 2 lata temu:

* 10 proc. najniżej zarabiających pracowników otrzymało wynagrodzenie, co najwyżej w wysokości 1478,70 zł - wtedy płaca minimalna wynosiła 1317 zł;
* wśród najniżej zarabiających w gospodarce narodowej przeważali mężczyźni i stanowili 50,9 proc. oraz zatrudnieni w sektorze prywatnym - 96 procent.
Analiza poszczególnych subpopulacji wskazała, że miesięczne wynagrodzenie ogółem brutto, maksymalnie do wysokości 1478,70 zł, otrzymało:
* 9,8 proc. kobiet oraz 10,2 proc. mężczyzn,
* 16 proc. pracowników sektora prywatnego oraz 1 proc. publicznego.





Pracodawcy: to miałoby sens

Taką zmianę chętnie przyjęliby też pracodawcy. W kształtowaniu minimalnego wynagrodzenia według podziału terytorialnego, dostrzegają oni więcej logiki i plusów niż w systemie jednakowej kwoty dla wszystkich. Business Centre Club opowiada się za takim rozwiązaniem.

- Jestem „za” - mówi Zbigniew Żurek, wiceprezes BCC, sekretarz prezydium Trójstronnej Komisji ds. Społeczno-Gospodarczych. - Bo 1000 zł w Lubartowie to nie to samo, co 1000 zł w Warszawie. Płaca minimalna jest jak sztucznie narzucona cena za usługę, oderwana od możliwości jej ponoszenia. Zamiast chronić najsłabszych - obraca się przeciwko nim, uderza w ludzi z biedniejszych regionów i mniej wykwalifikowanych - dodaje. Zbigniew Żurek pokazuje tę zależność, odwołując się do finansowej kondycji przedsiębiorstw. - Przedsiębiorca dysponuje określoną ilością pieniędzy, które może przeznaczyć na określoną usługę, w bogatszym regionie więcej, w biedniejszym mniej. Gdy idzie o pracę, w każdym przypadku zapłata nie może być niższa niż płaca minimalna. Pracodawca nie może przyjąć pracownika za niższą pensję. Do wyboru pozostaje mu zatrudnić „na czarno”, na czym traci i państwo, i wykonujący taką pracę, albo nałożyć dodatkowe obowiązki na innych pracowników, zlecić im zadania „po godzinach” - podkreśla wiceprezes BCC. W jego ocenie płaca minimalna sprzyja bezrobociu. Znacznie lepsze byłoby przyjęcie metody kształtowania tego wynagrodzenia dla poszczególnych województw, z uwzględnieniem ich zamożności, stopy bezrobocia lub innych kryteriów. Zbigniew Żurek przyznaje, że metodologia nie jest łatwa do opracowania, ale regionalne zróżnicowanie minimalnej płacy może pobudzić tworzenie miejsc pracy.

Podobnie ocenia taką koncepcję Jerzy Bartnik, prezes Związku Rzemiosła Polskiego. Jego zdaniem ustanawianie płacy minimalnej dla wszystkich firm i dla każdego miejsca w kraju jest bez sensu. Bo i on porównuje: zupełnie czym innym jest 1600 zł w Warszawie i czym innym na Warmii. Prezes ZRP ma też własną wizję regionalizacji minimalnego wynagrodzenia. Skłaniałby się do tej proponowanej przy założeniu, że byłaby ona omawiana i ustalana przez wojewódzkie komisje dialogu społecznego, których członkowie znają lokalne realia gospodarcze i rynku pracy.

Związki mówią „ nie”!

- Ostatnio pojawiła się także propozycja związków zawodowych: ustalania minimalnej godzinowej stawki czasu pracy w każdym regionie - podkreśla Jerzy Bartnik. Uważa, że taki pomysł jest wart rozważenia i dalszej dyskusji przez partnerów społecznych.

Na razie jednak związki zawodowe dążą do wdrożenia innej koncepcji.

- Płaca minimalna w Polsce jest na żenująco niskim poziomie, dlatego jakiekolwiek różnicowanie, w zależności od regionu, nie może mieć miejsca. Używając potocznego języka - każdy ma taki sam żołądek. Dlatego Solidarność zdecydowanie sprzeciwia się takim pomysłom. Gdybyśmy płacę minimalną mieli na poziomie Niemiec, czy Danii, moglibyśmy o tym podyskutować. Tymczasem zgodnie z obywatelskim projektem, który leży złożony od 1,5 roku w sejmie, płaca minimalna powinna osiągnąć połowę przeciętnego wynagrodzenia - podkreśla Marek Lewandowski, rzecznik prasowy przewodniczącego KK NSZZ Solidarność. Wspomniany projekt był 9 maja 2012 r. analizowany na posiedzeniu sejmowej komisji polityki społecznej i rodziny. Ta skierowała go do dalszych prac stałej podkomisji do spraw rynku pracy. I na razie cisza.

Polski model waloryzacji płacy minimalnej

Polski tryb kształtowania minimalnej płacy na dany rok ma polegać na negocjacjach w Trójstronnej Komisji do Spraw Społeczno-Gospodarczych, przy założeniu, że coroczny wzrost nie będzie niższy niż prognozowany wskaźnik cen. Wysokość wynagrodzenia za pracę podlega waloryzacji, zależnie od wysokości inflacji, raz lub dwa razy do roku. Jeżeli prognozowany na następny rok wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych wyniesie nie więcej niż 105 proc., zmiana wysokości minimalnego wynagrodzenia za pracę następuje z dniem 1 stycznia. Ponowna waloryzacja minimalnego wynagrodzenia w ciągu roku jest możliwa tylko wówczas, gdy prognozowana inflacja wyniesie, co najmniej 105 procent. Drugi termin waloryzacji ustawa określiła na dzień 1 lipca.
Komisja Trójstronna ma czas na uzgodnienie minimalnego wynagrodzenia do 15 lipca. Jeżeli jej nie uzgodni w tym terminie, decyzję o jego wysokości podejmuje rząd i ogłasza do 15 września danego roku. Ustalona przez Radę Ministrów wysokość minimalnego wynagrodzenia nie może być niższa od wysokości, którą rząd zaproponował Komisji Trójstronnej do negocjacji.

Jak to zrobić?

Ogólne ramy stosowania płacy minimalnej wyznaczają m.in. konwencje i zalecenia Międzynarodowej Organizacji Pracy. Jedno z nich, zalecenie nr 135 dopuszcza różnicowanie płacy minimalnej dla odrębnych grup pracowników, jak i regionalne, uwzględniające odrębności w poziomie kosztów utrzymania. Tylko jak to zrobić?
Świat nie ma zbyt wielu doświadczeń z tego rodzaju systemem. Według informacji MPiPS, większość krajów opowiada się za jednym poziomem minimalnego wynagrodzenia, jego zróżnicowanie w regionach występuje w Kanadzie, Japonii, Meksyku i USA.

- Moglibyśmy się wzorować na modelu niemieckim - wskazuje ekonomista Piotr Lewandowski z Instytutu Badań Strukturalnych (IBS). Nie chodzi przy tym o wierne odwzorowanie, bo w Niemczech nie ma terytorialnego różnicowania płacy minimalnej. Tam ustala się ją dla branż. Rzecz w metodzie, którą można zaszczepić na polski grunt i zastosować przy kształtowaniu minimalnego wynagrodzenia w podziale na regiony, gdyż w Polsce zauważalne różnice w zamożności, poziomie życia i jego kosztach oraz stopie bezrobocia odpowiadają podziałowi terytorialnemu. W Niemczech te zróżnicowania są wyraźne w strukturze gospodarki.



Dialog u wojewody

Podobieństwo w systemie kształtowania płacy minimalnej miałoby polegać na negocjacjach.
- Niemcy mają silną tradycję dialogu społecznego - podkreśla Piotr Lewandowski. Jego zdaniem, w zasadzie należałoby zmienić tylko kilka elementów w polskich regułach ustalania wysokości tego wynagrodzenia. Nadal byłoby ustanawiane dla całego kraju, według obecnych procedur, które przewidują dyskusję partnerów społecznych i rządowych w komisji trójstronnej. Ale negocjacje powinny też toczyć się w wojewódzkich komisjach dialogu społecznego, by ustalić tę płacę dla podległych im obszarów. Do nich należałaby decyzja, czy województwo przyjmie poziom krajowy ustalony centralnie, czy niższy lub wyższy. Według Lewandowskiego zmian wymagają też wskaźniki przyjmowane do waloryzacji, nie powinien być np. brany pod uwagę wzrost PKB. Bo jest on często dużo wyższy od tempa wzrostu wydajności, czego nikt nie mierzy - jak mówi - a co powinno stanowić podstawę w tych ustaleniach. W jego ocenie, obecny system jest niedoskonały. Ta sama płaca minimalna, obecnie wynosząca 1600 zł, w województwie mazowieckim czy śląskim stanowi 25-30 proc. tamtejszego średniego wynagrodzenia, a w podlaskim czy kujawsko-pomorskim ponad 50 proc. średniej płacy wojewódzkiej. Regionalne różnicowanie powinno te relacje zmienić, przeciwdziałać szarej strefie i zmniejszać bezrobocie. I lepiej to zrobią strony negocjacji, bliższe lokalnym realiom. Według Lewandowskiego nie ma potrzeby tworzenia skomplikowanych algorytmów dla ustalania płacy minimalnej, bo zbyt wiele czynników należałoby brać pod uwagę, niekoniecznie trafnych, na dodatek wymagałoby to zwiększenia aparatu kontrolnego.
- Gdyby przyjąć, że jednym z kryteriów jest miejsce zatrudnienia, to czy chodzi o miejsce rejestracji firmy, czy gdzie ona działa. Jak to zdefiniować, np. dla sieci Biedronki. W takich przypadkach nie jest wykluczone przenoszenie siedzib pod nowy adres. A co zrobić z firmami kurierskimi, które świadczą usługi w różnych rejonach kraju - wylicza problemy przedstawiciel IBS, zwolennik systemu negocjacji, który uważa ponadto, że nie ma też sensu różnicować płacy minimalnej w podziale na powiaty. Brakuje danych specjalnie dla nich obliczanych i rejestrowanych, a płac się nawet nie mierzy.

To nie takie proste

- Rozumiem ekonomiczne argumenty zwolenników koncepcji różnicowania regionalnego takiej płacy, tzn. dążenie do wyrównania siły nabywczej minimalnych wynagrodzeń w całym kraju, i co ważniejsze - uatrakcyjnienie regionów mniej rozwiniętych, poprzez stworzenie firmom możliwości tańszego generowania miejsc pracy w tych regionach. Są jednak także poważne argumenty organizacyjne i ekonomiczne przeciw temu pomysłowi - to głos innego ekonomisty, Pawła Strzeleckiego ze Szkoły Głównej Handlowej. I on wskazuje, że np. brak odpowiednich danych może utrudniać przyjęcie właściwych kryteriów. Jak wyjaśnia, obecna statystyka publiczna zorganizowana jest w ten sposób, że większość wskaźników zbierana jest na poziomie wojewódzkim. Województwa nie są homogeniczne, ale bardzo zróżnicowane. Różnicowanie na poziomie wojewódzkim (poziomem cen, czy wg przeciętnego wynagrodzenia) byłoby sztuką dla sztuki, gdyż zróżnicowanie nie byłoby duże, ale koszty przedsięwzięcia tak.

Zwraca on również uwagę na zmianę procedur, wskazując przy tym na przeszkody organizacyjne. Jak mówi: należałoby stworzyć nowe przepisy regulujące wzrost płac minimalnych na poziomie regionalnym. I pyta: czy negocjacje wskaźników, a nawet algorytmu dalej byłyby prowadzone w komisji trójstronnej? Wszystko skomplikowane, drogie i kto miałby o tym decydować…

Natomiast ekonomiczne kontrargumenty Paweł Strzelecki formułuje następująco:
- Płaca minimalna nie istnieje bez powodu, ma zabezpieczać przed ubóstwem osoby pracujące, ale tworząc bodźce do aktywności, tzn. musi być stosownie wyższa niż pomoc z opieki społecznej, albo zasiłek dla bezrobotnych. Nie można z jednej strony majstrować przy zróżnicowaniu płacy, ale z drugiej nic nie robić z resztą świadczeń społecznych. Jeśli zróżnicujemy płace, a nie zróżnicujemy świadczeń to zamiast prezentu dla pracodawców i rozwoju biednych regionów - dostaniemy w regionach słabiej rozwiniętych potężny bodziec do uciekania w nieaktywność zawodową albo umowy półlegalne (tzn. pracę za niską płacę minimalną oficjalnie i „na czarno” z dodatkiem motywującym do pracy).

Paweł Strzelecki zwraca również uwagę na to, że powodem istnienia płacy minimalnej jest ochrona przed tzw. monopsonem ze strony pracodawcy - czyli np. w regionie istnieje tylko jedna wielka firma dyktująca warunki pracy w sytuacji, gdy rynek mieszkaniowy w Polsce utrudnia migrację do innych regionów. Nadmierna siła przetargowa pracodawców może prowadzić do coraz niższego wzrostu (albo i spadku) wynagrodzeń w pewnych regionach, nawet, jeśli w innych warunkach pracodawca mógłby tym ludziom dać pracę, także za wyższą pensję. Podkreśla on jednak, że dla potwierdzenia lub zaprzeczenia tym niebezpieczeństwom, konieczne byłoby dokładne sprecyzowanie zasad różnicowania płac minimalnych i przeprowadzenie odpowiednich badań ekonomicznych, sprawdzających warunki wprowadzenia takiego rozwiązania.

Jak to jest za granicą

Ze strony internetowej MPiPS dowiadujemy się, że w 15 krajach OECD minimalne wynagrodzenia ustalane są jednostronnie przez rząd lub w wyniku rekomendacji trójstronnych komisji.
* Większość z krajów OECD opiera swoje rozwiązania w tej sprawie na konwencjach MOP, odnoszących się do minimalnego wynagrodzenia.
* Belgia i Grecja mają system hybrydowy - minimalna płaca jest ustalana przez partnerów socjalnych, ale obowiązuje we wszystkich sektorach (w Grecji tylko w prywatnym).
* Większość krajów opowiada się za jednym poziomem minimalnego wynagrodzenia.
* W Kanadzie, Japonii, Meksyku oraz Stanach Zjednoczonych występuje jego zróżnicowanie regionalne.
* W niektórych krajach porozumienia zbiorowe na szczeblu krajowym lub sektorowym, stanowią mechanizm ustalania minimalnego wynagrodzenia dla pracowników zrzeszonych w związkach. W pewnych przypadkach porozumienia te są administracyjnie rozszerzane na wszystkie sektory i aktywności.
* W Niemczech nie ma ustawowo regulowanej wysokości pensji minimalnej. Jest ona negocjowana odrębnie dla każdego sektora, w porozumieniach branżowych.
* Często odrębne rozwiązania przyjmuje się dla pracowników niepełnosprawnych.
* Czasami znacznie są różnicowane zasady ustalania minimalnej płacy w odniesieniu do ludzi młodych czy uczniów. W kilku krajach, głównie europejskich, pracownikom młodym określa się ją w relacji do poziomu wynagrodzenia dorosłych. W Holandii i Belgii - odpowiednio dla pracowników w wieku 21-23 lat, w innych krajach zredukowane minima dotyczą pracowników młodszych, w tym też poniżej 18 lat.







Istotny problem, tylko danych brak

Na razie, o takich badaniach - nic nie wiadomo. Co ważne, brak określonych danych, których ewidencji się nie wymaga, utrudnia wysnuwanie jednoznacznych wniosków w zjawiskach już dziś analizowanych przez ekspertów. Piotr Ciżkowicz, Andrzej Rzońca i Wiktor Wojciechowski, w artykule „Determinanty regionalnych różnic w dynamice liczby pracujących w Polsce w latach 1999-2008” (opublikowanym w „Gospodarce Narodowej”) - do objaśniania zmian zatrudnienia w regionach przyjęli także relacje płacy minimalnej do średniej w województwach i stwierdzili, że nie ma ona istotnego wpływu. Ale wyjaśniają oni, że mogło to wynikać z wojewódzkiego, a nie powiatowego poziomu analiz.

Jacek Iwański , autor serwisu CentrumRekrutacyjne.pl