Dofinansowania do pensji osób z lekkim stopniem niepełnosprawności mogłyby być wypłacane tylko przez określony czas - mówi Jarosław Duda, sekretarz stanu w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej, pełnomocnik rządu ds. osób niepełnosprawnych.
Uchwalona właśnie przez Sejm ustawa okołobudżetowa po raz kolejny odsuwa w czasie zrównanie dofinansowań do pensji niepełnosprawnych pracowników dla firm działających na otwartym oraz chronionym rynku pracy. Kiedy więc pomoc nie będzie różnicowana?
Jestem zwolennikiem zrównania dopłat do wynagrodzeń, ale musimy pamiętać, że im więcej osób niepełnosprawnych podejmuje pracę, tym więcej to nas kosztuje. Gdybyśmy dzisiaj dokonali tej zmiany, w przyszłorocznym budżecie PFRON zabrakłoby 300 mln zł, a są jeszcze inne instrumenty aktywizacji zawodowej i społecznej niepełnosprawnych, które też są finansowane ze środków funduszu. Nasze obecne zasoby nie pozwalają teraz na podjęcie takiego kroku i stąd wynika decyzja o przedłużenie o rok zróżnicowania wsparcia.
Może więc należy zrównać dopłaty poprzez obniżenie ich wysokości zakładom pracy chronionej (ZPChr) do poziomu kwot, które otrzymują pracodawcy z otwartego rynku pracy?
Powinniśmy rozważyć starannie wszystkie warianty ewentualnych zmian, także i ten. Jednak musi towarzyszyć temu ocena, czy zmiany nie będą mieć negatywnego wpływu na funkcjonowanie firm działających na chronionym rynku. Przede wszystkim takich, jak spółdzielnie inwalidów zatrudniające głównie osoby niewidome. To grupa niepełnosprawnych, która wciąż ma niewielkie szanse funkcjonowania na otwartym rynku pracy. Musimy o tym myśleć, zwłaszcza że chcemy skoncentrować się na wspieraniu osób z niepełnosprawnościami sprzężonymi, ze znacznym i umiarkowanym stopniem, a ograniczać pomoc dla stopnia lekkiego.
Czy to oznacza, że dofinansowania do pensji tych ostatnich będą znowu obniżane?
W tej chwili nic nie wskazuje na to, aby w 2013 r. nastąpiły kolejne obniżki dopłat poza tymi, które zostały uchwalone jeszcze w 2010 r. i zaczną obowiązywać od stycznia. Będziemy jednak śledzić sytuację finansową PFRON, bo pamiętam, jakie problemy pojawiły się dwa lata temu, gdy po nagłym wzroście zatrudnienia subsydiowanego o 60 tys. osób płynność finansowa funduszu była zagrożona i konieczne było wprowadzenie zmian w zakresie udzielania dopłat. Elastyczne reagowanie jest tym bardziej konieczne, że przywrócona została zasada, zgodnie z którą podstawą dofinansowań jest kwota minimalnej płacy z roku poprzedniego. W 2013 r. będzie to więc 1,5 tys. zł, a w 2014 już 1,6 tys. zł. Nie wiadomo jednak, czy system dofinansowań wytrzyma ten wzrost i może okazać się, że nie będzie nas stać na takie wsparcie zatrudnienia osób z lekkim stopniem niepełnosprawności, jakie jest obecnie. Dlatego już myślimy o zmianach w tym zakresie.
Jakie to mogą być zmiany?
Na przykład wsparcie mogłoby być udzielane na określony czas. Teraz nie ma w tym względzie ograniczeń i dofinansowanie jest przyznawane od momentu zatrudnienia pracownika aż do przejścia na emeryturę. Pomoc taka może też być zmniejszana, im dłużej niepełnosprawny będzie pozostawał na rynku pracy.
Mówił pan o potrzebie utrzymania chronionego rynku pracy, ale liczba firm, które rezygnują z tego statusu, jest coraz większa.
Naszym najważniejszym celem i zadaniem jest przede wszystkim wzrost zatrudnienia niepełnosprawnych niezależnie od tego, czy jest to chroniony, czy otwarty rynek. A zatrudnienie nie spada. Co więcej, jak wynika z danych z systemu obsługi dofinansowań i refundacji, obserwujemy wzrost w odniesieniu do osób pracujących poza ZPChr. Rezygnacja z tego statusu nie oznacza więc, że firmy zwalniają niepełnosprawnych pracowników. Nie sądzę zresztą, że ZPChr znikną, tym bardziej że te, które zostają, zwiększają zatrudnienie. Jeszcze kilka lat temu przeciętna firma o tym statusie zatrudniała około 70 osób, teraz jest to ponad 100 pracowników. Chcę też podkreślić, że aktywność zawodowa niepełnosprawnych cały czas rośnie. W 2006 r. jej współczynnik wynosił 22,1 proc. dla osób w wieku produkcyjnym, natomiast w drugim kwartale tego roku było to już 27,8 proc., co oznacza wzrost o prawie 6 pkt proc. Nie jesteśmy więc na szarym końcu wśród krajów UE. Obawialiśmy się, że kryzys zastopuje ten wzrost, ale do tej pory nic takiego nie miało miejsca.



Wskaźniki zatrudnienia rosną, ale na wysokim poziomie pozostaje wskaźnik bierności zawodowej. W ubiegłym roku dla 60 proc. niepełnosprawnych głównym źródłem utrzymania była renta z tytułu niezdolności do pracy, a tylko dla 17 proc. jest to dochód z zatrudnienia.
Fakt, że dla blisko 60 proc. osób głównym źródłem utrzymania jest renta, nie oznacza, że osoby te nie mogą pracować i nie pracują, bo często te bariery tkwią w samych niepełnosprawnych. Jest to też kwestia pułapki rentowej, czyli niepodejmowania pracy z obawy o utratę świadczenia. W sprawie jej likwidacji cały czas toczy się dyskusja.
A jak wyglądają prace nad zapowiadanymi przez pana rozwiązaniami, które zwolnią firmy prowadzące zakładowy fundusz rehabilitacji, a nie są już ZPChr, z obowiązku płacenia składek od wypłacanych świadczeń?
Chcemy doprowadzić do zapewnienia równych uprawnień pracownikom obecnych oraz byłych ZPChr. Konsultowaliśmy ten problem z departamentem ubezpieczeń społecznych i okazało się, że nie wystarczy wydanie interpretacji. Konieczna jest zmiana rozporządzenia, które reguluje tę kwestię.
Kiedy więc zostanie ono znowelizowane?
Chcemy być gotowi na koniec stycznia.
To jednak oznacza, że pracodawcy, którzy do końca roku nie wypłacą pomocy, niewykorzystane pieniądze będą musieli zwrócić do PFRON.
Obowiązuje nas proces legislacyjny obejmujący konsultacje społeczne i resortowe. W tym względzie nie możemy nic przyspieszyć.
W tym tygodniu NIK przedstawiła swoje zastrzeżenia dotyczące udzielania pomocy niepełnosprawnym, m.in. w formie turnusów rehabilitacyjnych, które stają się zwykłymi wyjazdami sanatoryjnymi. Czy zgadza się pan z tym zarzutami?
Kontrola NIK była przeprowadzona tylko w dwóch województwach i wybranych jednostkach, dlatego uważam, że nie można na tej podstawie dowodzić, że rehabilitacja społeczna działa nieprawidłowo. Trzeba pamiętać, że turnusy są zadaniem własnym powiatu, a one często wybierają taką formę wsparcia, która ich zdaniem pozwala udzielić pomocy jak największej grupie beneficjentów. Takie podejście może skutkować zmniejszeniem możliwości w innych ważnych obszarach, jak na przykład likwidacja barier architektonicznych. Dostrzegamy jednak problem i myślimy o zmianie formuły turnusów, tak, aby służyły do osiągania sprecyzowanych rezultatów.
A co dalej z warsztatami terapii zajęciowej (WTZ), które w ocenie NIK nie wypełniają swojego podstawowego zadania, czyli przygotowania do podjęcia pracy przez niepełnosprawnych?
Takie stwierdzenie jest krzywdzące dla wielu WTZ, bo są wśród nich takie, które mają wysoki wskaźnik wprowadzania osób na rynek pracy. Oczywiście rzeczywistość zweryfikowała pierwotne założenia i wiele z nich pełni rolę ośrodków dziennego pobytu, dlatego skłaniam się do tego, aby mogły one pełnić również taką funkcję. Wyjściem z sytuacji nie jest jednak ich likwidacja, bo warsztaty są niezwykle potrzebne osobom niepełnosprawnym. Mogą w nich uczestniczyć w zajęciach terapeutycznych, treningach uczących samodzielności. NIK proponuje pobyt na okres próbny lub czasowy, np. na trzy lata. Tylko co zrobić, gdy on się skończy i gdy wiadomo, że taka osoba nie trafi na rynek pracy?