Choć w ciągu ostatniej dekady przybyło 2,5 mln miejsc pracy, w najbliższych latach wciąż powinniśmy być przygotowani na nasilanie się zjawiska emigracji zarobkowej. Jednak do 2022 roku sytuacja na runku pracy powinna się ustabilizować.
GUS zweryfikował dane o rynku pracy. Z dotychczasowych Badań Aktywności Ekonomicznej Ludności (BAEL) wynikało, że na koniec II kwartału pracowało 16,2 mln Polaków. Tymczasem na koniec III kwartału pracujących było 15,7 mln. Nie oznacza to jednak, że na przestrzeni trzech miesięcy aż pół miliona osób straciło zajęcie. Nowa, niższa liczba to efekt tego, że GUS uwzględnił w oficjalnych statystykach wyniki ubiegłorocznego Narodowego Spisu Powszechnego Ludności i Mieszkań.
Z tych samych uaktualnionych statystyk wynika, że liczba bezrobotnych wynosiła na koniec III kwartału nieco ponad 1,7 mln. Tymczasem w urzędach pracy zarejestrowanych jest ich o ponad 260 tys. więcej. Jak to możliwe? – Część zarejestrowanych bezrobotnych pracuje w szarej strefie albo za granicą. Spis narodowy uwzględnił także ich – tłumaczą statystycy.
Warto zwrócić uwagę, że w ostatnich 10 latach – jak wynika ze statystyk – liczba pracujących Polaków zwiększyła się o 2,5 mln. To zaś oznacza, że co roku przybywało średnio ćwierć miliona miejsc pracy. Jeżeli takie tempo utrzymałoby się także w przyszłości, to – jak wróżą eksperci – za siedem lat pozbylibyśmy się problemu bezrobocia. Pod warunkiem że w tym czasie dynamicznie rozwijałaby się gospodarka.
– A to niestety jest mało prawdopodobne, bo hamujemy z kwartału na kwartał. Jeszcze w I kwartale PKB zwiększył się o 3,6 proc., podczas gdy w III urósł już tylko o 1,4 proc. – komentuje Karolina Sędzimir, ekonomista banku PKO BP. Dodaje, że zwalniająca gospodarka niekorzystnie wpłynie na rynek pracy. – Stąd też nawet rząd nie przewiduje istotnych zmian w poziomie bezrobocia w najbliższych trzech latach. Oczekuje, że w końcu tego roku i roku przyszłego liczba zarejestrowanych osób bez zajęcia osiągnie poziom 2,1 mln, a w 2015 roku zmniejszy się tylko do 1,9 mln – podkreśla Sędzimir. Jej zdaniem o co najmniej trzy lata wydłuży się okres, w którym dochodzić będziemy do pełnego zatrudnienia na rynku pracy, co oznacza, że problemu wysokiego bezrobocia pozbędziemy się dopiero w 2022 roku. – Ostateczny wynik będzie zależał od tempa rozwoju gospodarki. To zaś trudno przewidzieć w dłuższej perspektywie – podkreśla Sędzimir.
Dlatego w najbliższych latach wciąż powinniśmy być przygotowani na nasilanie się zjawiska emigracji zarobkowej. Dziś na Zachodzie pracuje ponad 2 mln naszych rodaków, z czego ok. 1,5 mln dłużej niż rok. Powiększają dobrobyt krajów, w których przebywają. Innymi słowy, traci przez nich nasza gospodarka. A to odbija się na naszym rynku pracy. Wtedy kolejne tysiące wyjeżdżają za granicę, i tak koło się zamyka.